Każda aktywność człowieka zostawia za sobą ślad węglowy. Ale to od naszych decyzji zależy, jak duży ten ślad będzie – podejmując odpowiednie działania, możemy ten ślad ograniczyć a nawet osiągnąć neutralność węglową. Zagadnienie to staje się szczególnie istotne, kiedy prowadzimy własną firmę: od dużego zakładu produkcyjnego po niewielkie biuro. Jak zmierzyć generowany przez naszą działalność ślad węglowy i skąd wiedzieć, gdzie szukać przestrzeni do ewentualnej poprawy? Z pomocą przychodzi narzędzie Plan Be Eco, z którego pomysłodawczynią, Agnieszką Maciejowską, mamy dziś przyjemność rozmawiać.
Zacznijmy do rzeczy zupełnie podstawowej: co to jest ślad węglowy?
W największym skrócie, ślad węglowy to suma wszystkich emisji gazów cieplarnianych. Gdybyśmy spojrzeli sobie na świat, na wszystko, co nas otacza, to moglibyśmy policzyć ślad węglowy każdego zjawiska i obiektu: od naszego osobistego śladu węglowego przez ślad węglowy produktów, usług i całych firm po ślad węglowy konkretnych państw. Zatrzymajmy się na moment przy pierwszym punkcie. Na Twój osobisty ślad węglowy wpływ ma chociażby to, co jadłeś na śniadanie, to, jak dojechałeś dziś do pracy, żeby przeprowadzić ze mną ten wywiad; to, że rozmawiamy teraz za pośrednictwem internetowego komunikatora i wszystkie twoje pozostałe codzienne aktywności. Firmy również mają konkretne kategorie, według których powinny liczyć ślad węglowy. Znaczenie ma to, z jakich samochodów składa się flota danego przedsiębiorstwa, jak realizowane są procesy logistyczne, ile zużywa się prądu, a nawet to, z jakiego gazu korzysta biurowa klimatyzacja. Żeby skwantyfikować ślad węglowy, trzeba uwzględnić naprawdę wiele parametrów. Ślad węglowy jest wszędzie, ale plusem jest to, że można go policzyć. Pierwsze podejście zaproponowało w 2005 roku (z pomocą liczącej się agencji reklamowej) jedno z największych przedsiębiorstw naftowych na świecie. W ramach zrealizowanej kampanii stworzono osobisty kalkulator śladu węglowego. Kierunek był słuszny, ale - moim zdaniem - źle sfocusowany, bo całą odpowiedzialność przerzucał na konsumentów, a nie na firmy. My chcieliśmy podjeść do zagadnienia inaczej…
Kiedy można, kiedy warto, a kiedy trzeba mierzyć w swojej firmie ślad węglowy?
Można, warto i trzeba zawsze (śmiech). To nie powinno być uzależnione tylko od pojawiających się regulacji. Mierzenie śladu węglowego jest dziś jedynym sposobem na spowolnienie katastrofy klimatycznej. Jeśli chcemy coś zmienić, to musimy to zmierzyć, tak zresztą brzmi nasze hasło. Jeśli ta główna przesłanka kogoś nie przekonuje, mogę wymienić także wiele innych powodów, dlaczego warto to robić. Po pierwsze, klienci coraz częściej i chętniej wybierają firmy odpowiedzialne środowiskowo. Po drugie, otwiera to przed polskimi markami drogę do pozyskania większej liczby kontraktów biznesowych, bo na zachodzie jest już standardem, że przy podejmowaniu decyzji o współpracy patrzy się na wysokość śladu węglowego potencjalnego partnera. Po trzecie, inwestorzy już na etapie zawierania umów przedwstępnych (tzw. term sheet) ze start-upami wymagają od przedsiębiorców wprowadzenia strategii dekarbonizacji, liczenia śladu węglowego, ESG. To już jest warunek brzegowy, żeby w ogóle do inwestycji doszło. Jeśli jest się myślącym globalnie start-uperem, nie można nie wziąć tego pod uwagę. A kiedy bezwględnie już trzeba ślad węglowy mierzyć? Tutaj wchodzą, całe na biało (śmiech), regulacje Komisji Europejskiej. W tym roku raportować ślad węglowy muszą firmy, które zatrudniają co najmniej 500 osób i są notowane na giełdzie. W kolejnym, które zatrudniają więcej niż 250 osób, i już nie ma znaczenia, czy są na giełdzie czy nie. W ciągu kilku lat, zwykle wskazuje się na rok 2026, do liczenia śladu węglowego najprawdopodobniej zobligowane będą firmy zatrudniające choćby 10 osób. To eskaluje do coraz niższego pułapu. I bardzo dobrze.
