W Polskim Stowarzyszeniu Zero Waste wierzymy, że największe przełożenie na skuteczne działanie ma motywacja płynąca z wewnątrz. Ale czy w obliczu globalnego kryzysu ekologicznego wypada obrażać się, że dla wielu z nas doskonałym motorem napędowym są… finanse? Nic podobnego, wszystkie ręce na pokład! A jeśli uda się połączyć postawy proekologiczne z poprawą zasobności portfela (zwłaszcza w obliczu galopujących właśnie cen) to mamy wspaniały oręż do walki o przyszłość świata.
1. Kupuj to, co posłuży dłużej i naprawiaj - powstrzymaj topniejące saldo i… lodowce
Ostatnie dekady bezdyskusyjnie można nazwać rozkwitem kultury jednorazowości. Od jednorazowej, plastikowej zastawy stołowej (wyobraźcie sobie, że w latach 60 XX wieku, reklamowano ją „paniom domu” jako wspaniałe rozwiązanie oszczędzające czas i wodę zużywaną na mycie naczyń!), przez marnej jakości ubrania, które po tygodniu bardziej przypominają kuchenne ścierki niż odzież, aż po urządzenia elektroniczne i sprzęty AGD, które zostały zaprojektowane tak, żeby nie dało się ich naprawić zbyt łatwo (albo w ogóle). Poddaliśmy się tej modzie bez głębszej refleksji, przyjmując za dogmat fakt, że skoro się zepsuło/zużyło/zniszczyło, to po prostu… można kupić nowe (i to bez większego wysiłku, bez wychodzenia z domu, kilkoma klikami z domowego zacisza). Niestety, jednorazowość to srogi koszt – odzwierciedlający się topniejącym saldem na rachunku bankowym i puchnącym śladem ekologicznym. Za to ostatnie zapłacą raczej nasze dzieci – pieniędzmi, zdrowiem i bezpieczeństwem.
Co ekonomiczne, to ekologiczne – oszczędzaj Ziemię i swoje pieniądze. Sprawdź jak>
2. Dawaj drugie, trzecie i czwarte życie swoim rzeczom
Postawić stanowcze veto konsumpcjonizmowi nie jest wcale łatwo… no bo „veto” i co dalej? Gdy postawimy sobie ambitny cel rezygnacji, lub - w bardziej realistycznym wariancie – ograniczenia kupowania nowych rzeczy, wkroczymy do magicznego świata pełnego przedmiotów z duszą i imponującym CV. To świat pełen modowych perełek wyszperanych za grosze w przytulnych second-handach (lub w ich wirtualnych odpowiednikach nierzadko oferujących wyselekcjonowaną, doskonałej jakości odzież vintage) i grup lokalnych, na których za kilogram sezonowych owoców zdobędziesz dla dziecka wymarzony kask rowerowy z ulubioną bajkową postacią. To świat, który nie mógłby funkcjonować bez uzdolnionych „złotych rączek”, którzy w trakcie sąsiedzkiej kawiarenki naprawczej* zreperują wszystko, od wieloletniej sokowirówki po odtwarzacz blu-ray i zręcznych szewców i krawcowych, którzy skleją, zszyją, skrócą, zwężą, przerobią i naprawią zawartość Twojej szafy, by służyła dłużej.
