Uhura. Startup, o którym trzeba USŁYSZEĆ

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest nie móc wyrazić siebie przy użyciu głosu? Z zaburzeniami mowy zmaga się niestety znacznie więcej ludzi, niż można by przypuszczać. Poznajcie polski startup, który niesie tym osobom realną pomoc – poprawia jakość komunikacji i tym samym jakość życia. Zapraszamy na rozmowę z Konradem Zielińskim (CEO) i Anną Ciesielską (COO) z firmy Uhura, która zdobyła II nagrodę w 4. edycji Programu Grantowego ING. 

 

 

Czym jest mowa atypowa? Na czym polega i kogo dotyka lub może dotknąć w przyszłości?

 

Konrad: Sformułowania „mowa atypowa” używamy w Uhurze, by objąć szeroką grupę zaburzeń mowy, które łączy to, że utrudniają lub nie pozwalają na wyrażenie siebie przez głos. W obręb pojęcia wchodzi wiele większych i mniejszych jednostek chorobowych: osoby po laryngektomii, udarze, osoby z zespołem Downa, z chorobą Parkinsona, ze starzejącym się głosem… W takim całościowym ujęciu mówimy o trudnościach, z którymi mierzy się aż 10% populacji. 

 

 

Z konsekwencjami takich schorzeń boryka się ponad 1 miliard osób na świecie. Czy obecnie mogą one liczyć na jakieś rozwiązania, które ułatwiałyby im komunikację? Jakie są ich atuty i ograniczenia?

 

 

Konrad: Pacjenci po usunięciu krtani - czyli operacji, którą ja także przeszedłem - mogą obecnie liczyć na trzy rozwiązania umożliwiające mowę zastępczą. Wszystkie pochodzą z lat 90. Dostępne na rynku protezy głosowe mają postać zastawki, którą umieszcza się w tchawicy. Procedura ta jest inwazyjna, a w urządzeniu często rozwijają się grzyby i bakterie, co narzuca konieczność częstych wymian protezy. Istnieją też inne, mniej inwazyjne metody np. mowa przełykowa, która polega na odbijaniu powietrza w przełyku. Tempo mówienia jest wówczas bardzo wolne i wysiłkowe. Z kolei klasyczne krtanie elektroniczne oferują głos o robotycznym brzmieniu, pozbawiony intonacji, a co za tym idzie utrudniający wyrażanie emocji. Rozwiązania te nie dają więc możliwości pełnego wyrażenia siebie. Ponieważ to mowa jest kluczowa w przekazywaniu innym swoich myśli i spostrzeżeń, osoby z zaburzeniami mowy często postrzegane są jako mniej inteligentne. W wielu przypadkach (zespół Downa, choroba Parkinsona, starzenie się głosu, udar) kwestia mowy w ogóle nie jest obecna w debacie publicznej. 

 

 

Już w kwietniu, czyli przed chwilą, do sprzedaży trafiło Wasze  pierwsze urządzenie: wzmacniacz głosu VOXFLOW. Jaki jest mechanizm jego działania? Co nowego wnosi on do świata patentów medycznych?

 

Konrad: VOXFLOW jest małym, lekkim, prostym wzmacniaczem z mikrofonem. Osobiście używam go w sytuacjach, gdy moja mowa jest zbyt cicha, na przykład w restauracji czy w samochodzie; wszędzie tam, gdzie w otoczeniu słychać hałas i moja mowa nie może się przebić. Zaczynamy sprzedaż od stosunkowo nieskomplikowanego mechanizmu, który dalej rozwijamy; później będziemy zmierzać w stronę wykorzystania możliwości, jakie daje sztuczna inteligencja. Choć obecnie zasadniczo wzmacniamy głos, to wkrótce będziemy czynić go także bardziej zrozumiałym. Zaczynaliśmy od populacji onkologicznej. Teraz prowadzimy już testy w populacji neurologicznej. Krok po kroku rozwiązujemy problemy osób z różnymi rodzajami mowy atypowej.

 

Ania: Nowym, kolejnym otwarciem będzie dla nas konwersja mowy. Jak wynika z szacunków, 880 milionów ludzi na świecie przekroczyło już 65 rok życia. Powyżej tego wieku każdy z nas - już nie tylko osoby z chorobami neurodegeneracyjnymi - zaczyna zapadać na różne związane z mową przypadłości: głos drży, cichnie, wymaga coraz większego wysiłku… Mimo wynikającego z życiowych i zawodowych doświadczeń potencjału stajemy się komunikacyjnie niedostosowani do otoczenia. Odtworzenie, przywrócenie młodzieńczego głosu dostępne dla każdego przyniesie wielką zmianę. 

 

Konrad: To jest po prostu trochę tak jak z okularami czy aparatami słuchowymi. Ludzkość rozwiązała już problemy ze słabnącym wzrokiem czy słuchem, ale głos długo pozostawał zaniedbany. Teraz wreszcie jest czas i odpowiednia technologia, aby ten problem rozwiązać. Możemy to zrobić właśnie my, bo a nasz zespół to wyjątkowa mieszanka profesjonalistów i osobowości. Jesteśmy zdeterminowani, żeby w formie urządzeń, algorytmów i dedykowanych usług, takich jak kopiowanie głosu, dostarczyć rozwiązania użytkownikom.

