350 kg odpadów wytwarzanych każdego roku przez przeciętnego mieszkańca Polski to rachunek, który środowisku wystawiają nasze codzienne wybory konsumenckie. Składają się na niego opakowania po produktach spożywczych i butelki po napojach, resztki wczorajszego obiadu i stłuczony nieopatrznie talerz, zużyte środki higieniczne i blistry po lekach, przeczytana do połowy gazeta i zepsuta zabawka naszego dziecka… Zawartość kosza na śmieci można inwentaryzować bez końca, zwłaszcza, że nigdy nie przestaje się on zapełniać, za to lista kandydatów do recyklingu potrafi zaskoczyć – raczej niemiło - swoją skromnością. Toniemy w śmieciach, a im szybciej zrozumiemy, że recykling i spalanie to nie panaceum na ich pozbycie się, tym szybciej sami sobie rzucimy koło ratunkowe. Czas na zero waste i zasadę 5R! Na czym polega i od czego zacząć?
Zero waste (zero śmieci, zero odpadów) to filozofia ograniczania wytwarzania odpadów, którą spopularyzowała Bea Johnson - Francuzka zamieszkująca w słonecznej Kalifornii. Przerażona ilością produkowanych przez swoją czteroosobową rodzinę śmieci i zatroskana o przyszłość swoich synów na planecie o szybko pogarszającej się kondycji, postanowiła rozprawić się z zalewającymi jej dom odpadami. Swoimi sukcesami i porażkami (tych pierwszych było zdecydowanie więcej) dzieliła się z szybko rosnącym audytorium bloga. Na jego kanwie powstała książka, która poderwała do działania prawdziwe tłumy. Pomiędzy zabawnymi anegdotami z życia i inspirującymi pomysłami na pozbycie się pozornie nieuniknionych śmieci znajdujemy rzeczową, przemyślaną strategię prewencji wytwarzania odpadów skoncentrowaną do zasady 5R. Oto ona:
Kolejność reguł jest nieprzypadkowa – u podstaw filozofii zero waste leżą odmawianie i ograniczanie, czyli absolutna esencja zapobiegania śmieceniu. W końcu najbardziej ekologiczny przedmiot, to przedmiot, który nigdy nie został wyprodukowany. Odmawianie, żeby osiągnąć pełnię swojego potencjału, wiązać się powinno się z przemyśleniem stylu życia, wyborów konsumenckich i rozdzieleniem rzeczywistych potrzeb od hedonistycznych zachcianek, które dają chwilową, ulotną przyjemność.
Czy życie zero waste jest więc nieprzyjemne? Wprost przeciwnie – ograniczenie ilości rzeczy w naszym życiu to więcej czasu, którego nie marnujemy na zajmowanie się nimi oraz więcej przestrzeni – i w domu i w głowie. Odmawianie warto zacząć od przedmiotów jednorazowego użytku – jednorazowych kubków do kawy na wynos, foliowych woreczków i plastikowych toreb na zakupy, plastikowych słomek dodawanych do napojów, jednorazowych butelek na wodę, a wreszcie – jednorazowych opakowań na żywność. To właśnie opakowania stanowią 30% odpadów komunalnych – jest więc o co zawalczyć.
Filozofia zero waste zawiera w sobie sprzeciw wobec kultury jednorazowości, stawiając na długowieczność rzeczy, których używamy. Przedmioty mogą zmieniać właścicieli, swoje funkcje, wygląd czy przeznaczenie, by zyskać drugie, a nawet trzecie życie. Ponowne użycie daje przedmiotom szansę na choćby częściowe spłacenie długu ekologicznego zaciągniętego na poczet ich wyprodukowania. Ponownemu użyciu pomaga dbanie, naprawianie, kreatywne przerabianie, wymienianie się, kupowanie z drugiej ręki i poszukiwanie potrzebnych nam przedmiotów poza tradycyjnym strumieniem sprzedaży. Naszymi sprzymierzeńcami są second-hand’y, givebox’y, targi staroci, serwisy napraw i „złote rączki”, dystrybutorzy części zamiennych i wizjonerzy, którzy na każdy jednorazowy problem potrafią znaleźć wielorazowe rozwiązanie. Każdy z nas ma rys tego wizjonera w sobie.
W strategii prewencji powstawania odpadów recykling, mimo, że jest elementem niezwykle ważnym, powinien być traktowany w randze ostateczności, wyjścia awaryjnego dla przedmiotów, których żywotność bezdyskusyjnie dobiegła końca. Żeby recykling mógł pełnić swoją funkcję właściwie, muszą być spełnione 3 podstawowe warunki:
- rzeczy muszą być zaprojektowane z materiałów i w sposób umożliwiający ponowne przetworzenie, najlepiej bez utraty jakości końcowego produktu,
- segregacja odpadów u źródła ich powstawania oraz selektywna zbiórka musi być prowadzona z najwyższą starannością,
- system gospodarowania odpadami – od prawnie ustanowionych reguł po finansowe i technologiczne zaplecze - musi działać efektywnie, stwarzając realną możliwość ponownego przetworzenia zebranych surowców.
Recykling jest dobrym, a wręcz niezbędnym, sposobem na rozpoczęcie przygody z ograniczaniem odpadów (zwłaszcza przegląd zawartości kosza na odpady niesie doskonałą wartość informacyjną dla początkujących adeptów filozofii zero waste), ale osiągnięcie mistrzostwa w segregacji odpadów nie sprowadzi nas na manowce wiary w to, że zrobiliśmy wszystko co się dało. Prawdziwy sukces poznamy po mniejszej objętości tego, co nawet skrupulatnie posegregowane, w koszu jednak się znalazło.
Choć sposobów na ograniczenie marnowania żywności jest więcej niż ziaren piasku na nadbałtyckich plażach, to ostatni z pięciu kroków – kompostowanie – jest nieunikniony na szlaku zmierzającym do zredukowania śmieci. Odpady organiczne trafiające na składowiska odpadów, rozkładając się w warunkach beztlenowych przyczyniają się do emisji metanu – gazu cieplarnianego kontrybuującego w globalnych zmianach klimatycznych. Składowiska, to niesympatyczny sąsiad, koło którego nikt nie chce mieszkać. W Polsce działa ich aż 286, zajmują łączną powierzchnię 1700 hektarów - to tyle, ile zajęłoby 2380 boisk do piłki nożnej. Dzięki kompostowaniu nie przyczyniamy się do powiększania składowisk, zmniejszamy negatywny wpływ na klimat i umożliwiamy materii organicznej powrót do jej naturalnego obiegu. Kompostując w domu i wykorzystując wytworzony na własne potrzeby kompost możemy na własne oczy doświadczać niezwykłej transformacji odpadów w pełnowartościową żywność.
Hasło zero waste zyskało w ostatnich latach na popularności, choć przez wielu może być wciąż – niesłusznie - kojarzone z ekscentryczną fanaberią, a dla innych stało się łakomym kąskiem w niemającej wiele wspólnego z ekologią strategii marketingowej. Gdy przyjrzymy się bliżej poszczególnym filarom tego podejścia odkryjemy jednak racjonalne, przekonujące argumenty za wprowadzeniem choćby części z zasad 5R do swojego życia codziennego. Dostrzeżemy nie tylko sens ale i poczujemy satysfakcję płynącą z realizacji mniej i bardziej ambitnych celów, które sobie postawimy w walce z nadprodukcją śmieci. A ponad wszystko, świat ma nam ogromnie wiele do zaoferowania – odwdzięczmy się zostawiając po sobie jak najmniejszy śmieciowy ślad.
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.