Przedstawiamy podstawowe błędy oszczędnościowe, które popełnia każdy z nas, a które najwięcej nas kosztują.
Na początek chłodna analiza – z perspektywy lodówki. To właśnie tutaj codziennie zamarzają nasze szanse na oszczędności. Narzekamy na wysokie rachunki za elektryczność? Winowajca stoi najczęściej w kuchni.
Najczęściej popełnianym błędem, który dodatkowo pomaga w wyhodowaniu „energożercy”, jest postawienie lodówki w sąsiedztwie urządzeń wytwarzających ciepło – np. kuchenki czy piekarnika - bo w ten sposób utrudniamy jej pracę. Podkręcanie grzejników w kuchni również może okazać się przysłowiowym gwoździem do trumny domowego budżetu. Wysoka temperatura w otoczeniu lodówki zakłóca jej pracę, a licznik szaleje. Według informacji producentów, spadek temperatury otoczenia o jeden stopień C, obniża zużycie energii przez lodówkę o 5-6%. Łatwo więc obliczyć kwotę, którą uda nam się zaoszczędzić z najbliższego rachunku za prąd. Niejednokrotnie w kuchni liczy się każdy centymetr. Lodówka jednak również potrzebuje swojej przestrzeni. Jest to ważne ze względu na dopływ powietrza do wymiennika ciepła.
Pomocne mogą okazać się również inne wskazówki. Z lodówki powinno się wycierać gromadzące się w niej krople wody. Produkty wilgotne przechowywać w szczelnych opakowaniach i co najważniejsze - nie wkładać do niej potraw przed wystygnięciem. Warto rozważyć też, czy konieczne jest nastawienie lodówki na najwyższą moc. Im wyższą temperaturę ustawimy, tym niższe będzie zużycie prądu. Jedzenie na tym nie ucierpi, a jak podaje sprzedawca energii RWE Polska, można w ten sposób zaoszczędzić około 90 kWh rocznie, czyli około 54 zł.
O oszczędnościach warto myśleć już na etapie planowania kuchni i wyborze lodówki ze względu na jej klasę energetyczną. Aktualnie na rynku kupić można już sprzęt o klasie A+++. Jak przekłada się to na zużycie prądu? Model o klasie A zużywa ok. 10-15 proc. więcej energii niż lodówka A+ i o ok. 25 proc. więcej niż A++. W porównaniu do lodówki A+++, ta o klasie A wypada blado, bo jej użycie energii jest o ponad 40% większe. Warto więc zainwestować w ekonomiczny sprzęt, który pomoże nam zaoszczędzić.
Pułapka na tzw. diodę czuwania to kolejny najczęstszy błąd popełniany w gospodarstwach domowych. Pobór energii podczas trybu "stand-by" zależy od rodzaju urządzenia, jednak średnio w skali roku jedno urządzenie, utrzymywane bez przerwy w tym stanie, kosztuje nas kilkadziesiąt złotych. Jak podaje ekologiczna organizacja WWF, w statystycznym polskim domu w trybie stand-by działają równocześnie cztery urządzenia, a ich roczne zużycie prądu wynosi 175 kWh. Podnosi to wydatki na prąd rocznie o 60-100 zł.
Jak policzyła firma Energa, Polacy przepłacają za energię elektryczną ponad 830 mln zł rocznie tylko dlatego, że pozostawiają urządzenia w trybie stand-by. Od małego światełka przechodzimy do większych, które również potrafią porządnie zakręcić licznikiem. Choć wymiana źródła światła na żarówki LED może wiązać się ze sporymi wydatkami, to zakup ten zwróci się z nawiązką. Mogą one świecić ok. 50 tys. godzin, czyli prawie przez 12 lat, po kilkanaście godzin dziennie. Dla przykładu: jedna 2-watowa lampa LED (ceny od 7 zł) jest odpowiednikiem tradycyjnej żarówki 20-watowej – oznacza to, że diody LED zużywają 10 razy mniej energii niż tradycyjne żarówki (wymieniając tylko jedną, zaoszczędzisz rocznie ok. 25 złotych).
