Liczba samochodów elektrycznych na europejskich i polskich drogach stale rośnie. Jednocześnie zwiększa się ilość odpadów poprodukcyjnych z produkcji baterii do tego typu pojazdów. Rozwiązaniem tej kwestii zajął się polski start-up z Legnicy, Royal Bees Recycling, z którego współzałożycielem, Maciejem Mikuliczem, mamy dziś przyjemność rozmawiać.
Nim przejdziemy do tematu stricte związanego z działalnością Royal Bees Recycling, chciałbym, abyśmy chwile porozmawiali o elektromobilności jako takiej. Zwolenników i użytkowników pojazdów elektrycznych nieustannie przybywa. W debacie publicznej wciąż jednak obecne są głosy podważające ekologiczność takich środków transportu. Jak to wygląda z Pana perspektywy? Czy samochody elektryczne są, czy nie są EKO?
Zacznijmy zupełnie od podstaw. Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle w obszarze transportu i logistyki musimy dokonać zmian… Przyczyną jest oczywiście emisja gazów cieplarnianych, emisja CO2. Jeżeli rocznie, jako globalna społeczność, emitujemy 51 mld ton dwutlenku węgla, a transport i logistyka są czwartą najbardziej przyczyniającą się do tego składową i odpowiadają za 16% emisji, czyli około 9 mld tron, to bezdyskusyjnie musimy coś z tym zrobić. Trzeba redukować emisję CO2, to jest bezdyskusyjne. Dlatego musimy szukać alternatyw. Możemy, rzecz jasna, wrócić do bryczki i konia, ale to nie będzie ani efektywne, ani nikogo nie usatysfakcjonuje, pomijając już to, że na końcu i tak będziemy mieli gazy cieplarniane, bo chów i hodowla zwierząt również się do tego przyczyniają. Jeżeli silniki spalinowe - dieslowskie czy benzynowe - powodują taką emisję, jakoś trzeba je zastąpić. Na te zagadnienia należy patrzeć właśnie z tej perspektywy. Tak, każda produkcja auta zostawia za sobą ślad węglowy, produkcja każdej baterii także - to jest nieuniknione. Ale samo użytkowanie pojazdów elektrycznych, o ile cała energia pochodzi z odnawialnych źródeł, zdecydowanie ten ślad węglowy niweluje.
Rozmawiajmy o elektromobilności właśnie według takich założeń - wówczas ciężko będzie znaleźć argumenty, że ona nie jest EKO. To jest podstawa. Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że już niedługo równolegle z rozwojem samochodów elektrycznych będzie przebiegał rozwój pojazdów z systemem napędu wodorowego. A ten - inaczej niż baterie litowo-jonowe - dobrze sprawdzi się także w przypadku transportu ciężkiego.
Niedługo, czyli?
Proszę zwrócić uwagę, że z ogłoszonego w 2018 roku programu IPCEI batteries już w tym roku są fizycznie implementowane w Europie pieniądze (około 9 mld Euro) w rynek elektromobilności - począwszy od produkcji baterii, przez ich recykling, stacje ładowania i całą gospodarkę obiegu zamkniętego. IPCEI wodorowy ogłoszono w 2019 roku, więc patrząc, jak wyglądał ten harmonogram w przypadku elektromobilności, program powinien wystartować za rok, czy dwa. Uważam, że jesteśmy na początku prawdziwej rewolucji technologiczno-przemysłowej.
Jak duża jest skala odpadów poprodukcyjnych z produkcji baterii do pojazdów elektrycznych? I co się stanie, jeśli ich nie przetworzymy?
Nieprzetworzenie tych odpadów przede wszystkim świadczyłoby o tym, że jesteśmy bardzo bogatym społeczeństwem. Społeczeństwem, które lekceważy to, ile cennych pierwiastków może w ten sposób zmarnować. To byłaby społeczna i polityczna krótkowzroczność. Konsekwencje nieustającej eksploatacji Ziemi mogą być tragiczne. Bo zmiany klimatyczne to nie jest kwestia wiary czy jej braku. One są! Dlatego musimy ograniczać fedrowanie, a korzystać z tego, co już mamy. Przyjmuje się, że jedna GWh (gigawatogodzina) produktu generuje około 1000 ton wszystkich odpadów poprodukcyjnych. Jeżeli w 2030 roku produkcja w Europie ma wynieść 1000 GWh, będziemy mieli na rynku europejskim około miliona ton odpadów poprodukcyjnych zawierających rzadkie metale, jak kobalt, nikiel, lit, mangan, miedz i aluminium.