Jak działa Wasze rozwiązanie? Jak ułatwia policzenie śladu węglowego?
Nasze rozwiązanie pozwala firmom na policzenie śladu węglowego w sposób prosty i intuicyjny. To jest najważniejsza idea, jaka przyświeca wdrożeniu tego produktu. Robimy to zgodnie z aktualnymi regulacjami Komisji Europejskiej, dzięki czemu firmy nie muszą ich znać, śledzić i tak dalej. Plan Be Eco skraca czas przygotowania raportu przez automatyzację procesu i obniża koszty jego przygotowania. Wszystkie dane są w jednym miejscu i mogą być udostępniane w całym łańcuchu dostaw, dzięki czemu można policzyć ślad węglowy we wszystkich zakresach u wszystkich kontrahentów. Jesteśmy przygotowani także na to, że klienci nie będą na razie - bo jesteśmy w takim okresie transformacyjnym - znali wszystkich potrzebnych zmiennych. Wówczas, co dopuszcza Komisja Europejska, stosujemy odpowiednie wskaźniki. Takie funkcjonalności są „zaszyte” w naszym produkcie. Ważne jest jednak to, że skorzystawszy z naszego narzędzia, w kolejnym roku firma na pewno będzie już znała doskonale cały proces pozyskiwania danych, i każdy nowy raport to będzie jedynie aktualizacja danych.
No dobrze, załóżmy, że dana firma wie już, że zostawiany przez nią ślad węglowy jest duży i chciałaby coś z tym zrobić. Zredukowanie śladu węglowego w firmie wymaga jednak wprowadzenia określonych zmian i poprawy codziennych nawyków. Czy Wasza aplikacja wspiera jakoś przedsiębiorców także na tym etapie?
Tak, działamy metodą 5 kroków. Pierwszy krok to jest policzenie śladu węglowego. To jest baza. Drugi krok to raport - spełnienie swojego europejskiego obowiązku. Krok trzeci to porównywanie. Firmy mogą porównywać się ze swoimi odpowiednikami w danym sektorze, aby wiedzieć, w jakim miejscu się właściwie znajdują, czy są na tym polu konkurencyjne. Czwarty krok to redukcja. Na podstawie wyliczeń jesteśmy w stanie przygotować inteligentne plany redukcji. Określamy, co i jak należy redukować, aby w kolejnym roku mniej przyczyniać się do zanieczyszczenia środowiska. Ostatni, piąty krok, to offset - czego nie można zredukować, to można zoffsetować. Pomagamy firmom w przygotowaniu planu rekompensat, proponując konkretne certyfikowane offsety, aby firma finalnie mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że jest firmą neutralną klimatycznie, inaczej net zero.
Skąd wziął się pomysł na Plan Be Eco?
Z branżą start-upową jestem związana od 14 lat. Pierwszym start-upem, który stworzyłam, była evenea.pl. Zajmowałam się nim przez 10 lat, podejmując się w międzyczasie wielu różnych aktywności. Od 2015 roku bardzo mocno zaangażowałam się w działania impaktowe - akceleratory, jurorowanie w konkursach, w tym podczas Chivas Venture, gdzie szukaliśmy start-upów zaangażowanych społecznie. Jednocześnie budowałam, skalowałam swoją Eveneę i patrzyłam na te wszystkie przedsiębiorczynie i przedsiębiorców, myśląc, jakie to jest fantastyczne, że można robić coś, co jest nie tylko pięknie napisaną linijką kodu. Zachwyciło mnie, że także wartości mogą się przekładać na wynikach w tabelce. To był taki pierwszy impuls. Drugi pojawił się podczas wakacji w 2019 roku. Wówczas po raz pierwszy zabrakło w Polsce, a dokładniej w Skierniewicach, wody. Bardzo ten fakt przeżyłam. Postanowiłam, że chcę coś z tym zrobić, że chcę robić biznes odpowiedzialny społecznie; realnie zmniejszać zagrożenie klimatyczne. Nie jestem bohaterką w pelerynie superbohatera, ale jestem osobą czynu i kiedy coś robię, to po to aby spowodować zmianę. Tak narodził się Plan Be Eco.
