Przyszłe emerytury będą zaledwie niewielką częścią tych, które dostają dzisiejsi emeryci. Obecni 20-30 latkowie sami muszą zadbać o swą godną starość. Jak mogą to zrobić?
Na garnuszku ZUS jest już 7,8 mln emerytów i rencistów. Według danych GUS najlepiej powodzi się emerytom z województw śląskiego (tu górnicy), opolskiego, dolnośląskiego, pomorskiego i mazowieckiego – miesięczne średnie świadczenie wynosi 1900 – 2200 zł. Z kolei najsłabiej sytuowani są emeryci ze ściany wschodniej – województw podlaskiego, podkarpackiego, lubelskiego (1580-1700 zł). Jednak dzisiejszy poziom emerytur ani trochę nie oddaje tego, jak będą wyglądać za 20-30 lat. Jedyne czego możemy być pewni to tego, że na pewno będą niższe.
Wynika to z nieubłaganych praw demografii. Coraz mniejsza liczba „młodych” pracuje na świadczenie coraz większej liczby emerytów, którzy do tego ciesząc się dobrym zdrowiem dożywają sędziwego wieku. Gdy dzisiejsi 20-30 latkowie będą przechodzić na emeryturę (i to według podwyższonego wieku emerytalnego, co rząd uchwalił), dostaną około 25 proc. średniej krajowej pensji. To będzie znacznie mniej niż dzisiaj, gdy wynosi ona 50-60 proc. średniej krajowej. Według wyliczeń Kamila Rakocy’ego, byłego doradcy rządowego, w 2060 roku średnia emerytura będzie wynosić tyle, ile dziś emerytura minimalna (za którą i tak trudno jest dziś przeżyć), z kolei minimalna w przyszłości w ogóle będzie ustawiona poniżej progu ubóstwa.
To, co zobaczymy jako emeryturę, na pewno nie wystarczy na zachowanie poziomu życiowego, do którego przywykliśmy pracując. Dlatego do jednego filaru (ZUS) lub dwóch filarów (ZUS + OFE) powinniśmy dobudować własny trzeci.
Państwo zachęca do tego, wspierając tzw. programy systematycznego oszczędzania. Są to:
IKE i IKZE w bankach mają formę kont oszczędnościowych, bardzo bezpiecznych, choć oprocentowanych na poziomie lokaty bankowej. Banki wspierają regularne oszczędzanie w swych programach (na przykład deklarując miesięczne wpływy w określonej wysokości przez kilka lat możemy liczyć na atrakcyjniejsze oprocentowanie) i karzą za wczesne rozwiązanie umowy (pobierając wysoką prowizję za wycofanie pieniędzy w pierwszym roku od otworzenia konta).
IKE oraz IKZE mogą być też prowadzone przez biura maklerskie, wtedy wpłacane pieniądze inwestowane są po prostu w akcje i obligacje, w zależności od złożonych dyspozycji. Potencjalnie można więc zarobić więcej pieniędzy, ale trzeba cały czas śledzić sytuację na giełdzie. W szczególności, gdy zaczynają się spadki, należy sprzedawać akcje i przenosić środki w ramach IKE i IKZE do bezpiecznych papierów wartościowych, na przykład obligacji.
Z kolei Pracownicze Programy Emerytalne to metoda oszczędzania, w której pracodawca, oprócz standardowych składek na ZUS, odprowadza dodatkowo na specjalny fundusz do 7 proc. naszego wynagrodzenia. Pracownicy dokładają do tego również swoją część. Ten wspaniały mechanizm ma tylko jedną wadę – najlepiej sprawdza się w przypadku związania wieloletnią umową o pracę z jednym pracodawcą. A o to w dzisiejszej ekonomii coraz trudniej.
Ponieważ państwu zależy, abyśmy na starość nie przymierali głodem (bo wtedy wypłacać musi zasiłki), stworzono system zachęt podatkowych, które mają nas przekonać do programów dodatkowego oszczędzania. W przypadku IKE oraz IKZE zgromadzone pieniądze zwolnione są z tzw. podatku Belki (19 proc. podatku od zysków kapitałowych), o ile tylko zdecydujemy się je wypłacić po osiągnięciu wieku emerytalnego. W przypadku IKZE jest dodatkowa, natychmiastowa zachęta - możemy odliczyć 4 proc. wynagrodzenia, zmniejszając podatek PIT w rozliczeniu rocznym z fiskusem. Na dodatkowe ulgi podatkowe można liczyć przystępując do PPE, jeśli jest taka możliwość w naszym miejscu pracy.
Abyśmy jednak za bardzo nie zmniejszyli kwoty podatku należnego fiskusowi , ustawodawca ustanowił górny limit pieniędzy, które możemy poprzez trzeci filar odłożyć na swoją emeryturę korzystając z ulgi. W 2014 roku w przypadku IKE jest to 11238 zł rocznie, zaś w przypadku IKZE – maksymalnie 4495,20 zł. Czyli dla średnio zarabiającego Polaka ulga roczna wyniesie nie więcej niż 200-300 zł. Zapewne dlatego trzeci filar na dziś nie cieszy się ogromną popularnością - z 800 tys. kont założonych w III filarze,aktywnych jest tylko 200-300 tysięcy.
Z trudem dopinając comiesięczny budżet, zwykle zastanawiy się nad tym, jak będą wyglądać nasze dochody za 20-30 lat. Tymczasem o własnej przyszłości na emeryturze nikt nie pomyśli lepiej, niż my sami. Według ankiety instytutu SMG Millward Brown zaledwie co dziesiąty rodak stara się oszczędzać na daleką przyszłość. To zdecydowanie za mało – jeśli nawet nie zamierzamy wiązać się umowami na IKE i IKZE, a nasz pracodawca nie chce słyszeć o uruchomieniu programu PPE, to po prostu odkładajmy i inwestujmy sami, wykorzystując podstawowe produkty finansowe. Nie muszą to być duże kwoty, byle odkładane regularnie – już 100-300 zł miesięcznie wystarcza, aby do pierwszego i ewentualnie drugiego filaru, dobudować trzeci. Własny.
Źródło zdjęcia: iStockphoto.com
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.