Bo w sporcie jest siła! Pomarańczowa Siła!

W 2019 roku Fundacja ING Dzieciom ogłosiła olimpijską edycję programu Pomarańczowa Siła. Dzięki programowi dzieci z niepełnosprawnościami mogą odnaleźć w sporcie nie tylko drogę do rehabilitacji, aktywizacji społecznej i integracji z rówieśnikami, ale też świetnej zabawy! Już teraz, jesienią 2020, Pomarańczowa Siła wraca do gry w pełnej krasie - oczywiście z uwzględnieniem wszystkich zasad bezpieczeństwa związanych z pandemią. Dla dzieci z niepełnosprawnością to tylko jedna z wielu przeszkód, jakie stają im na drodze do czynnego uprawiania sportu. Jak wielka moc drzemie w sporcie i w Pomarańczowej Sile, opowiada Agata Tomaszewska, prezeska zarządu Fundacji ING Dzieciom.

Jaka idea przyświecała powołaniu Pomarańczowej Siły?

 

Fundacja ING Dzieciom od prawie 30 lat - wraz z wolontariuszami ING i partnerami społecznymi w całej Polsce - realizuje misję wyrównywania życiowych szans dzieci i młodzieży. Celem Fundacji jest wspieranie młodych ludzi w odkrywaniu świata i własnych możliwości, pokonywaniu barier i spełnianiu marzeń.

Wydaje mi się ogromnie istotne, abyśmy najpierw wyjaśnili, dlaczego w ogóle chcieliśmy się zająć sportem dzieci z niepełnosprawnościami. Zaczęliśmy od rozeznania, jakie sportowe działania podejmowane są w tym obszarze i dostrzegliśmy tu bardzo dużą lukę. Okazało się, że w Polsce nie przeprowadzono nawet zbyt wielu badań, które podejmowałyby ten problem. Musieliśmy się więc opierać na analizach z krajów zachodnich. A te pokazały nam, że sport ma znakomite przełożenie nie tylko na efekty edukacyjne, wychowawcze, sprawność fizyczną ale też sposób odnajdywania się dzieci z niepełnosprawnościami w społeczeństwie. Zależało nam, aby powołać program, który nie będzie skierowany tylko do jednej grupy dzieci - dzieci z niepełnosprawnościami. Chcieliśmy promować tzw. sport włączający. Bardzo ważne jest dla nas, żeby dzieci bawiły się razem - żeby nie dzielić ich na grupy „niepełnosprawni” i „sprawni”. Takie rozróżnienie to często cienka i umowna linia. W dodatku prowadzi to do sztucznego podziału społeczeństwa. Integracja i współpraca stały się naszymi hasłami przewodnimi. Im dzieci są młodsze, im szybciej zaczniemy prowadzić taką edukację włączającą, tym łatwiej jest później funkcjonować w różnorodnym społeczeństwie. Różnice między nami przestają być barierą w międzyludzkich kontaktach. Chcieliśmy uczyć tego młodych ludzi, ale także ich rodziców i nauczycieli. Bo my, dorośli, niestety mamy już wpojoną edukację rozdzielającą. Mamy szkoły czy organizacje dla dzieci z niepełnosprawnościami, które jakby izolują pewną cząstkę świata od innych. W konsekwencji nie wiemy nawet dobrze, na czym te dysfunkcje polegają. Mamy mnóstwo obaw i blokad mentalnych, które nie pozwalają nam na współdziałanie.

A na czym dokładnie polega program Pomarańczowa Siła?

