Jak robić biznes, to tylko na 100% Rozmowa z Maciejem Basińskim - założycielem Maslove

Pomysł? Z przypadku. Masło? Z najlepszych orzechów. Pierwszy klient? Z siłowni. Rozwój? Z determinacji. Poznajcie Macieja, bohatera naszej kampanii, twórcę marki maslove.pl.

 

 

Produkujesz najwyższej jakości masło orzechowe ze 100% orzechów. Skąd ten pomysł? Czy wynikał z osobistej potrzeby, potrzeby kogoś bliskiego, czy może z jakiegoś trendu, z którym się utożsamiasz?

 

Zawsze powtarzam, że przygoda z produkcją masła orzechowego była kompletnym przypadkiem. Wcześniej ani nie zajmowałem się produkcją takiego wyrobu, ani nie interesowałem się jego pozycją i sytuacją na rynku. Warto podkreślić, że Maslove nie jest moją pierwszą działalnością w branży spożywczo-gastronomicznej. Wcześniej miałem - a właściwie mam do dziś - kontakt z tą dziedziną przez rodzinną firmę moje żony: restaurację i garmażerię. Zatem na samym starcie dysponowałem wiedzą i możliwościami, np. zapleczem maszynowym, aby taki pomysł zrealizować. Wszystko zaczęło się jednak od pewnej rozmowy na zajęciach sportowych. Znajoma wyciągnęła masło orzechowe i wiedząc o moich powiązaniach z produkcją spożywczą, zapytała ot tak, czy mógłbym np. coś takiego u siebie zrobić. Wziąłem od niej to opakowanie, przeczytałem etykietę ze składem i pomyślałem, dlaczego miałbym nie spróbować! Tym bardziej, że mniej więcej w tym samym czasie zaopatrzyliśmy się w nową maszynę do mielenia, która - według sprzedającego - miała mielić nawet kamienie. Zatem skoro miałem taki sprzęt, to co to był dla mnie za problem zmielić trochę orzechów… Wiele się nie zastanawiałem - padło hasło, więc przystąpiłem do dzieła. Kupiłem 10-15 kilogramów orzechów, zmieliłem i takim to sposobem powstał mój pierwszy produkt. Spotkałem się z bardzo pozytywnym odbiorem. Opinię tę potwierdziły również moje córki. Tak powstał pewien zalążek przyszłego biznesu. Nim pojawiło się Maslove jako takie, produkowaliśmy i sprzedawaliśmy masło orzechowe obok innym wyrobów garmażeryjnych, ale w bardzo małych ilościach. Na pewno nie był to produkt priorytetowy. Szybko okazało się jednak, że sprzedaje się ono lepiej, niż mogłem przypuszczać, i w pewnym momencie postanowiłem, że właśnie w tym kierunku będę swoją działalność rozwijał. Bo kiedy pracuje się w firmie rodzinnej, warto też mieć coś swojego. Biznesowo dobrze jest stać na dwóch nogach i mieć jakąś alternatywę. Ponieważ zawsze marzyłem o tym, aby samemu coś produkować i sprzedawać, to była doskonała okazja, żeby rozpocząć nową działalność.

 

Pierwszy trudny moment? I jak sobie z tym poradziłeś?

 

Pierwszy trudny, ale jednocześnie dość zabawny moment pojawił się już na samym początku.

Dodam, że pierwsze masła sprzedawałem w swoich sklepach stacjonarnych. Wyszedłem z założenia, że to będzie najlepsze miejsce na pierwszy test sprzedaży i zainteresowania produktem. Początkowo na etykiecie nie było nawet nazwy Maslove tylko: “Bardzo pyszne masło orzechowe”. Produkcją pierwszych produktów nie zajmowałem się osobiście, tylko zleciłem to osobom na produkcji. Na tamten moment masło orzechowe było jednym z produktów powstających w zakładzie garmażeryjnym, a nie w dedykowanym zakładzie produkcyjnym. Po pierwszych konsultacjach ze sprzedawcami usłyszałem, że produkt sprzedaje się dobrze, ale z produkcji nie przychodzą nowe dostawy. Zacząłem się zastanawiać, jak to możliwe. Czemu nie oferujemy produktu, na który wyraźnie jest zapotrzebowanie. Na produkcji okazało się, że maszyna, którą mieliliśmy, jest bardzo mało wydajna i po chwili użytkowania przegrzewa się. Dzisiaj się z tego śmieję, ale na początku produkowaliśmy 4 opakowania na godzinę, a więc niecałe 2 kilogramy. Konieczna była więc modernizacja parku maszynowego. W tamtym właśnie momencie podjąłem decyzję o założeniu nowej działaności pod marką MASLOVE.

 

Bez czego nie możesz się obyć w firmie?

 

Postawiłem sobie za cel stworzenie takiej firmy, aby pracownicy czuli się dumni, że w niej pracują. Chciałem tworzyć fajną, stale się rozwijająca i zapewniającą dobrą perspektywę markę. Wydaje mi się, że jestem już w tym miejscu, kiedy udało mi się to osiągnąć. Nasza firma nie jest duża, bo tworzą ją tylko 4 osoby. Ale to właśnie ten zespół jest dla mnie najważniejszy. Wiem, że pracownicy traktują to miejsce jak swoje. Nie odnajdą się u nas osoby, które przychodzą tylko po to, aby odbębnić swoje obowiązki. Lubimy zacząć dzień do wspólnej kawy, chwilę posiedzieć, porozmawiać. Wszyscy jesteśmy w naszą pracę tak samo zaangażowani. Czy to osoba, która jest odpowiedzialna za mielenie orzechów, czy zajmująca się obsługą klientów, czy pakowaniem. Najważniejsze decyzje zawsze podejmujemy też wspólnie, np. odnośnie do wprowadzenia nowego wariantu produktu. Jesteśmy świetnie zgraną drużyną i absolutnie nie wyobrażam sobie firmy bez takich ludzi i takiej atmosfery. W tym miejscu muszę również wspomnieć także o maszynach. Stale zwiększamy park maszynowy i staramy się tak je dobierać, aby praca przy nich nie była kłopotliwa. Bo to nie jest tak, że tylko naciskasz start/stop i sobie przez 6 godzin przy danym urządzeniu siedzisz. Potrzebny jest stały nadzór nad tym, co się dzieje.  Dlatego staram się stawiać na dobrze wykwalifikowany personel i dobre zaplecze maszynowe.