 

VOFXFLOW jest jednocześnie produktem estetycznym i przystępnym cenowo. Jak ważne były dla Was te aspekty?

 

Konrad: Tak, Marek, nasz wspólnik i designer, bardzo mocno pracował nad wizualną prezentacją VOXFLOW. To, jak się ubieramy, jaki mamy styl, także jest formą komunikacji - nie chcieliśmy więc poprawiać jednej sfery ekspresji, uderzając w tym samym czasie w inną. Zależało nam, by urządzenie było eleganckie, minimalistyczne – chociaż nadrzędnym założeniem było oczywiście to, by wzmacniacz był niezawodny. Jeśli chodzi o cenę, mamy w planie rożne kategorie produktów. Te podstawowe pragniemy oferować szerokiemu gronu odbiorców; mamy również nadzieję, że niedługo staną się one refundowane. Te bardziej zaawansowane - premium, bazujące na AI - siłą rzeczy będą droższe; myślę, że mniej więcej w cenie komputera lub telefonu. Ważne są dla nas oba te segmenty. 

 

 

Pracujecie już nad dwoma kolejnymi produktami / usługami. Zabezpieczeniem głosu i cyfrową krtanią. Jaką zmianę dla potrzebujących przyniosą te technologie?

 

Konrad: 6 lat temu, przed operacją, sam zadbałem o zabezpieczenie swojego głosu w formie dedykowanego zbioru nagranych zdań. Osobiście nie tęsknię szczególnie za dawnym brzmieniem ówczesnego 22-latka; obecne podoba mi się nawet bardziej. Jednak wiele osób, które mówią atypowo, myśli i czuje inaczej: chce z powrotem swojego biologicznego głosu dającego im poczucie osobowości i ciągłości. Ten głos był z nimi całe życie, a my chcemy umożliwić to, by z nimi pozostał. Zabezpieczenie głosu – jeszcze zanim pojawi się zaburzenie lub jest ono na wczesnym etapie – daje im taką możliwość. Każdy może do nas przyjść i nagrać swój głos; nawet teraz rozmawiamy z Tobą z naszego studia, w którym nasz zespół nagrywa swoje głosy. A potem, dzięki cyfrowej krtani dla pacjentów po usunięciu krtani, ten głos po prostu wybrzmi. Naszym celem nie jest stworzenie „lektora”, który powtarza za użytkownikiem (to jest dość łatwe do osiągnięcia), ale coś bliższego dubbingowi: zamienianie głosu z pomocą AI na bardziej naturalny w czasie rzeczywistym. 

 

W jaki sposób narodziły się wszystkie te projekty?

 

Konrad: Pierwszy zespół Uhury powstał już 5 lat temu. Około 1,5 roku temu zakończyliśmy fazę „wymyślania” i weszliśmy w etap realizacji. Kiedy dołączyła do nas Ania, z wizjonerów staliśmy się wykonawcami - ludźmi, którzy dowożą realne produkty na rynek. Cała firma przechodzi teraz etap profesjonalizacji niezbędnej do stania się odpowiedzialnym podmiotem na rynku technologii medycznych. Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób nasz zespół przechodzi tę transformację.

 

Ania: Cała koncepcja zaczęła się urealniać pół roku po operacji Konrada. Pierwsze pomysły, co zrobić, powstawały już w szpitalu. Historia Konrada pokazuje, że już w bardzo młodym wieku można zapaść na chorobę, którą zwykle kojarzymy ze starszymi ludźmi. Ale udowadnia także, że odkrycie pewnego problemu - wkroczenie do świata dotkniętych nim osób - może być początkiem sporego postępu w tej dziedzinie. Wizja Konrada absolutnie mnie porwała. Na co dzień pracuję z dużymi spółkami, a do teamu Konrada dołączyłam jako menadżerka inkubacji. Moja zdolność do wprowadzania planów w rzeczywistość sprawiła, że zdecydowałam się przyjąć propozycję zostania pełnoprawną wspólniczką. Wdrożenie procesów, które pozwolą dotrzeć z założeniami do mety, było dla mnie czymś naturalnym. Początkowo czułam, że Uhura jest na innym pułapie niż ten, w jakim zwykle funkcjonuję, ale szybko udało się to nadgonić. Umiejętność do szybkiego uczenia się zarówno w zakresie technologii, potrzeb użytkownika, biznesu i zarządzania pracą jest mocną stroną projektu. Z wielką satysfakcją obserwuję, jak zespół się rozwija - dojrzewa do roli, którą sam sobie wyznaczył. Startupów z cudownymi ideami jest mnóstwo. Kluczowe jest jednak zderzenie tych koncepcji z rynkiem. Uhura ma mocne, podwójne właśnie fundamenty. Po pierwsze, odpowiada na autentyczną potrzebę - zdiagnozowaną na sobie i dostrzeżoną wśród innych. Po drugie, dostosowuje swoje podejście (zarządzanie zespołem, biznesem, tworzenie struktur) tak, aby model biznesowy był powtarzalny i pozwalał na utrzymanie się na rynku. Uważam, że Uhura jest gotowa, aby działać w poważnym świecie biznesu, przy dużym finansowaniu, z pokaźnym budżetem. Jako dyrektor operacyjna wiem, że zespół nie odleci, gdy zetknie się ze znaczącymi pieniędzmi - nasze cele są jasne i ustalone. 

