Przed laty wszystko zaczęło się, jak to często bywa, od pomysłu kupna kilku obrazów do nowych biur ING, szybko zrozumieliśmy, że budując dobrą, profesjonalną kolekcję możemy wspierać artystów na wiele sposobów. Dziś Fundacja Sztuki Polskiej ING ma już 20 lat, a na koncie: kilkadziesiąt wystaw w 17 miastach świata, imponującą kolekcję niemal 200 dzieł sztuki współczesnej oraz liczne działania wspierające 90 polskich utalentowanych artystów młodego pokolenia. To również publikacje o sztuce i ponad 1500 studentów uczelni artystycznych objętych programem, który przygotowuje ich do funkcjonowania w trudnym zawodzie artysty o współczesnej sztuce i fundacji rozmawiamy z Kamilą Bondar, prezeską Fundacji Sztuki Polskiej ING.
Bank i sztuka współczesna to raczej mało oczywiste połączenie. Dlaczego ING Bank Śląski angażuje się w polskie życie artystyczne?
Przede wszystkim wierzymy głęboko, że sztuka pełni istotną misję społeczną. Towarzyszyła ludziom od zawsze, jest częścią życia, dziś ważną m.in. dlatego, bo często zwraca uwagę na kwestie, których nie dostrzegamy na co dzień. Myślę więc, że dla instytucji zaangażowanych społecznie, takich jak ING Bank Śląski, mecenat sztuki powinien być zupełnie naturalnym kierunkiem. Wspieranie sztuki przez prywatny kapitał to zresztą nic nowego. Z czasem kolekcje prywatne przestały służyć wyłącznie budowaniu prestiżu, ale zaczęły być dostępne dla ludzi. Skarbce kultury stawały się więc intelektualną inspiracją dla kolejnych pokoleń. Muszę jednak podkreślić, że zbiór Fundacji Sztuki Polskiej ING jest chyba pierwszą tak pieczołowicie budowaną korporacyjną kolekcją polskiej sztuki współczesnej w Polsce – i nadal jedną z nielicznych. Chcieliśmy również pokazać, że miejsce sztuki jest nie tylko w galeriach i muzeach, ale także w otoczeniu drukarek i innych sprzętów biurowych. Dzieła na co dzień eksponowane są w biurach spółek Grupy ING. Kolekcja Fundacji Sztuki Polskiej ING przez 20 lat stała się ważnym elementem codzienności wielu tysięcy pracowników ING z Warszawy i Katowic.
Czy współczesne dzieła, często wręcz o awangardowym obliczu, dobrze odnalazły się w tak nietypowej przestrzeni?
Wśród pracowników biurowych dzieła wzbudzają podobne emocje jak wśród gości galerii. Jedni są zainteresowani bardziej, inni mniej, ale mało kto jest całkiem obojętny. Pojawiają się też pytania, takie jak: co trzeba zrobić, żeby zrozumieć dzisiejszą sztukę, kto i jak decyduje o tym, że coś jest dziełem sztuki, czy artyści nas oszukują, jak odróżnić sztukę od tego, co tylko wyglądaj jak sztuka, co decyduje o cenie dzieła sztuki… Spotkania z pracownikami ING i ich pytania stały się punktem wyjścia dla jednej z publikacji Fundacji Sztuka w naszym wieku. Zebraliśmy 16 najczęściej pojawiających się pytań i poprosiliśmy ekspertów o przystępne i ciekawe odpowiedzi.
Dzieła odnajdują się w tej przestrzeni bardzo dobrze i spełniają swoją rolę na wiele sposobów. Marchewka Pawła Kowalewskiego stała się ulubionym elementem otoczenia, takim trochę „pupilem”. Inne eksponaty z naszych biur dają także pretekst do poważnych rozmów. Instalacja Agaty Ingarden pobudza do myślenia o przyszłości Ziemi, a Hologram Łukasza Jastrubczaka zachęca do dyskusji o zmianach w sektorze finansowym. Wyjątkowe zastosowanie znalazły zaś obrazy Jadwigi Sawickiej Pragnienie sukcesu i Zero przyjemności. Były wykorzystywane jako narzędzia rekrutacyjne, a dokładniej – omawiane z kandydatami podczas rozmów kwalifikacyjnych do banku. Rozmieszczenie prac konsultujemy z pracownikami, bo nie mogę ukrywać, że niektóre z nich mogą być trudnymi towarzyszami na co dzień (śmiech). Warto podkreślić, że pracownicy są pierwszą i najbliższą publicznością naszej kolekcji - uczestniczą w spotkaniach z artystami, odwiedzają z nami wystawy, a często po prostu wpadają do naszego biura, by porozmawiać o kolekcji i podzielić się swoją opinią o naszym najnowszym zakupie.
A jak to było 20 lat temu? Czyli jak wyglądał sam początek Fundacji Sztuki Polskiej ING?
