Nie ryzykować, a inwestować - czy to jest możliwe?

W obliczu niskich stóp procentowych wiele osób rozgląda się za bardziej rentownymi niż lokaty sposobami pomnożenia oszczędności. Alternatywą dla zwykłego depozytu może być fundusz inwestycyjny. Nie jest prawdą, że inwestowanie w fundusze zawsze wiąże się z dużym ryzykiem.

Fundusze inwestują nasze pieniądze na rynku kapitałowym. To zasadnicza różnica w stosunku do lokat, które służą do przechowywania pieniędzy. Lokaty zalicza się do najbezpieczniejszych instrumentów oszczędnościowych, ale jednocześnie zysk z takich produktów jest niewielki. Klient dostaje jednak gwarancję, że po zakończeniu umowy otrzyma swój kapitał i z góry określone odsetki. Z funduszami jest inaczej. Nie da się przewidzieć dokładnie zysku, a co więcej nie zawsze uda się uchronić kapitał. Z drugiej strony fundusze dają szansę na takie zyski, o których właściciele lokat mogą tylko pomarzyć.

Nie oznacza to jednak, że inwestycja w fundusze zawsze niesie za sobą duże ryzyko. Fundusze podzielane są na kilka typów – od tych bardziej bezpiecznych po agresywne. Uogólniając możemy powiedzieć, że w funduszach inwestujących bezpiecznie ryzyko jest mniejsze, ale i zysk zbliżony jest do bankowych lokat. Na drugim biegunie znajdują się fundusze agresywne. Tu ryzyko jest spore, ale zysk może znacznie przewyższać zyski z lokat. Cała sztuka polega na tym, by dopasować profil inwestycji do swoich indywidualnych preferencji.

Kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije

Fundusze podzielone są na kilka grup, które definiują zakres ryzyka i potencjalnych zysków. Klienci mają do wyboru:

Fundusze pieniężne – inwestują w papiery dłużne o krótkich terminach zapadalności, takie jak bony skarbowe, bony pieniężne, bony oszczędnościowe czy lokaty bankowe. Z tego względu ryzyko starty na takim instrumencie jest w rzeczywistości niewielkie. Z drugiej strony zysk wypracowany przez fundusze rynku pieniężnego też nie będzie znacząco odbiegał od bankowych lokat. Z reguły jest on jednak wyższy niż średnie oprocentowanie depozytów w bankach.

Fundusze obligacji – jak sama nazwa wskazuje inwestują obligacje. Papiery te mogą dzielić się na obligacje skarbu państwa, obligacje korporacyjne czy obligacje komunalne. Z tej grupy najbezpieczniejsze są obligacje emitowane przez Skarb Państwa. Dają jednak zysk zbliżony do bankowych lokat. Obligacje emitowane przez korporacje są bardziej ryzykowne, ale kuszą wyższym zyskiem. Obligacje komunalne są pośrednim instrumentem między państwowymi a korporacyjnymi. Inwestując w fundusz obligacji należy upewnić się, jak wygląda struktura inwestycji. Może składać się w połowie w obligacji skarbowych a w połowie z korporacyjnych, ale mogą też być inne proporcje (np. 80 do 20%). Fundusze obligacyjne najlepiej wybierać jako inwestycję kilkuletnią. W takiej perspektywie są w stanie wypracować zysk nawet o 2-3 pkt proc. wyższy niż lokata.

Fundusze stabilnego wzrostu – inwestują około 25-35 proc. na giełdzie, pozostałe środki w bony skarbowe i obligacje. Zadaniem środków zainwestowanych na giełdzie jest wypracowanie możliwie jak najwyższego zysku, a inwestycja w bezpieczne papiery chroni pozostałą część oszczędności. W tym wypadku ryzyko jest  już wyższe niż w przypadku dwóch opisanych wyżej typów funduszy, ale dotyczy ono głównie jednej trzeciej środków. Z drugiej strony, w przypadku hossy zysk może sięgać nawet 20 proc. Przy gorszej koniunkturze giełdowej, zarządzający mogą podjąć decyzję o zmniejszeniu portfela akcyjnego na przykład do 10 proc.

Fundusze zrównoważone  ich konstrukcja zbliżona jest do funduszy stabilnego wzrostu, ale udział funduszy inwestujących na giełdzie jest większy. Może to być pół na pół z bezpieczną inwestycją, ale także na przykład 60 do 40 proc. W takim wypadku ryzyko jest już znacznie wyższe, ale i potencjalne zyski bardziej kuszące.