 

Program jest skierowany do szkół, klubów sportowych, organizacji pozarządowych, pracujących z dziećmi, w klasach 1-8 szkoły podstawowej, z niepełnosprawnościami narządów ruchu, wzroku i słuchu. W pierwszym etapie trzeba było zbudować zespół i przygotować nagranie, zdjęcie lub inną ciekawą formę, która pokaże pokonywanie barier i realizację sportowej pasji. Zespoły składają się maksymalnie z 12 zawodników, w tym co najmniej 6 z niepełnosprawnościami. Spośród nadesłanych zgłoszeń wyłaniamy 22 finalistów, którzy biorą udział w drugim etapie. Finaliści każdego miesiąca próbują swoich sił w innej dyscyplinie sportu. Wysyłamy do szkół potrzebny do uprawiania danej dyscypliny sprzęt sportowy i udostępniamy filmy z naszymi ambasadorami, którzy pokazują różne fajne, wykonalne dla wszystkich ćwiczenia. Drużyna, która w danym miesiącu wykaże się największym zaangażowaniem, wygrywa spotkanie i trening z ambasadorami, u siebie, na miejscu. Program ma teraz specjalną edycję, bo wszyscy myśleliśmy, że w tym roku będzie Olimpiada i Paraolimpiada, i chcieliśmy, żeby dzieci były nie tylko kibicami, ale też aktywnymi sportowcami. Oczywiście nie od razu profesjonalnymi, ale na tyle, na ile mogą i mają ochotę. Chcieliśmy pokazywać różne sporty, które można uprawiać pomimo niepełnosprawności.

 

No właśnie, ambasadorzy! Pomarańczową Siłę napędza troje ambasadorów: znany dziennikarz sportowy i attache polskiej reprezentacji paraolimpijskiej Michał Pol; sprinterka, siedmiokrotna medalistka igrzysk paraolimpijskich Alicja Jeromin i Marcin Ryszka - trzykrotny mistrz świata w pływaniu osób niewidomych. Jak wygląda ich udział w programie? Jaką energię wnoszą do projektu?

 

Muszę powiedzieć, że współpraca układa się wspaniale. Jestem świeżo po całodniowej pracy przy nagrywaniu filmików, na których nasi ambasadorzy opowiadają dzieciom o uprawianiu różnych sportów. Jest w nich ogromna chęć dzielenia się swoimi doświadczeniami. Marcin i Alicja nie mają żadnych barier w mówieniu o swoich niepełnosprawnościach, w opowiadaniu o swoim życiu, o tym, jak z niepełnosprawnego dziecka stali się sportowcami, którzy odnoszą sukcesy. Widzę, że bardzo osobiście zaangażowali się w ten program i w pełni podzielają jego misję. Michał Pol, fantastyczny ambasador paraolimpijski, wnosi zaś niesamowite rozeznanie w kwestii tego, jak wyglądają igrzyska paraolimpijskie, jak są postrzegane w różnych krajach. Jak wiele jest jeszcze do zrobienia w przełamywaniu różnych stereotypów. Michał zdecydowanie propaguje wizję - którą całkowicie podzielamy - że nie jest to żaden sport „specjalnej troski”, ale sport równoprawny, w którym uczestniczą tak samo zaangażowani i waleczni zawodnicy, jak w standardowych igrzyskach,  który dostarcza widzom równie dużych emocji. To jest właśnie to, co chcemy pokazywać! Stąd też nazwa Pomarańczowa Siła!

 

Pandemia zatrzymała właściwe cały sportowy świat. Zawieszono rozgrywki ligowe, na przyszły rok przełożono m.in. Igrzyska Olimpijskie w Tokio i Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. Pomarańczowa Siła również musiała zmienić swoje plany i realizację drugiego etapu trzeba było przełożyć na później. Jednak w czasie domowej izolacji znaczenie aktywności fizycznej dla zdrowia i samopoczucia dzieci stało się nawet jeszcze ważniejsze niż wcześniej. Pomarańczowa Siła nie czekała więc z założonymi rękoma…?

