Singapur jak ze snów, czyli wyobraźnia, a rzeczywistość?

Macie czasem tak, że coś Was kompletnie zaskakuje? Spodziewaliście się czegoś, a zastaliście kompletnie coś innego. I nie jest to ani lepsze, ani gorsze – tylko inne. Tak mógłbym nazwać moje zderzenie z Singapurem, który był inny, niż sobie go wyobraziłem, ale przy tym mimo wszystko lepszy. Oszczędzę Wam historii Singapuru, jedynie zachęcę do przeczytania mojego pierwszego artykułu o tym mieście, który napisałem, będąc zafascynowany tym miastem i tym, co mogłem znaleźć w internecie, a nie fizycznym odwiedzeniem. Ten artykuł będzie prezentacją i doświadczeniem, moim zdaniem najpiękniejszego miasta na świecie.

Singapur – miasto w ogrodzie

Singapur jest określany miastem w parku, albo miastem w lesie. Nie na odwrót. Kiedy tam leciałem, stwierdziłem, że muszę to sprawdzić – słynne Bay Garden brzmiały świetnie, ale jak wygląda cała reszta? Po kilku dniach muszę potwierdzić, że jest to prawda – to najbardziej zielona metropolia, jaką widziałem w życiu i pozostawia wszystko inne daleko w tyle.

 

W Singapurze roślinność jest wszędzie, ale to dosłownie wszędzie. Co chwilę mamy parki, skwery, drzewa – mimo tego, że całe państwo jest mniej więcej wielkości Warszawy. Nie to jest jednak niesamowite, ale to, że Singapur wplata żywe drzewa w swoją infrastrukturę. Nie jest niczym niezwykłym mijać ogromne wieżowce, gdzie z 40 piętra wystają drzewa. Wszystko zaprojektowane tak jakby próbowały „wyrwać” się z dżungli betonu i stali – niesamowity widok.

 

Garden Bay są przepiękne. Pełno zieleni, potoków, sztucznych drzew, które powoli okalają winoroślą. Obok mamy wodospad zbudowany w kopule, obok niego przepiękny ogród botaniczny – również otoczony kopułą. Szczególne wrażenie robi widok ze szczytu Marina Bay i spojrzymy na to miasto. Z poziomu ziemi widzimy pełno wieżowców, ale dopiero na szczycie jednego z nich widać jak wiele drzew jest wokół. Człowiek nie zabrał naturze swojego miejsca, a natura nie walczy z nim na swoim terenie. W Singapurze mamy koegzystencję człowieka z naturą.

 

Jest to też jedyne tak duże miasto na Ziemi (a w szczególności największe miasto azjatyckie), gdzie ptaki bywają głośniejsze od samochodów. Przechodząc się wzdłuż drogi, śpiew ptaków był głośniejszy niż autostrady, wzdłuż której szliśmy…Nie jest jednak tak idealnie różowo, bo taki poziom współpracy i dogrania trzeba jakoś osiągnąć. Jak to zrobił Singapur?

Singapur – Fine City

Powyższe to gra słów, która jest dobrze znana w krajach anglojęzycznych i która idealnie obrazuje Singapur. Z jednej strony mamy fine, jako fajne, dobre, cool miejsce. Z drugiej mamy Fine, czyli mandat, który możemy zapłacić – praktycznie za wszystko. Oddychanie jest w porządku, ale też tylko w parzyste dni tygodnia 😉

 

Najpopularniejszym magnesem z Singapuru jest magnes pokazujący znak zakazu i wysokość kary, jaką dostaniemy. Te tabliczki są w całym Singapurze. Nie spłukanie wody w toalecie (500 dolarów), śmiecenie w parku (1000 dolarów), picie napoju w autobusie (500 dolarów), łowienie ryb (5000 dolarów), a użycie czyjegoś Wi-Fi bez jego/jej zgody to 10 000 dolarów.

 

Singapur posiada jedno z najbardziej restrykcyjnych praw na świecie i są one tutaj bardzo skrupulatnie egzekwowane. I takie przeczucie towarzyszy nam, gdy się przemieszczamy po tym mieście. Z jednej strony jest zachwyt, tym jak jest piękne i czyste. Z drugiej mamy lekką niepewność, czy nawet nieświadomie nie złamiemy jakiegoś zakazu, który wprowadzi nas w niezłe kłopoty. Jak np. posiadanie i żucie gumy do żucia (tak, to nie jest legenda miejska tylko znowu 500 dolarów kary).

A czy Singapur jest supernowoczesny?

Głównym powodem, dla którego wybrałem się do Singapuru, było sprawdzenie zaawansowania technologicznego tego miasta. Jest to jedno z najbardziej, jeśli nie najbardziej, Smart City na świecie. A jak jest w rzeczywistości? Tutaj był największy szok.

Spodziewałem się latających taksówek, autonomicznych samochodów i robotów w każdym zakątku miasta, ale tego tutaj kompletnie nie ma. Nie ma takiego typowego New Tech. Jest za to wodospad zbudowany w środku lotniska, kula ze sklepem Apple na jeziorze i to współgranie natury i infrastruktury.

 

Singapur jest nowoczesny w podejściu do łączenia natury i technologii. Chroni ją różnymi nowoczesnymi metodami, ale nie są one narzucające się. Z jednej strony to rozumiem, bo wszystko wygląda naprawdę spójnie. Z drugiej strony powiem szczerze, że odczuwałem lekki niedosyt. Gdzie znajdę takie miasto, które naprawdę będę mógł nazwać Smart City?

Singapur to moje ulubione miasto na świecie

Kończąc dzisiejszy wpis o Singapurze, stwierdzam, że jest to najlepsze miasto na świecie. Porównując je z zatłoczonym Londynem – tutaj nie ma korków. Ze starymi biurowcami Manhattanu – tutaj wieżowce są prawdziwie nowoczesnymi drapaczami chmur. Singapur wydaje się być idealnym miastem na świecie, aczkolwiek mocno policyjnym. Kamery są wszędzie i nas obserwują 24/7. Jeśli będziemy poruszać się zgodnie z zasadami, to raczej nic się nie stanie, ale jeśli je złamiemy to bardzo szybko i dotkliwie dotknie nas kara.

 

Czy zatem Singapur jest dla każdego? Zdecydowanie nie! Ale każdy powinien go zobaczyć, żeby na własne oczy, przekonać się jak powinno wyglądać miasto przyszłości, gdzie człowiek i natura w końcu osiągnęli porozumienie 😊

 

A jeśli chcecie zobaczyć, jak będą wyglądać Miasta Przyszłości stworzone przez AI & ING -> KLIKNIJ TUTAJ

 

xxxxxxxxxx.png