Tak, w piątek 31.05 dostałam odpowiedź od doradcy, że mam przyznany kredyt, ale co z tego..
w międzyczasie nasz kupujący (sprzedaję mieszkanie, żeby zakupić dom) zdążył się rozmyślić- nic dziwnego jeśli czeka kilka miesięcy i słyszy ode mnie to, co ja słyszałam od doradcy.
Także teraz bank czeka na nas... a ważność decyzji mam do końca sierpnia.
Po co kontaktować się z doradcą, skoro oni sami nic nie wiedzą, bo czekają na odpowiedź banku ?
I to nie tydzień czy dwa, ale ponad miesiąc.. w moim przypadku zaraz wybije dwa miesiące.
Czy bank w ogóle bierze to pod uwagę, że podaje jakieś terminy czasu oczekiwania, ludzie podpisują umowy przedwstępne itd. po czym jedyna odpowiedź to "zakorkowana platforma"... to samo mamy mówić u notariuszy ?
Ja już nie wiem co odpowiadać naszym sprzedającym, kupujących moje mieszkanie tak samo o czym mam informować, skoro nikt nic nie wie.
Bardzo żałuję, że posłuchaliśmy doradcy i złożyliśmy wniosek w tym banku. Jak widać nie warto się sugerować podobno najlepszą ofertą, bo inne banki są minimalnie droższe, ale każdy jest w stanie wyrobić się z umowami itd.
proszę o informację, jak mają się prezentowane na stronie czasy procesowe do czasów rzeczywistych.
29 marca złożyliśmy wniosek o kredyt hipoteczny (po wcześniejszym sprawdzeniu zdolności, podobno mogliśmy wnioskować dużo więcej).
4 kwietnia status wniosku zmienił się na krok 2/6 - analiza. Pomijam już fakt, że co chwila musieliśmy dosyłać jakiś dokument, bo wiadomo, że każdy ma jakąś ważn