 

Jak tylko, w połowie marca, pojawiła się decyzja o zamknięciu szkół i rozpoczęciu edukacji zdalnej, poczuliśmy, ile dzieci będzie zawiedzionych, że do nich nie przyjedziemy i nie rozpoczniemy wspólnych treningów. Tuż przed lockdownem mieliśmy już wybraną pierwszą placówkę w Zabrzu, która spodziewała się naszej wizyty. A nie ma chyba nic gorszego niż rozczarowane dzieci. Strasznie nie chcieliśmy zostawiać dzieci z takim poczuciem, że to, co miały już obiecane, się nie wydarzy. Dzieci były jeszcze bardziej zdezorientowane niż my i potrzebowały, aby ktoś im pomógł poradzić sobie ze stresem i całą tą nową dla nich sytuacją. Jednocześnie wiedzieliśmy, że w czasie zamknięcia szkół dzieci będą miały problem z aktywnością fizyczną. Chcieliśmy temu zapobiec i być inspiracją do uprawiania sportu nawet w tych specyficznych warunkach. Dlatego od razu zaproponowaliśmy dzieciom i ich rodzicom, aby trenować online. Przygotowaliśmy serię filmików, na których Marcin, Alicja i Michał pokazują różne ćwiczenia we własnych mieszkaniach, na małej przestrzeni. Spotkało się to z bardzo ciepłym przyjęciem. Pytaliśmy dzieci, jak one ćwiczą i w odpowiedzi otrzymaliśmy mnóstwo wspaniałych zdjęć. Wszystkie były godne pochwały i nagrody, ale tych kilka najoryginalniejszych nagrodziliśmy indywidualnymi treningami z ambasadorami w wersji „na żywo” i online. Dzieci, w towarzystwie rodziców, spotkały się przed ekranem z Michałem, Marcinem i Alicją i wspólnie z nimi wykonywały ciekawą gimnastykę. Potem była jeszcze chwila na rozmowę o ich życiu sportowym i wszelkich innych ważnych dla dzieci sprawach. Pytań było bardzo dużo i spotkania trwały znacznie dłużej, niż przewidywaliśmy.

 

Czym zachwyciły lub zaskoczyły Was zgłoszenia wyróżnionych szkół i zespołów?

 

Pierwszym laureatem, do którego wybierają się nasi ambasadorzy, jest Centrum Edukacji i Rehabilitacji w Zabrzu. Filmik z Zabrza zaimponował nam bardzo kompleksowym i profesjonalnym podejściem. Wychowawcy i dzieci postawili na zespołowość, co wspaniale podkreślało główną ideę programu. Każde ćwiczenie było wykonywane w grupie i wymagało współpracy. Każdy film, który otrzymaliśmy, niósł ze sobą jakąś wartość i chwytał za serce. Mimo, że pod względem sprzętowym, technologicznym, jakości obrazu itp., nie były doskonałe, pokazywały mnóstwo pasji i chęć dzielenia się z innymi swoimi sukcesami. Jednocześnie to wszystko było bardzo prawdziwe i wiarygodne. Bardzo cenne jest to, że nauczyciele chcieli pokazywać swoich uczniów. I w tym miejscu chciałabym podkreślić, jak bardzo doceniam właśnie nauczycieli, ich wysiłek. Każdą tę chwilę, kiedy specjalnie spotykają się z dziećmi, wymyślają i przeprowadzają ćwiczenia. To wykracza poza ich obowiązki. Ale robią to, bo czują, że to może pomóc dzieciakom w budowaniu pewności siebie, nauczeniu się doceniania swoich mocnych stron. Tak, nauczycielom i trenerom należą się ogromne brawa.

 

Już teraz, jesienią 2020, Pomarańczowa Siła wraca do gry w pełnej krasie (oczywiście z uwzględnieniem wszystkich zasad bezpieczeństwa). Przesyłki ze sprzętem sportowym i wskazówki od ambasadorów niemal z miejsca pozwalają pokonać bariery infrastrukturalne. Dla dzieci z niepełnosprawnością to tylko jedna z wielu przeszkód, jakie stają im na drodze do czynnego uprawiania sportu. Najtrudniejsze do pokonania są chyba bariery psychologiczne. I to nie tylko w nich samych! Przy okazji ubiegłorocznej edycji Biegnij Warszawo miałem przyjemność rozmawiać ze słabowidzącym biegaczem, który zdradził mi, że to najczęściej obawy rodziców i nauczycieli powstrzymują niepełnosprawne dzieci przed aktywnością fizyczną. Czy tego typu inicjatywy mogą pomóc w przezwyciężeniu również takich trudności?