Pomysł na stworzenie kolekcji przyszedł z Grupy ING, która od lat 70. buduje liczny międzynarodowy zbiór sztuki współczesnej. Ale kluczowym momentem było zaproszenie od Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki do wsparcia wystawy holenderskiej grupy Cobra w 1998 roku. Pracownicy banku spotkali się wtedy z kuratorką Anetą Prasał i wspólnie zadecydowali, że kupowane początkowo z myślą o dekoracji nowych biur prace mają wejść w skład kolekcji, która będzie wspierać rozwój sztuki i promować młodych obiecujących artystów oraz samą ideę kolekcjonowania. Był rok 1999 i zbiorów sztuki najnowszej, nawet w muzeach, było jeszcze niewiele.
Czy istniał i istnieje jakiś klucz, według którego dobieracie artystów i ich dzieła?
Tak. Założyliśmy, że do naszych zbiorów będą trafiać wyłącznie dzieła żyjących artystek i artystów, powstałe po 1990 roku.
Dlaczego właśnie ten rok uznaliście za graniczny?
Grupa ING pojawiła się w Polsce właśnie na początku lat 90. więc chcieliśmy, by nasza kolekcja w pewien symboliczny, umowny sposób wiązała się z tą datą, która była też przecież początkiem nowej epoki dla Polaków. Kolejne kryterium, choć już mniej formalne, to postanowienie, że niemal każdy z artystów trafia do kolekcji tylko raz i jest reprezentowany jedną lub kilkoma pracami. Staramy się więc wybierać dzieła najbardziej znaczące i reprezentatywne dla danego artysty, a także takie, które będą dobrze funkcjonować w całym zbiorze i sprawdzą się w konwencji „galerii jednej pracy”. Owszem, taka cezura bywa niekiedy „uwierająca” (śmiech), ale to m.in. dzięki niej kolekcja z biegiem lat nabrała tak indywidualnego charakteru.
Czy kolekcję i działanie Fundacji Sztuki Polskiej ING odróżnia coś jeszcze od innych podobnych inicjatyw, korporacyjnych lub nie?
Chcemy działać w tej samej lidze co publiczne instytucje sztuki. Oczywiście kolekcja wspierana przez instytucję finansową ma swoją specyfikę i nie mamy ambicji, żeby „inwentaryzować wszystko”. Dobra kolekcja odzwierciedla, interpretuje określone miejsce, czas i zjawiska. Koniecznie trzeba podkreślić, że kolekcja jest własnością Fundacji Sztuki Polskiej ING, a nie banku. Gdyby z jakichś powodów Fundacja przestała istnieć, jej zbiory automatycznie przejdą w posiadanie Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki. A jak nasza kolekcja wypada na tle międzynarodowej kolekcji ING? Są tutaj i podobieństwa, i różnice. Międzynarodowa kolekcja koncentruje się na sztuce figuratywnej i służy głównie pracownikom i klientom. Naszą misją jest przede wszystkim wspieranie artystów i polskiego środowiska sztuki. Jak wspomniałam, na co dzień prace rezydują w biurach ING w Warszawie i Katowicach, ale wypożyczanie dzieł na wystawy muzealne traktujemy priorytetowo. Nikt nie może więzić prac w swoim biurze (śmiech). Nasze zbiory należą do Fundacji i są traktowane jako dobro publiczne. Wyrazem takiego podejścia jest także publikowanie wizerunków wielu prac w Internecie na licencjach Creative Commons, co oznacza, że można z nich korzystać bezpłatnie w różnych celach.
Rozumiem. Przejdźmy zatem od wytycznych do konkretnych nazwisk…
Bardzo zależało nam na tym, aby nasz zbiór przetrwał próbę czasu, a dla kolejnych, młodych artystów dołączanie do tej kolekcji było prawdziwym wyróżnieniem. W pierwszej kolejności zgromadziliśmy więc dzieła niekwestionowanych klasyków polskiej sztuki współczesnej: Stefana Gierowskiego, Jerzego Nowosielskiego, Stanisława Fijałkowskiego czy Edwarda Dwurnika. Tak powstał pewien „fundament” który pokazywał, w jakim kierunku chcemy podążać. Następnie zwróciliśmy się ku pracom najmłodszego wówczas pokolenia malarzy, na przykład Wilhelma Sasnala, Pauliny Ołowskiej, Marcina Maciejowskiego, Rafała Bujnowskiego, w kolekcji pojawiły się również fotograficzne prace Zuzanny Janin czy Zofii Kulik. Uważnie przyglądaliśmy się wszystkim obiecującym nowym nurtom. Nasze zainteresowanie zwrócili m.in. tzw. „zmęczeni rzeczywistością” – Jakub Julian Ziółkowski czy Tomasz Kowalski. Aby kolekcja rzeczywiście reprezentowała pewien okres w historii sztuki w Polsce, nie mogliśmy ograniczać się wyłącznie do malarstwa czy fotografii. Z czasem nasz zbiór zasiliły także rzeźby, ceramika, tkaniny, instalacje i prace video. Całkiem niedawno kolekcja wzbogaciła się np. o pracę Janka Simona, wydrukowaną na samodzielnie zbudowanej drukarce 3D.
