Zanim pojawią się medale, czyli jak podejmować dobre decyzje finansowe dotyczące naszych dzieci

Psychologowie pytani o to, w jaką aktywność powinny zaangażować się dzieci, często odpowiadają: w taką, na jaką stać ich rodziców – i finansowo, i czasowo. 


Boleśnie doświadczył tej prawdy pan Robert, kiedy jego dziesięcioletniej córce zaproponowano trenowanie pływania. Dziewczynka zgodziła się chętnie. Także rodzice uznali, że codzienny obowiązek nauczy dziecko systematyczności i wytrwałości. Pierwszy jednak wytrwałość stracił pan Robert, kiedy cztery razy w tygodniu trzeba było dowozić małą na treningi na 6.00 rano, a weekendy spędzać na zawodach. Do tego doszła kalkulacja kosztów – choć zajęcia pływackie były dofinansowywane, miesięczny koszt wynosił 80 złotych, wyjazdy na zawody finansowali sami rodzice, bardzo drogie były też organizowane dwa razy do roku obozy treningowe. Pan Robert oszacował, że roczne trenowanie córki kosztuje go 5 tys. złotych. Kwota ta zdecydowanie przekraczała możliwości finansowe jego rodziny.

Dylematy takie jak pan Robert ma większość rodziców. Bardzo trudno jest podjąć dobre decyzje, które będą służyć naszym dzieciom i wspomagać ich rozwój, a jednocześnie nie okażą się dotkliwe dla budżetu domowego. Tym bardziej, że aby dziecko w przyszłości mogło odnosić sukcesy, choćby na polu sportowym, decyzję wiele lat wcześniej musi podjąć za nie ktoś dorosły. To zobowiązanie dla wszystkich – także finansowe, bo każda aktywność pociąga za sobą koszty – strojów, sprzętu, karnetów i wyjazdów.

Wszyscy chcielibyśmy zapewnić dzieciom jak najlepszy start w dorosłe życie. Warto jednak dobrze rozważyć, czy mamy odpowiednią ilość czasu i pieniędzy, które umożliwią dziecku rozwijanie jego pasji. Wiadomo przecież, że koszty profesjonalnego uprawiania sportu są nieporównywalnie wyższe niż amatorskiego. Podobnie jest z innymi zajęciami dodatkowymi – skuteczna nauka języka obcego może wymagać wyjazdów na obozy językowe, a egzaminy państwowe – dosyć wysokich opłat. Najbardziej doceniany w Polsce poziom angielskiego CAE wymaga specjalistycznego kursu, bez którego trudno zdać egzamin. Koszt jednego semestru to około 700 złotych. Do tego dochodzą bardzo drogie podręczniki, bez których trudno się uczyć.

Jak obliczono w Instytucie Adama Smitha w 2015 roku, koszt wychowania dziecka od urodzenia do ukończenia 19. roku życia i zdania matury mieścił się w przedziale od 176 do 190 tys. złotych, a dwójki dzieci – od 320 do 350 tys. Nic dziwnego, że dla wielu osób rodzicielstwo bardzo często wiąże się z koniecznością podejmowania trudnych decyzji.

Dlatego rozsądnie jest rozpocząć oszczędzanie na przyszłość dzieci z chwilą ich przyjścia na świat. Na rynku znajdziemy bankowe konta oszczędnościowe dedykowane dzieciom, które zasilane systematycznie nawet niewielką kwotą miesięcznie, w dłuższej perspektywie pozwolą uzbierać całkiem pokaźną sumę. W ofertach niektórych banków dzieci od pewnego wieku mogą otrzymać dostęp do swoich funduszy, co ma dobre efekty wychowawcze i uczy najmłodszych odpowiedzialności za decyzje finansowe.

Jak regularnie zasilać takie konto? Eksperci przekonują, że oszczędzania można i warto się nauczyć. Rozwiązaniem dla rodzin, które korzystają z rządowego programu 500 plus, może być zamrożenie tych pieniędzy i przelewanie ich od razu na takie właśnie stworzone dla dziecka konto – w ten sposób rodzina nie odczuje obciążenia, a dodatkowe fundusze nie rozejdą się w magiczny sposób na różne wydatki. Wiadomo, że małe dziecko i jego małe pasje kosztują mniej, natomiast duże dziecko i potrzebny mu (np. do uprawiania sportu) coraz bardziej profesjonalny sprzęt to już poważny wydatek. Warto więc zastanowić się, czy pieniądze otrzymane z programu 500 plus na pewno chcemy i musimy wydawać od razu lub w najbliższych miesiącach. Odłożone i rozsądnie zainwestowane mogą przynieść w przyszłości więcej pożytku.

Prosta matematyka dowodzi, że im dłużej pozwalamy „pracować” naszym pieniądzom, tym większe prawdopodobieństwo zysków na końcu inwestycji. Jest to też potwierdzeniem dobrze znanej tezy, że „czas to pieniądz”. Nawet niewielka kwota dokładana systematycznie - na przykład co miesiąc - do wcześniej już odłożonej, zwiększa pulę oszczędności, a więc i wartość naliczanych od całości zysków. Jest to klasyczny efekt kuli śnieżnej. Jeśli do naszej kuli oszczędności „przyklei” się wiele, nawet drobnych, wpłat, a kula będzie toczyć się odpowiednio długo, jej rozmiary zaskoczą nawet największych sceptyków – mówi Daniel Szewieczek, Dyrektor Departamentu Środków Powierzonych w ING Banku Śląskim.

Inwestując w dzieci, nigdy nie będziemy wiedzieć, jak kiedyś wykorzystają swój potencjał i nasz wysiłek włożony w rozwijanie ich talentów. Na pewno jednak wszystkie nasze decyzje będą miały wpływ na ich rozwój.

Redakcja WP
 
Fot. Fotolia