Fundusze akcyjne – to ostatni, najbardziej agresywny typ funduszu. Powinni z niego korzystać przede wszystkim zaawansowani inwestorzy, którzy potrafią pogodzić się ze stratami. Fundusze inwestują w akcje małych lub dużych spółek, w różne branże. W okresie giełdowej koniunktury są w stanie wypracować nawet kilkunastoprocentowy zysk. Ten typ funduszy wymaga dobrej orientacji w rynku kapitałowym.

Podziel swoje oszczędności na kilka części

Znajomość profilu danego funduszu to tylko część niezbędnej wiedzy. Należy także pamiętać, by samemu nie narażać się na niepotrzebne ryzyko. Wśród inwestorów modne jest powiedzenie – „nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka”. Dlaczego? Bo gdy koszyk wypadnie nam z rąk, wszystkie jajka się potłuką. Podobnie jest z oszczędnościami. Jeśli planujemy inwestycję w fundusze, koniecznie powinniśmy podzielić nasze środki. W żargonie bankowców mówi się o dywersyfikacji ryzyka. Przede wszystkim nie należy do funduszy wpłacać wszystkich swoich oszczędności. Bezpieczna ich część – 60-70 proc. – powinna spoczywać na lokatach bankowych lub kontach oszczędnościowych. Gdyby nawet doszło do krachu na giełdzie czy innych nieprzewidzianych zdarzeń, nie stracimy wszystkich pieniędzy.

Kwotę, którą chcemy zainwestować w fundusze powinniśmy podzielić na kilka mniejszych paczek. Jeśli nasza wiedza o inwestycjach jest nieduża, nie powinniśmy przesadzać z inwestycją w fundusze akcyjne. Dobrze jest podzielić oszczędności między fundusze bezpieczniejsze i fundusze o średnim ryzyku. Najmniejszą część, na przykład około 10 proc. inwestycji wpłaćmy w fundusze akcyjne. Zadaniem tej części pieniędzy będzie wypracowanie jak największego zysku. Przy takim rozłożeniu portfela ryzyko inwestycji jest relatywnie mniejsze.

Nastaw się na zysk, ale pamiętaj o możliwych stratach

Inwestując w fundusze nigdy nie wiemy, ile dokładnie uda nam się zarobić. To zasadnicza różnica w stosunku do lokat bankowych, gdzie zysk od początku jest jasno określony. Nie oznacza to jednak, że inwestycja w fundusze to jedna wielka niewiadoma. Jeśli decydujemy się wpłacić pieniądze na fundusze bezpieczne, możemy oczekiwać zysku zbliżonego do lokat bankowych. Błędem jest sugerowanie się historycznymi wynikami funduszu i na tej podstawie określanie swoich oczekiwań. Nie ma żadnej gwarancji na to, że fundusz który zarobił kilkadziesiąt procent w przeszłości, przyniesie nam taki sam zysk w przyszłości. Choć zawsze jest to jakaś wskazówka. Jeśli chcielibyśmy to przedstawić obrazowo, możemy porównać zakup funduszy z wyborem na rynku wtórnym samochodu. Są pewne marki, które mają opinię solidnych. Nigdy nie mamy jednak gwarancji, że kupując taki samochód, nie trafimy akurat na mniej udany egzemplarz.

Jeśli jesteś początkującym inwestorem, nie nastawiaj się od razu na krociowe zyski i zostaw spekulacje bardziej doświadczonym. Rozpoczynając przygodę z inwestycją warto nastawić się na inwestowanie długofalowe. Czasami na giełdzie trafiają się gorsze momenty i cena jednostek uczestnictwa spada w dół. Jeśli poddamy się panice i wypłacimy wszystkie pieniądze, na pewno stracimy. Najlepiej inwestować w fundusz systematycznie, na przykład dopłacając tam pieniądze raz na kwartał i oczekiwać zysku w dłuższej perspektywie. To normalna sytuacja, że ceny jednostek będą się wahać – raz trafimy na hossę, innym razem na bessę. Emocje są jednak złym doradcą.

Należy też pamiętać, że wpływ na zysk z funduszy mają też opłaty pobierane przez towarzystwo, które zarządza naszymi pieniędzmi. Z reguły towarzystwa pobierają opłatę za nabycie jednostek, za odkupienie czy opłatę umorzeniową. Ta ostatnia pobierana jest w sytuacji, gdy inwestor sprzeda jednostki przed upływem określonego czasu. Opłaty te nie są z reguły duże, ale mają wpływ na końcowy zysk. W przypadku funduszy wypłacony kapitał będzie pomniejszony o prowizję za zakup, odkupienie i ewentualnie przedwczesne umorzenie.

autor: Wojciech Boczoń, analityk Bankier.pl 

Źródło zdjęcia: fotolia.com