Jak dużo odpadów trafia do Royal Bees Recycling?
Nasza instalacja jest instalacją pilotażową. Firma Royal Bees Recycling, którą założyliśmy wspólnie z Mateuszem Mroczką, powstała w celu przetwarzania płytek obwodu drukowanego i produkcji koncentratu z metalami szlachetnymi. W branży recyclingu jesteśmy od 12 lat. Pamiętam jak zapytano nas, czy poradzimy sobie z takim odpadem jak anoda, czyli taśma miedziana z grafitem. Zainteresowaliśmy się tematem. Szukaliśmy alternatywnych rozwiązań. I tak to się zaczęło, w styczniu 2020 roku. Pierwsze testy zrobiliśmy na około pięciu tonach. Byliśmy wtedy cali czarni od tego pyłu, który wytworzył się przy przetwarzaniu (śmiech). Temat wydał nam się ogromnie interesujący, bo był to nowy odpad i trzeba było znaleźć dla niego właściwe rozwiązanie. Podjęliśmy decyzję, że wchodzimy w to pełną parą. I tutaj wielkie podziękowania dla Mateusza i jego Taty p. Jana: za zaufanie, zainwestowanie prywatnych środków w biznes recyklingu i cierpliwość.
Zaczęliśmy poznawać po kolei, na jakim etapie produkcji baterii jakie odpady powstają, i tak projektowaliśmy instalacje, aby po przetworzeniu tworzyć już gotowe wsady dla hut. I osiągnęliśmy tu sukces. Nauczyliśmy się przetwarzać wszystkie odpady suche, które występują przy produkcji baterii litowo-jonowych: anoda (elektroda, przez którą prąd elektryczny wpływa do urządzenia - przyp. red.) katoda (elektroda, przez którą prąd elektryczny wypływa z urządzenia - przyp. red.) i bicelka, czyli połączona anoda z katodą. I tak staliśmy się pierwszym w Europie podmiotem, który przetworzył taką ilość odpadów poprodukcyjnych, głównie bicelek ca: 900 ton! Aktualnie przetwarzamy około 100 ton miesięcznie. Teraz jesteśmy też na etapie badań rozwojowych nad przetwarzaniem mokrych odpadów z produkcji baterii, a nie jest to łatwy temat. Myślę, że jesteśmy na ostatniej prostej.
Czy ktoś poza Wami zainteresował się wcześniej tym problemem?
Recyclingiem baterii zainteresowała się w Polsce wcześniej, notowana na rynku papierów wartościowych, firma Elemental Holding. Trzymamy oczywiście kciuki, aby projekt im się powiódł, bo takich przedsiębiorstw potrzeba jak najwięcej. Elemental, z informacji, które są powszechnie dostępne, celuje w całe moduły, czyli w całe baterie. Co jest zrozumiałe, gdyż na etapie, kiedy zaczynali, w 2018 roku, ciężko było w ogóle przewidzieć, jaka będzie skala tych odpadów. Pamiętajmy, że produkcja baterii do aut elektrycznych nie przebiega w Europie na dużą skalę. Nie ma zakładu z europejskimi korzeniami, który mógłby pochwalić się produkcją przemysłową baterii do aut elektrycznych, mam na myśli porównanie do takich zakładów jak LG, CATL, BYD. Dopiero się tego uczymy i jesteśmy tutaj jakieś 10 lat za rynkiem azjatyckim.
Jak wygląda recykling takich odpadów i jakie jest później zastosowanie takich materiałów?
Zacznę od końca. Porecyklingowe materiały to: czarna masa, która zawiera średnio w sobie od 5 do 10% kobaltu i 20% niklu i jest sprzedawana do huty, która odzyskuje kobalt i nikiel; granulat miedziany, sprzedawany do huty miedzi; granulat aluminiowy, sprzedawany do huty aluminium; oraz tworzywo sztuczne, polimer - kolokwialnie mówiąc: taki papierek foliowy - i on trafia do producentów paliw alternatywnych. Sam proces recyklingu bazuje na odpowiednich urządzeniach kruszących i sortujących. Nie chcę zdradzać całego procesu, ale kluczowy jest tutaj materiał aktywny na bazie węgla. Dzisiaj nie można bowiem odpuszczać i bagatelizować tematu pyłów. One są cenne, musimy jest wszystkie wyłapać i odzyskać z nich rzadkie pierwiastki. Na razie można to robić metodą pirometalurgiczną (przetop w piecach hutniczych), ale od 2028 poziom recyklingu metali zawartych w czarnej masie musi wynieść minimum 30% - wtedy jedyną instalacją, która sobie z tym poradzi, będzie instalacja hydrometalurgiczna. I my będziemy na to przygotowani. Już nad tym pracujemy z dużym partnerem z Europy.