 

Tak, w kwestii uprawiania sportu przez osoby z niepełnosprawnościami bardzo dużo jest obaw po stronie nauczycieli i rodziców i znacznie mniej po stronie samych dzieci, które  chcą się ruszać, bawić i sprawia im to mnóstwo frajdy. Wierzę, że przykłady naszych ambasadorów – dwojga dorosłych, szczęśliwych, utytułowanych sportowców - mogą być dla rodziców inspiracją. Marcin wielokrotnie podkreślał, jak trudnym doświadczeniem był dla niego wyjazd do szkoły z Internatem. Teraz jest jednak wdzięczny za tę odważną decyzję, bo m.in. dzięki temu stał się samodzielny. A brak samodzielności to jest jedna z największych bolączek osób z niepełnosprawnościami. Do pewnego roku życia można człowieka wyręczać, później, kiedy rodzice się starzeją, a dziecko dorasta, pojawia się ogromny problem. Niesamodzielność, uzależnienie od innych to dla osoby z niepełnosprawnością wielki ciężar. Staramy się pokazywać - we wszystkich naszych programach, nie tylko w Pomarańczowej Sile - że warto próbować, warto małymi krokami budować niezależność niepełnosprawnego dziecka. Niech na początek np. samo zawiąże buty. Może będzie to trwało dłużej, ale w końcu się uda i liczy się, że to będzie jego własne osiągniecie. Wierzę, że kiedy wystartują już nasze sportowe eventy i pokażemy, jak dzieci świetnie sobie radzą z różnymi wyzwaniami, zachęcimy rodziców do pozwalania swoim pociechom na więcej samodzielności.

 

W Polsce o sporcie osób z niepełnosprawnością mówi się głównie w kontekście rehabilitacji, społecznej aktywizacji i integracji. Każda z tych rzeczy jest bardzo ważna, jednak sami zainteresowani zwykle nie chcą, by spoglądać na ich zmagania na bieżni, boisku czy korcie z takiej perspektywy. Wolą, by mówić o ich wynikach, medalach, sukcesach i przegranych. Chcą być postrzegani po prostu jako sportowcy. Za sprawą Pomarańczowej Siły być może zyskamy w przyszłości kilku fantastycznych paraolimpijczyków. Ale może to będzie także początek jakiejś głębszej zmiany tego, jak osoby pełnosprawne widzą tych, którzy pełnosprawni nie są?

 

Tak, bardzo nam na tym zależy. Proszę zauważyć, że w naszym programie w ogóle nie ma słowa rehabilitacja. Staramy się mówić o sporcie takim samym językiem, jak mówi się o sporcie każdej innej grupy, sporcie osób sprawnych. Taki program jak nasz, i mam nadzieję również kolejne innych organizacji, sprzyjają temu, żeby „oswajać” ten temat. Ufam, że zaczniemy patrzeć na osoby z niepełnosprawnościami po prostu jak na osoby sprawne inaczej – a nie przez pryzmat ich dysfunkcji. Na pewno jest jednak wiele wątków, które trzeba połączyć: kwestia mediów, transmisji zawodów, naszego języka. Mamy tendencję, by mówić o sportowcach z niepełnosprawnościami, szczególnie dzieciach, z nadmierną troską, współczuciem. A to w ogóle nie o to chodzi. Pamiętajmy, że każdy ma jakieś ograniczenia. Ważne jest, żeby dzieci z niepełnosprawnościami brały udział w zajęć z pełnosprawnymi koleżankami i kolegami. Będzie się to działo stopniowo i powoli, ale dzięki takim sportowcom, jak Marcin czy Alicja i wszystkim, którzy tak chętnie przystąpili do naszego programu, mamy szansę coś zmienić.