Na jakim etapie jesteście obecnie?
Jesteśmy na pre-launchu, czyli w trakcie developmentu produktu. Udostępniać na rynku będziemy go już wkrótce. Ale oczywiście mamy już pierwszych klientów i z wieloma rozmawiamy. Zainteresowanie jest spore, co bardzo nas cieszy - nie tylko ze względu na to, że będą nam się zgadzały słupki, ale także dlatego, że widzimy, że firmy chcą zmieniać swój sposób myślenia, chcą przyczyniać się do spowolnienia zmian klimatycznych. Jesteśmy obecnie na rynku polskim, ale liczyliśmy ślad węglowy także firmom zagranicznym. Nasze narzędzie będzie dostosowane do całego rynku europejskiego. Stworzyliśmy też projekt edukacyjny, w ramach którego z moim teamem uczymy ludzi, co to jest ślad węglowy i jak go liczyć, co to jest neutralność klimatyczna czy raportowanie ESG. Zapisali się do nas uczestnicy z różnych krajów, z Litwy czy Kataru, więc widać wyraźnie, że temat jest nośny, popularny i potrzebny.
Zgłosiła się już do nas i firma produkująca popularne cukierki, i firmy z obszaru budownictwa czy ICT oraz z sektora finansowego. Nie mamy ograniczeń. Chociaż jesteśmy w trakcie rozwoju narzędzia, staramy się wszystkim firmom pomagać już tu i teraz - dzielić się wiedzą, co i jak robić.
Co doradziłabyś młodym start-uperom z proekologicznym pomysłem na biznes?
Ja przede wszystkim zawsze stawiam na team. Otaczajmy się ludźmi, którzy mają taką sama wizję jak my. Wtedy łatwiej jest znieść wszystkie perturbacje i iść dalej. Kolejna rzecz to wizja i wartości. Trzymajmy się ich i nie zrażajmy, kiedy ktoś powie, że nie warto w nie inwestować. Pamiętajmy, że duże znaczenie ma wyczucie czasu - niekiedy wciąż trzeba najpierw branżę wyedukować. Ostatnia sprawa - od razu rozmawiać z klientami. To klienci wytyczają ścieżkę, po jakiej powinien kroczyć nasz biznes; to oni niosą odpowiedź, czy powinniśmy coś robić czy nie. Nie czekajmy, aż będziemy mieć idealnie dopieszczony produkt, narzędzie czy usługę. Pracujmy z klientami, zmieniajmy i udoskonalajmy z nimi nasze rozwiązanie. Liczy się szybkość; to już nie jest 2009 rok, kiedy zastanawialiśmy się, co w ogóle znaczy słowo „start-up”.
Jak, Twoim zdaniem, kształtuje się obecnie relacja między biznesem a ekologią?
Chcę pokazywać, że ekologia może iść w parze z biznesem. Przede wszystkim jestem przedsiębiorczynią. Kocham planetę, na której żyję, kocham to, co się wokół mnie dzieje. I chcę, żeby wszystkim - a szczególnie mojej małej córce - żyło się jak najlepiej. Ale wierzę, że te elementarne dla mnie wartości nie muszą stać w opozycji do prowadzenia dobrze funkcjonującej firmy. Rozmawiam z różnej wielkości firmami i widzę, że prospołeczna i proekologiczna postawa jest w ich DNA; oni naprawdę chcą zrobić coś dobrego. Jasne, można powiedzieć, że firmy wdrażają zielone zmiany, bo muszą to robić, bo są określone regulacje. Tak, na pewno są i będą marki, które myślą w tych kategoriach. Ale świat się zmienia, zaczynamy myśleć inaczej. A firmy zmieniają się razem z ludźmi. Spójrzmy nawet na obecną sytuację związaną z wojną w Ukrainie. Konsumenci byli w stanie sprawić, że firma X opuści rosyjski rynek. Ludzie mają siłę, by wpływać na rządy państw. Jest w nas moc.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.