 

Konrad: Uważam, że nie mamy się czego wstydzić. Sporo podróżowałem, pracowałem z ludźmi z różnych krajów i z wielu prestiżowych uniwersytetów w Stanach, Europie Zachodniej czy innych regionach. Wiem, że  zarówno technologicznie, jak i organizacyjnie nie zostajemy za nimi w tyle, a w niektórych aspektach mamy wręcz znaczące przewagi.

 

 

Jak wspominacie udział w Programie Grantowym ING? Czy przeznaczyliście już otrzymany grant na jakiś konkretny cel?

 

Konrad: Braliśmy już udział w wielu programach inkubacyjnych. Ale to właśnie ING rozpoznał najważniejsze potrzeby startupów w Polsce. Pierwsza to realne finansowanie – zastrzyk gotówki niezbędny na tym etapie. Druga - mentoring od świetnych, doświadczonych, kompetentnych konsultantów, w tym ekspertów od finansów. W środowisku startupów odnajdujemy się bardzo dobrze, na samej gali czuliśmy się więc świetnie. Zrzeszanie, integrowanie naszej społeczności jest niezwykle ważne: pozwala na wymienienie wiedzy, kontaktów i doświadczenia.

 

 

Programy grantowe ING skierowane były dotąd do startupów i naukowców rozwikłujących różne problemy ekologiczne. W 4. edycji tematem przewodnim stały się innowacje medyczne. Czy Waszym zdaniem obszary te łączą się w jakiś sposób, tworzą spójne continuum?

 

Ania: Wspólnym mianownikiem, i to takim bardzo mocnym wspólnym mianownikiem, jest zdrowe życie. Zdrowe życie zależy od powietrza, jakim oddychamy, wody, jaką pijemy, dobrostanu wokół nas. Zdrowe życie nie istnieje jednak bez dbania o siebie: w obszarze profilaktyki lub podczas samej choroby. Nie umiem sobie wręcz wyobrazić, by te sprawy funkcjonowały niezależnie, jedna bez drugiej. Zdecydowanie to jest jeden zakres tematyczny. 

 

Konrad: Wydaje mi się też, że tworzenie rozwiązań „dla siebie” może budować procesy, które później przekładają się na szerszą skalę. Nawet my możemy w przyszłości - dzięki temu, jakie struktury zbudowaliśmy - dać coś w obszarze także wąsko rozumianej ekologii. Dzięki zbudowaniu interdyscyplinarnego zespołu jesteśmy w stanie rozwiązywać kluczowe problemy społeczne.

 

Co doradzilibyście młodym naukowcom i startuperom, którzy opracowują jakąś nową, medyczną technologię i chcą z nią zaistnieć w komercyjnej rzeczywistości?

 

 

Konrad: Nie bójcie się zakładania własnej spółki, bo to bardzo układa pracę i jej różne istotne formalne strony. To również pozwala pozyskiwać kluczowych partnerów. Rozmawiajcie z innymi: piszcie maile, spotykajcie się. Prosta rada: nie tylko myśleniem zmienia się świat, ale także robieniem.

 

Ania: Zgadza się, robienie jest najważniejsze. Zespół musi pracować. Od razu nałóżcie sobie określony schemat i trzymajcie się dobrych nawyków. Tutaj liczą się choćby tak prozaiczne rzeczy jak regularność spotkań i ich tematyka. Im szybciej wejdziecie w buty twórców spółki z prawdziwego zdarzenia, tym lepiej. 

 

 

Jak wygląda relacja między produktami medycznymi a biznesem? Czy inwestorzy chętnie interesują się takimi pracami? Czy łatwo jest pozyskać finansowanie na badania i wdrożenie?

 

Konrad: Istotne jest, by myśleć o rynku inwestorskim w kilku segmentach. Inna jest charakterystyka rynku inwestorskiego w województwie warmińsko-mazurskim, inna w szeroko rozumianej Europie czy w Stanach Zjednoczonych. Dla każdej z tych grup warto przygotować odrębną ofertę. Trzeba mieć świadomość, z kim się rozmawia. Dobrze jest zdobyć wpierw trochę rozeznania: pobyć chwilę w tych miejscach i wchłonąć ich biznesową atmosferę. Przykładowo teraz czekają mnie konferencje i spotkania na Florydzie, w Massachusetts i Kalifornii – każdy z tych stanów choć mieści się w obrębie jednego państwa ma swoją charakterystykę. Wszędzie jednak budzimy zainteresowanie. Śmiało mogę powiedzieć, że nie ma drugiego takiego projektu jak Uhura Bionics.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Ania i Konrad: Bardzo dziękujemy.