Otóż właśnie oszczędzam te odsetki, których już nie zapłacę. Mogłabym poprzestać na nadplacaniu, co skutkowałoby po prostu obniżeniem raty, ale wolę ,, zmarnować czas z panią z banku". Skutkiem tego po każdym aneksie rata wraca do wysokości pierwszej raty, która nadplacilam... Czyli nie zmniejsza się rata, a skraca okres kredytowania, co przekłada się na o wiele większą różnicę w całkowitej kwocie do spłaty, niż w przypadku obniżania raty. Tak więc oszczędzam część tego, co bez nadplacania kredytu i tak musiałabym w banku zostawić w ramach odsetek na te 23 lata. Pisze o oszczędnościach w skali całego kredytu.
Od siebie dodam jeszcze, że kredyt wzięłam w październiku 2018... W świetle tego, co się dzieje obecnie ze stopami procentowymi, z perspektywy czasu jestem przeszczęśliwa że zdecydowałam się przez te trzy i pół roku zacisnąć pasa i nadplacac comiesięcznie tyle, ile byłam w stanie. Obecnie zostało mi do spłaty 6 tysięcy ( teoretycznie do października, w praktyce do czerwca),a mogłam mieć przed sobą jeszcze 19 lat spłacania w tej niepewnej rzeczywistości.