Czajnik elektryczny to nasz największy przyjaciel, jednak ta zażyłość sporo kosztuje. Pilnuj, aby niepotrzebnie nie gotować w nim wody. Dodatkowa szklanka to kilkadziesiąt złotych rocznie więcej (przy założeniu, że korzystasz z niego kilka razy dziennie). Sprawdź, ile faktycznie wody potrzebujesz na swoją herbatę. Dużo zmienia też model czajnika - każdy wymaga wlania pewnej minimalnej ilości wody, by podczas podgrzewania nie została uszkodzona grzałka. Te z grzałką na wierzchu mają to minimum większe, te z grzałką ukrytą pod dnem - mniejsze. Sporą izolację tworzy też osad, dlatego nieodkamieniany czajnik, zużywając tyle samo prądu, będzie wolniej gotować wodę. A to oznacza, że rachunki wzrosną. Aby usunąć kamień, wystarczy wlać do czajnika wodę z octem lub z kwaskiem cytrynowym i zagotować. Pomoże to łatwo rozprawić się z kamieniem.
Choć czajnik pobiera dużo energii, zagotowanie w nim kilku litrów wody będzie kosztowało mniej niż w garnku na kuchence. Jeśli chcesz szybciej i taniej ugotować ziemniaki czy makaron – zagotuj uprzednio wodę w czajniku. Pozwoli ci to zaoszczędzić kilka złotych miesięcznie
Z wodą nie ma żartów. Lana bez opamiętania czyści nasze kieszenie. Warto się zastanowić nad kosztami związanymi z opłatami za nią. Ilość zużytej wody nie wynika bowiem z naszych autentycznych potrzeb, a jest wynikiem pozornie drobnych zaniedbań bądź niedopatrzeń.
Największe straty wody to efekt nieszczelnych instalacji. Dlaczego warto liczyć każdą kroplę? Jej objętość wynosi ok. 0,2 ml, co przy 25 kroplach na minutę daje nam już objętość wynoszącą 5 ml wody (w ciągu doby 7,2 litra). Rocznie to już 2628 l wody i 30 zł mniej w portfelu. Obserwuj stan licznika wody w momencie, kiedy z niej nie korzystasz, by zobaczyć, czy ten problem dotyczy również ciebie.
Jeżeli posiadasz nowoczesną spłuczkę (mającą dwa przyciski), w zależności od potrzeb możesz spłukiwać toaletę dużą lub małą ilością wody. Wykorzystaj to rozwiązanie zgodnie z jego przeznaczeniem, dzięki temu zaoszczędzisz nawet kilka tysięcy litrów wody, a przy dużej rodzinie – kilkanaście! Twoje oszczędności będą natychmiastowe.
Kąpiel w pianie w wannie pełnej wody również nie wydaje się dobrym przyzwyczajeniem. Twoje upodobanie do częstych kąpieli w wannie może kosztować cię nawet kilkaset złotych w ciągu roku, a twojej rodziny – kilka tysięcy. Może warto częściej korzystać z prysznica, który zużywa ok. 3 razy mniej wody?
Minuta mycia rąk w ciepłej wodzie (ok. 4-5 litrów) to koszt kilkunastu groszy. Obniżając temperaturę wody z gorącej na letnią, zaoszczędzisz zużycie ciepłej wody, która jest prawie 2,5 razy droższa od wody zimnej. W skali roku oznacza to dla ciebie konkretne oszczędności. Każda minuta mycia rąk w ciepłej wodzie (minimum 5 litrów wody) to blisko 12 groszy. Myjąc zęby przy odkręconym kranie, w skali roku „wycieka” nam co najmniej 275 zł.
Podchodząc poważnie do oszczędzania wody, warto w pierwszej kolejności zamontować perlatory – w tej niewielkiej końcówce montowanej na kranie znajduje się potencjał do zaoszczędzenia nawet połowy zużywanej wody. Zasada jego działania opiera się na systemie sitek i mikrodysz, które w mechaniczny sposób rozbijają strumień wody – powoduje to jego napowietrzenie i zwiększenie objętości. Perlator można kupić za ok. 5-10 złotych, a jego dodatkową zaletą jest to, że ukierunkowuje strumień wody, dzięki czemu nie chlapie ona na boki.
Powyższe przykłady pokazują, że oszczędności leżą w zasięgu ręki. Warto więc przyjrzeć się swoim przyzwyczajeniom i rozpocząć zmiany już dziś.
Zaoszczędzone pieniądze możesz pomnażać na Otwartym Koncie Oszczędnościowym.Sprawdź!
Źródło zdjęcia: iStockphoto.com
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.