Kto decyduje o zakupie nowych prac?
Wciąż blisko współpracujemy z Zachętą – Narodową Galerią Sztuki. O nabyciu nowych dzieł decydujemy wspólnie – dyrektorka Zachęty i zarząd Fundacji. Wyjątkiem są prace, które raz do roku trafiają do kolekcji na drodze konkursu podczas Warsaw Gallery Weekend. Wszystkie zakupy są starannie przemyślane, ale nie oznacza to, że zawsze kupujemy zgodnie z trendami. Przeciwnie – staramy się znaleźć nowe postawy artystyczne nawet kosztem pewnego ryzyka. Lubimy wspierać młodych i obiecujących artystów, ale kupujemy tylko dobre prace i tylko za rozsądną cenę. Budżet pozwala nam na zakup kilku do kilkunastu prac rocznie.
Już trochę na ten temat powiedziałaś, ale zdecydowanie chciałbym rozwinąć wątek poza kolekcjonerskich działań Fundacji Sztuki Polskiej ING. Wspomniałaś o publikacji Sztuka w Naszym Wieku. Inna niezwykle ciekawa pozycja to Bałwan w Lodówce….
Bałwan w lodówce to książka dla najmłodszych, opowieść o spotkaniu dzieci z artystami. Autorem tekstu jest Łukasz Gorczyca, a ilustracje przygotował autor komiksów Krzysztof Gawronkiewicz. Książka w przystępny i zabawny sposób wprowadza dzieci w świat artystów, w którym znajdą trochę więcej wolności i fantazji niż na co dzień – chociaż w książce ani razu nie pada słowo sztuka.. Niebawem ukaże się też nasza najświeższa publikacja – Przewodnik kolekcjonowania sztuki najnowszej, skierowana do wszystkich, którzy myślą o kupnie dzieła sztuki, albo nawet o kolekcjonowaniu. Oczywiście łatwiej się kolekcjonuje mając na ten cel duży budżet, ale można kupować prace w edycjach nawet od 100 zł
Przejdźmy zatem do wystaw. Gdzie poza biurami ING można oglądać dzieła ze zbioru Fundacji?
Fundacja organizuje prezentacje prac z kolekcji we współpracy z publicznymi galeriami lub muzeami, w instytucjach artystycznych, a pojedyncze prace także wypożycza na wystawy w polskich i zagranicznych instytucjach. Dzieła z kolekcji można już było podziwiać m.in. w Warszawie, Gdańsku, Szczecinie, Wrocławiu, Opolu, Krakowie, Bydgoszczy czy Tarnowie. Bardzo dbamy też o międzynarodową promocję artystów. Nasze dzieła odwiedziły już Pekin, Tallin, Rygę i oczywiście Amsterdam.
Trzy lata temu zainicjowaliście też program edukacyjny Artysta-Zawodowiec. Na czym on polega i czemu służy?
Projekt Artysta-Zawodowiec skierowany jest do studentów uczelni artystycznych. W ciągu trzech lat przystąpiło do niego już ponad półtora tysiąca studentów z dziesięciu polskich miast: Gdańska, Krakowa, Katowic, Lublina, Łodzi, Poznania, Szczecina, Torunia, Warszawy i Wrocławia. Częścią projektu są badania ilościowe (a w ostatniej edycji także jakościowe), w których pytamy studentów o ich opinie, aktywności i wyobrażenia na temat sztuki i jej studiowania. Chcemy dowiedzieć się m.in., jak studenci kierunków artystycznych widzą swoje przyszłe źródła utrzymania, jak czują się przygotowani do zawodu artysty/artystki czy jak prezentują i sprzedają swoje prace. Poznajemy problemy i niepokoje przyszłych artystów, organizujemy wykłady i inne aktywności, które mają pomóc im w zrozumieniu, jakimi prawami rządzi się rynek sztuki, ale też po prostu w przygotowaniu portfolio czy w mówieniu i pisaniu o własnej twórczości.
Kolekcja Fundacji Sztuki Polskiej ING liczy w tej chwili blisko 200 prac autorstwa 90 artystek i artystów urodzonych między 1922 a 1994 rokiem. Czy masz wśród nich jakieś swoje szczególnie ulubione dzieła?
Tak, ale nie zdradzę jakie, bo to temat na osobną rozmowę – o historiach, które za tymi wyborami stoją. Zawsze bardzo cieszą mnie najnowsze prace, lubię o nich opowiadać i jeżeli tylko to możliwe to umieszczam je w takim miejscu w biurze, żeby widzieć je jak najczęściej. Tegoroczne zakupy jeszcze nie są zakończone, ale nasze ostatnie nabytki to prace Mikołaja Sobczaka, Rafała Dominika, Agaty Ingarden i Cezarego Poniatowskiego.
Bardzo dziękujemy za rozmowę.
Również dziękuję.
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.