3. Planuj zakupy - bo najlepiej spożyć przed… zmarnowaniem
Choć 62% Polaków stara się nie marnować jedzenia[1], to według analiz Federacji Polskich Banków Żywności, przeciętna czteroosobowa rodzina wyrzuca rocznie żywność o wartości 3 tysięcy złotych. U źródeł tego problemu leży kilka przyczyn: od kiepskiego planowania zakupów i nieumiejętnego gospodarowania żywnością, przez nieprawidłowe przechowywanie produktów, aż po brak pomysłów na ich wykorzystanie. Skrupulatne planowanie jadłospisu i listy zakupów, dbanie o to, by produkty z krótką datą ważności znalazły się w widocznym miejscu (zasada FIFO – first in, first out) , kontrolowanie świeżości warzyw i owoców, a wszystko to doprawione szczyptą kreatywności przy zagospodarowywaniu resztek – to już naprawdę dobry wstęp. Pomarszczone jabłka świetnie odnajdą się w kompocie lub pod pierzynką z kruszonki, brązowe banany wybornie nadadzą się na bananowy chlebek, a poobijane pomidory zachwycą jeszcze w pomidorowej zupie-krem z dodatkiem grzanek z czerstwej bagietki. Busolą na naszej misji niemarnowania niech będą dwa ważne terminy:
- należy spożyć do… - to bardziej restrykcyjna wytyczna. Przekroczenie tej daty zapala pomarańczową lampkę ostrzegawczą i włącza dużą ostrożność, choć produkty rzadko kiedy psują się z wybiciem północy. Organoleptyczna ocena to wciąż najlepsza metoda weryfikacji przydatności do spożycia 1-2 po przekroczeniu umownej daty.
- najlepiej spożyć przed… - to data minimalnej trwałości - jej przekroczenie nie spowoduje natychmiastowego wyhodowania bomby biologicznej w lodówce. Taką datą opatrzone są produkty o większej trwałości, których niektóre parametry jakościowe mogą po jej przekroczeniu ulec pogorszeniu, przy zachowaniu zdatności do spożycia.
No i zawsze najlepiej spożyć przed… zmarnowaniem!
P.S. Każdy kilogram wyrzuconej żywności to 4,5 kg emisji dwutlenku węgla. Nie marnuj dla klimatu!
4. Pokochaj wielorazowe
Przedmioty opatrzone przymiotnikiem „wielorazowy” zawsze dodają 100 punktów w rankingu przyjazności środowisku. I wydawać by się mogło, że łazienka nie jest najbardziej fortunnym poligonem doświadczalnym na wprowadzanie w życie tej filozofii, ale, ale – pozory mylą. Wielorazowe płatki kosmetyczne nonszalancko dorzucamy do prania ręczników, a wielorazowa maszynka do golenia na żyletki już dawno przestała budzić skojarzenia z krwawą rzezią 😉 Pieluszki wielokrotnego użytku również w niczym nie przypominają bulgoczącej w garze tetry, które aż za dobrze znały nasze mamy i babcie – a niektóre z nich to prawdziwe perełki o zachwycających wzorach. Fakty są niezaprzeczalne – te drobne, acz znaczące zmiany powodują, że w naszych sklepowych koszykach nie lądują stosy jednorazówek, paragony wyglądają ciut przyjaźniej, a łazienkowy kosz na śmieci napełnia się zdecydowanie wolniej.
5. Upraszczaj i oszczędzaj czas i pieniądze
Filozofia zero waste ma w sobie sporo z minimalizmu. A minimalizm może być zbawieniem dla planety, ulgą dla naszych funduszy i ratunkiem dla nas samych. Mniej rzeczy to mniej bałaganu i mniej sprzątania, za to więcej czasu i więcej finansowych oszczędności. Poszukiwanie rozwiązań innych niż bezrefleksyjne kupowanie nowej rzeczy stwarza nam okazję do przyjrzenia się sobie, swoim potrzebom i wartości przedmiotów, które już mamy – żadna rzecz nic nie staje się śmieciem dopóki jej nie wyrzucimy. Możemy zwolnić i zastanowić się, czy na pewno chcemy uczestniczyć w niekończącej się pogoni za „nowym”, bo rachunek wystawiony przez Ziemię już teraz słono nas kosztuje.
*kawiarenka naprawcza to sąsiedzkie wydarzenie łączące naprawiaczy z posiadaczami zepsutych przedmiotów. Naprawy są najczęściej nieodpłatne, mają walor edukacyjny, a przy okazji można się napić kawy z sąsiadem
[1] Badanie “Gospodarowanie żywnością w trakcie pandemii”, Federacja Polskich Banków Żywności, 2020
https://bankizywnosci.pl/wp-content/uploads/2020/10/Pandemia_Badania_McCormick_FPBZ_2020.pdf
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.