 

Czy jakiś klient szczególnie zapisał się w Twojej pamięci?

 

Całkiem niedawno mieliśmy klienta, dla którego realizowaliśmy naprawdę duże, jak na nas, zamówienie. To było aż 16 000 maseł. Kiedy któregoś dnia tenże klient złożył nam wizytę, aby przeprowadzić audyt, był wręcz zaskoczony, jak to możliwe, że tak niewielki zespół podołał takiemu zadaniu. Mówię więc do nich, proszę poznajcie Krzysztofa, to on właśnie zrobił dla was 16 000 maseł. Mamy po prostu dobrze rozpracowane know-how, wiemy, jak coś zrobić i wspieramy się właściwie dobranymi maszynami.

 

Dodatkowe pieniądze na rozwój firmy lub eko inwestycje!

 

Czy gdybyś zaczynał ten biznes jeszcze raz, zrobiłbyś coś inaczej?

 

Hmm, myślę, że nie. Być może są rzeczy, które mógłbym zrobić lepiej, ale czy wówczas byłaby to ta sama firma, którą prowadzę teraz? Lubię, kiedy coś się dzieje, lubię podejmować rękawice. Nie zastanawiam się, czy coś da się zrobić czy nie, tylko biorę się do roboty. Czasem chciałbym podchodzić do pewnych rzeczy bardziej od strony Exela niż zapału: najpierw coś sobie dokładnie przeliczyć, upewnić się, czy będzie mi się to opłacało. Ale myślę, że nie zawsze to, co pokazują nam tabelki, musi nam przynieść korzyść finansową. Korzyść przyjdzie sama, kiedy wkłada się w coś całe serce. Kiedy rozkręcałem Maslove, podejmowałem wiele współprac w świecie social media. Nawiązałem m.in. kontakt z blogerką, która - jak się później okazało - pracowała w firmie, gdzie zaczęto opracowywać przepisy z wykorzystaniem mojego masła. Ta współpraca mogła się wydawać kompletnie nieopłacalna, a w ostateczności przyniosła mi całkiem spore profity i znacznie przyczyniła się do rozwoju Maslove.

 

A jaką rolę odgrywa księgowy w Twojej firmie? Co poradziłbyś tutaj początkującym przedsiębiorcom?

 

Jak wspomniałem, miałem już tutaj pewne doświadczenie, także te sprawy nie były dla mnie całkowicie nowe. Na pewno ważna jest dla mnie systematyczność i dobra kontrola nad przepływem dokumentów. Zawsze dobrze jest wiedzieć, ile się wydało, jakie mamy przychody, ile kosztuje wyprodukowanie danego produktu i tak dalej. Istotny jest również dobry i stały kontakt z księgowym, bo przecież wszyscy jesteśmy omylni i możemy zwyczajnie zapomnieć o terminie zapłaty takiego czy innego podatku lub zobowiązania.

 

Co zatem najbardziej przyczyniło się do rozwoju Twojej firmy?

 

Przede wszystkim ludzie, nie mam co tego najmniejszych wątpliwości. Na przykład na początku działałem tylko z panią Basią. Kobieta-petarda, teraz już na emeryturze, ale jej energia pobiłaby niejedną młodą osobę. Można powiedzieć, że we dwójkę rozkręciliśmy ten interes. Aktualnie dysponujemy wieloma urządzeniami wspierającymi produkcję, gdyż wiadomo, że samodzielnie można zapakować w ciągu dnia kilkaset opakowań, a maszynowo kilka tysięcy na godzinę. Nadal wiele czynności wykonujemy ręcznie i nie chcę tego zmieniać, bo to jest nasz styl i to czyni nas tymi, kim jesteśmy.

 

A czy był jakiś taki przełomowy moment, w którym poczułeś, że Twoja firma idzie do przodu?

 

Rozwijamy się razem z naszymi partnerami biznesowymi. Innymi słowy: firmy, które się rozwijają, pomagają się rozwijać także nam. To wszystko wychodzi bardzo naturalnie, organicznie. A niektóre kierunki rozwoju wręcz okazały się dla mnie sporym zaskoczeniem. Mój produkt wyłonił się częściowo ze środowiska sportowego siłowni. Myślałem więc, że to tam, wśród sportowców, będzie taki core moich klientów. Szybko wyszło jednak, że to może iść także w zupełnie inną stronę: sklepów ze zdrową żywnością, zakładów produkcyjnych ceniących sobie jakość produktów, wytwórców naturalnych lodów… Nie jesteśmy najtańsi na rynku, ale wręcz obsesyjnie dbamy o jakość. Nie idziemy na żadne kompromisy. Jeżeli przyjeżdża do nas orzech, który według nas nie spełnia odpowiednich standardów, zwracamy go. I nasi dostawcy wiedzą o tym. Specjalnie dla nas, dla Maslove, ustawiają konkretne partie.  

 

Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem: „Jestem firmą ,która myśli o rozwoju”?

 

Odpowiem jednym zdaniem: Jestem firmą, która zdecydowanie myśli o rozwoju.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

Również dziękuję.