Royal Bees Recycling znalazł się w finale konkursu Start-up Challenge. Jakie jest znacznie takich konkursów dla rozwoju proekologicznych start-upów?
Wzięliśmy udział w tym konkursie z kilku powodów: Po pierwsze, biznesowych, bo jesteśmy młodą firmą- start-upem. Po drugie, edukacyjnych, bo misją naszej firmy jest uzmysławianie problemów społecznym, a recykling to wieloaspektowa perspektywa. I po trzecie, dla budowaniu dialogu, szukanie rozwiązań w obszarze ochrony ludzi i planety. W Polsce wciąż brakuje świadomości i edukacji w zakresie recyklingu. Ogromnym problemem jest np. to, że plany zagospodarowania przestrzennego dla obszarów przemysłowych w ogóle nie uwzględniają recyklingu. Kiedy pojawia się temat recyklingu opadów, od razu każdemu kojarzy on się ze zwożeniem hałd śmierdzących śmieci, które później zostaną podpalone. Mówię to z wielką przykrością, ale zwykle tak to właśnie wygląda. Już na poziomie Ministerstwa Środowiska - np. w specustawie dotyczącej produkcji samochodów elektrycznym - powinny obowiązkowo znaleźć się zapisy dotyczące recyklingu, gospodarki o obiegu zamkniętym. A takich nie ma. Sami spotkaliśmy się z podobną sytuacją, gdy chcieliśmy się rozbudować. Plan zagospodarowania przestrzennego wydawał się ku temu idealny, bo jest w tym miejscu zakład, który produkuje baterie, wytwarza odpady, ale usłyszeliśmy, że nie ma dla nas miejsca, że nie wpisujemy się w plan zagospodarowania przestrzennego. To jest bolączka.
Kto ma pomóc start-upom ekologicznym? Jak Polska ma osiągnąć odpowiednie poziomy recyklingu? Wszyscy się zgadzają, że potrzebna jest gospodarką obiegu zamkniętego, że recykling to wielka przyszłość. Słyszę o tym od 15 lat i wciąż nie ma rozwiązań, które naprawdę by to ułatwiały.
Jak Pana zdaniem wygląda obecnie relacja między biznesem a ekologią?
Przeanalizuję to na naszym przykładzie; na żywym organizmie. Jesteśmy start-upem, innowacyjnym przedsiębiorstwem, działającym w zrównoważonym rozwoju recyklingu baterii litowo-jonowych, stworzyliśmy doskonałe rozwiązanie, które się sprawdzają, i chcemy się dalej rozwijać. Ale na tym etapie nie jesteśmy partnerem dla wielkich zakładów, które produkują baterie, tylko dlatego, że właśnie tym start-upem jesteśmy. Powiedziałem o rewolucji technologiczno- przemysłowej… W sytuacji, w której się znajdujemy, to wielki biznes musi wykonać pierwszy krok. Jak przekonać wielki biznes, żeby pracował ze start-upami? Przecież tak naprawdę to my możemy zrobić coś dla nich i za nich, nie odwrotnie. W Polsce to nie funkcjonuje. Owszem lubimy się chwalić, że jesteśmy największym producentem baterii w Europie, a nie umiemy zadbać o takie sprawy jak poważne traktowanie młodszych, czy mniejszych podmiotów biznesowych. Duże przedsiębiorstwa, które wprowadzają nowoczesne technologie, bo ich na to stać, powinny taktować start-upy poważnie. Tylko partnerstwo może być kluczem rozwoju proekologicznych biznesów, star-upów. Dziś nie możemy mówić tylko, że są one potrzebne. Jest już za późno, żeby tak mówić. Trzeba działać, bo one są niezbędne i konieczne. To odpowiedzialność nas wszystkich, by przeciwdziałać degradacji środowiska i zmianom klimatycznym.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.