Dziś ostatni dzień trwania konkursu Moje Miasto. Inspiracją dla jego uczestników mogą być prace przygotowane przez lokalnych artystów, którzy współpracują z ING Bankiem Śląskim. Pokazali oni miasto swoimi oczami. Powstały bardzo subiektywne prace, które można było oglądać na outdoorze w 5 polskich miastach. Teraz 6 projekt można zobaczyć w Warszawie, a jego autorem jest polski grafik - Andrzej Pągowski.
Gęś, żyrafa i palma – czy to przychodzi Wam do głowy, gdy myślicie o Warszawie? Poprosiliśmy Andrzeja Pągowskiego – znanego polskiego grafika, by namalował to, co kocha w stolicy najbardziej. Pracę można oglądać od 6 grudnia na Placu Unii Lubelskiej. To, co znalazło się na plakacie może zaskakiwać. Jakie miejsca i dlaczego wybrał artysta?
Malowanie Warszawy, to dla Pana kolejny projekt, czy coś więcej?
Chętnie zaangażowałem się w akcję ING Banku Śląskiego z kilku względów. Po pierwsze cieszy mnie każda sytuacja, w której klient komercyjny zwraca się do artysty o przygotowanie projektu. Kultura cały czas jest jeszcze w trudnej sytuacji i bez mecenasa praktycznie nie istnieje. Ale nie ukrywam, że idea „Moje zmienia wszystko”, którą przedstawił bank jest mi bardzo bliska. Bo przecież o rzeczach, osobach, miejscach, które mają dla nas wyjątkowe znaczenie mówimy „Moje”! Miałem okazję pokazać jak wygląda „Moja Warszawa” i do tego moimi oczami. Chętnie stworzyłem tą pracę, bo kocham to miasto . I chociaż jest trudne, to tu się urodziłem i wychowałem. Tutaj mam rodzinę i tu tworzę – to moje miasto…
Plakat można już oglądać na Placu Unii Lubelskiej. Zwraca on uwagę i trzeba przyznać, że zastosował Pan ciekawy zabieg artystyczny. Dlaczego zamknął Pan kilka ważnych miejsc Warszawy we własnym konturze?
Bo to moje miejsca, które stały się częścią mnie. To był najlepszy sposób by to podkreślić. Te części Warszawy mają wyjątkowe znaczenie w moim życiu i mojej działalności artystycznej. Pałac Kultury i Nauki to miejsce mojego dzieciństwa. Wiąże się on dla mnie z dobrymi wspomnieniami. Dzieci nie analizują przecież sytuacji politycznej. Dla nich dzieciństwo to czas beztroski, poczucia bezpieczeństwa, ciekawości świata i rozwoju. Ja swoje dzieciństwo spędziłem w pracowni plastycznej Pałacu Młodzieży w budynku Pałacu Kultury i Nauki. To tutaj przywoził mnie ojciec. Kiedy dojrzewałem i rodziła się u mnie fascynacja sportem, Pałac Młodzieży był miejscem, gdzie swobodnie mogłem się realizować.
Pałac Kultury i Nauki znajduje się w samym centrum plakatu. Czy to najważniejsze miejsce?
Pałac Kultury i Nauki znajduje się w centrum Warszawy, dlatego to pewien symbol. Miejscem najbardziej wyjątkowym, które stało się w mojej pracy fundamentem była Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki. To miejsce mojej największej wystawy „Miasto plakatów”, która odbyła się w 1989 roku. Odwiedziło ją ponad 25 tys. osób. m.in. Roman Polański, Robert De Niro i Eric Douglas, Stefanie Powers. Wystawa okazała się przełomem na mojej artystycznej drodze i miała duży wpływ na moje dalsze życie.
Miejscem, do którego często zaglądam jest BUW – czyli Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego. Też znalazła się na plakacie Moja Warszawa. To piękny obiekt projektu Marka Budzyńskiego i Zbigniewa Badowskiego, gdzie często spędzam czas i zapraszam tam swoich gości. Największą atrakcją BUW jest ogród na dachu budynku– jeden z największych tego typu ogrodów w Europie. To dla mnie ważne miejsce, bo to tutaj właśnie mieści się Galeria Plakatu Polskiego, gdzie wystawiane są też moje prace.
Podkreśliłem też Bulwary Wiślane - to przestrzeń pięknie zaprojektowana przez pracownie RS/ Architektura Krajobrazu Moje ulubione i najbardziej urokliwe miejsce odpoczynku.
Warszawa Andrzeja Pągowskiego, to głównie kultura. Kultura ściga Pana wszędzie – nie da się od niej uciec
Bo kultura jest wśród nas, choć czasami przechodzimy obok niej obojętnie. Są miejsca, które mijamy na co dzień i trochę zapominamy o ich istnieniu. Dlatego dla przypomnienia na mojej pracy zamieściłem dwa takie elementy. Mają dla mnie duże znaczenie, tym bardziej, że łączą się z moją profesją. To praskie graffiti mural Gęś na ul. Brzeskiej stworzona przez artystę streetartowego Diego Miedo wraz z dziećmi z Pragi i rzeźba żyrafy Władysława Frycza w Parku Saskim. Gęś, która zintegrowała lokalną społeczność i żyrafa, która w urzekający sposób łączy przyrodę ze sztuką. Ptaki, które się w niej gnieżdżą pięknie pokazują tą symbiozę .
Nie brakuje też nuty egzotyki. Wygląda na to, że warszawska Palma zaskarbiła sobie miejsce w Pana… głowie
Słynna palma daktylowa autorstwa Joanny Rajkowskiej, to przysłowiowa kropka nad „i” mojej pracy. Palma podzieliła Warszawiaków – niewątpliwie generuje wiele różnych podziałów i podgrzewa atmosferę warszawskiej społeczności. Właśnie dlatego umieściłem ją we własnej głowie. Żeby pamiętać, by palma nie uderzyła mi do głowy.
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.