(Nie)zdrowy podatek chipsowy

Każdy z nas skusił się choć raz na chipsy, colę czy hamburgera. Jednak co się dzieje w przypadku, gdy taką dietę stosujemy na co dzień? Najczęściej rezultatem jest otyłość. Dlatego rządy wielu państw chcą w nietypowy sposób pomóc nam w zmianie nawyków żywieniowych. Ma się to odbyć poprzez wzrost cen tuczącej żywności. Czy to wystarczy, by zrewolucjonizować nasze jadłospisy?

Sprawa państwowej wagi

W wielu krajach otyłość nie dotyczy już pojedynczych osób, lecz staje się prawdziwą epidemią. Dlatego Dania i Węgry zdecydowały się na podniesienie cen produktów, które uznaje się za niezdrowe. Na Węgrzech tzw. podatek hamburgerowy (chipsowy) nałożono na żywność i napoje o wysokiej zawartości cukru, soli, węglowodanów oraz kofeiny (napoje energetyzujące, chipsy, tortillę, chrupki, słone i słodkie przekąski). Z kolei w Danii za tuczące uznano też masło, mleko, ser, mięso czy olej. Z założenia wyższa cena tych artykułów ma zniechęcać do ich nadmiernego spożywania. Do batalii z otyłością chce dołączyć także Polska, gdzie – jak donosi Instytut Kardiologii w Warszawie – 20% dorosłych mężczyzn i 30% kobiet cierpi na nadwagę. Zdaniem niektórych zmiany cenowe mogą „uzdrowić” otyłe społeczeństwo.

Obywatelom na zdrowie

Światowa Organizacja Zdrowia WHO uznała otyłość za chorobę przewlekłą, która skraca życie nawet o 10 lat. Schorzenia układu krążenia, nadciśnienie tętnicze, niewydolność serca – to przykre konsekwencje złej diety i nadmiaru kilogramów. Mamy więc do czynienia z poważnym problemem, którego nie można bagatelizować. Co więcej, otyłość jest bolesna w skutkach nie tylko dla chorego, ale dla całego systemu opieki zdrowotnej. Koszty leczenia osób otyłych są znacznie wyższe od kosztów leczenia osób ze stabilną wagą. Zgodnie z ideą podatek chipsowy ma zmniejszyć skalę problemu. Z drugiej strony to sposób na podreperowanie nadszarpniętych kryzysem budżetów państw. Czy podwyżka cen może rzeczywiście wyjść obywatelom na zdrowie?

Dieta bez wad – dieta z VAT

Zwolennicy tego pomysłu zgodnie twierdzą, że regulacje podatkowe mogą być pomocne w kształtowaniu u obywateli zdrowych nawyków żywieniowych. Dlatego postulują oni podniesienie podatku VAT na niezdrową żywność z 8% na 23%. Zdaniem polityków podatek chipsowy pełniłby także rolę informacyjną, gdyż na opakowaniach znalazłby się komunikat o wyższym obciążeniu produktu względem fiskusa. Istnieje jednak ryzyko, że podobnie jak w przypadku innych artykułów opodatkowanych według wyższej stawki po pewnym czasie konsumenci przejdą do porządku dziennego i zapomną o tym, że VAT jest wyższy. W ten sposób przedsięwzięcie straci swój wymiar edukacyjny i pozostanie jedynie zmianą ceny.

Podatek odchudzający… portfele

Podwyżka VAT-u do 23% podniesie nasze koszty zakupu o 14%. Przykładowo obecna cena paczki chipsów wzrosłaby z 3,80 zł do 4,33 zł, czyli o 53 grosze. Wydaje się, że różnica jest znikoma, jednak po zakupie kilku takich paczek lub produktów z tej samej półki nasz budżet domowy zmaleje już o kilka złotych. Można jednak podzielać obawy sceptyków tej idei, którzy powołują się na przykład palaczy. Podwyżka ceny papierosów, której ¾ stanowią VAT i akcyza, nie odstrasza palących i nie odwodzi ich od zakupu. Może się więc okazać, że podatek chipsowy skutecznie odchudzi nasze portfele, ale niekoniecznie przełoży się na rozkwit idei zdrowego odżywiania i bycia fit.

Podatkowanie kontra edukowanie

Problem otyłości z pewnością wymaga uwagi i społecznej dyskusji. Podatek chipsowy czy podwyżka VAT-u wydaje się jednak zbyt słabym argumentem, by uzdrowić społeczeństwo. Podstawową drogą wspierania walki z otyłością pozostaje edukacja konsumentów, która powinna trwać już od najmłodszych lat. Sprzeciwienie się obecności słodkich napojów i chipsów w szkolnych sklepikach, walka z codziennym stołowaniem się w restauracjach typu fast-food czy lansowanie zdrowego stylu życia mogą zaowocować większą świadomością społeczną i konkretnymi zmianami. Wówczas do zakupu zdrowej żywności zachęci nas nie niższa cena towaru, lecz głęboko zakorzenione przekonania.

 

Źródło zdjęcia: iStockphoto.com