Jak uniknąć przedświątecznej spirali zakupów?

Zastaw się a postaw się, to reguła, którą my Polacy wysysamy z mlekiem matki. Bizantyjska przesada to nasza słabość, a przedświąteczna spirala zakupów wciąga prawie każdego z nas i wydaje się, że nie ma ratunku. Wystarczy nieco przedefiniować priorytety, przenieść środek ciężkości z mieć na być oraz oczyścić umysł z pięciu nakazów, które tkwią tam od zawsze i nakręcają przedświąteczne szaleństwo.

Polską Wielkanoc obchodzimy z finansowego punktu widzenia skromniej niż święta Bożego Narodzenia. Szacuje się, że Polacy wydadzą w tym roku ok. 400 zł na urządzenie tych świąt. Mimo że święta Wielkiej Nocy nie kojarzą się tak bardzo jak Boże Narodzenie z prezentami, to i tak prawdopodobnie wpadniemy w misterne sieci marketingowych pułapek, które co roku zastawiają na nas w okresie przedświątecznym handlowcy.

Mieć, czy być

Większości z nas świąteczny czas kojarzy się przyjemnie. Wizualizacja rodzinnych świąt z czasów dzieciństwa właśnie w tym okresie daje o sobie znać najmocniej. Ujawnia się podświadoma tęsknota za czasem beztroski do której tęskni człowiek dorosły. Jeśli dodamy do tego wysoki poziom endorfin, który towarzyszy nam podczas procesu zakupowego, to mamy gotową odpowiedź, dlaczego tak łatwo przedkładamy stan posiadania, nabywania, gromadzenia najróżniejszych bardziej i mniej potrzebnych dóbr nad stan bycia tu i teraz, razem, w otoczeniu bliskich nam osób. Na to właśnie czekają handlowcy, stawiając na naszej sklepowej ścieżce przetrwania najróżniejsze sprytne pułapki. A my w ten stan pragnienia posiadania wpadamy jak przysłowiowy czekoladowy zając w złotku, który wpada do naszego koszyka. Wielkanoc dla handlowca nie jest tak wdzięcznym tematem jak Boże Narodzenie. Odpadają wszelkie piosenki z dzwoneczkami, które już jesienią wprowadzają nas, zakupowych naiwniaków, w cudowny nastrój idealnych białych świąt i Mikołajów z worami pełnymi prezentów. Dlatego na Wielkanoc największy nacisk rozkłada się w segmencie spożywczym i o to toczy się bój, w którym to prawdopodobnie my, klienci polegniemy z kretesem. Zamiast skupiać się na tym, co jeszcze można mieć, przedefiniujmy swoją uwagę na to, gdzie i z kim możemy w tym świątecznym czasie być.

Nie daj się ponieść emocjom

Na każdym kroku zakupowej układanki zderzamy się z komunikatem, że w święta potrzebujemy więcej, jeszcze więcej, dużo więcej. W naszej podświadomości najsilniej ze świętami wiąże się element jedzenia, jako nieodłączna symbolika potraw z nimi związanych. Kupujemy więc jaja i szynkę, majonez i ser na sernik i całą masę innych produktów spożywczych. A wszystkie te produkty oferowane są w znacznie większych, „okazyjnych” opakowaniach. Widząc na półce sklepowej majonez w słoju extra large od razu przychodzi nam do głowy myśl, że taki zwyczajny słoik nam nie wystarczy i zapobiegawczo sięgamy po ten większy. Podobnie ma się rzecz z jajami, szynką i całą resztą produktów ze świątecznej listy zakupów. I na to właśnie liczą handlowcy, podtykając nam pod ręce powiększone produkty. My kierowani uczuciem niepokoju, że przecież przez te nadchodzące dwa dni, gdy sklepy będą zamknięte, nie może nam niczego zabraknąć, kupujemy, jakbyśmy się szykowali w podróż w kosmos i przygotowujemy adekwatne do tego zapasy. I tu warto przyjrzeć się bliżej swoim emocjom i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy kilogram „szynki szwagra” w promocyjnej cenie to jest to, co sprawi, że nasze święta w gronie 2+2 będą idealne.

Zaplanuj z głową

Zakupy spożywcze to tylko skromna część dóbr, na którą wydamy w tym roku swoje środki. Dochodzą do tego ozdoby świąteczne, środki czystości, ubrania i kosmetyki. Przed świętami kupujemy impulsywnie, bo zakupy stanowią część swoistego okolicznościowego rytuału i w ten prosty sposób puszczają w nas wszelkie hamulce racjonalnego podejścia do domowego budżetu. Ale jak planować, kiedy zewsząd bombardują nas komunikaty o niebywałych okazjach, fantastycznych ofertach cenowych i wyjątkowych świątecznych akcjach promocyjnych? I tu, choć być może wstyd w dzisiejszych czasach przyznawać się do metod tak konserwatywnych, przychodzi z pomocą dobrze zrobiona lista zakupów. Można ją mieć w telefonie, tablecie, można użyć jednej z popularnych aplikacji lub najzwyczajniej w świecie, zapisać ją ołówkiem na kartce. Tworząc listę przedświątecznych zakupów, niezbędna jest konfrontacja dóbr posiadanych z tymi, które planujemy nabyć. Najlepiej w dzień poprzedzający wyprawę do sklepów sprawdzić co w domu już mamy i na podstawie tego spisać planowane zakupy. Często kupując bez uprzedniego sprawdzenia zapasów, nabywamy rzeczy zbędne, bądź w nadmiarze. Stąd niedaleko już do marnotrawstwa. Następnego dnia zweryfikujmy zapiski. Może się okazać, że połowa niezbędników z listy nie jest do niczego potrzebna.

Unikaj „chwilowych” kłopotów

A co, jeśli mimo planowania, kartki z listą, unikania pokus na ścieżkach marketowego surwiwalu, wpadniemy jednak w spiralę przedświątecznego szaleństwa, która zacznie nas ciągnąć w stronę niepewnego, ciemnego, finansowego dna? Jeśli okaże się, że nasz zaplanowany budżet niespodziewanie puści w szwach, a my zamiast pucować szyby w promieniach wiosennego słońca i barwić jajka w łupinach cebuli ulegniemy pokusie zapchania budżetowej dziury pewną i szybką pożyczką bez formalności? Szybkie rozwiązania czasami oznaczają duże kłopoty. Dlatego warto dobrze zastanowić się zanim skusimy się na szybką i okazyjną  pożyczkę w którejś ze  specjalizujących się w tzw. chwilówkach firmie  pożyczkowej. Bo czasem szybko i łatwo w dłuższej perspektywie może się okazać o wiele trudniejsze do przełknięcia, niż wielkanocne jajko...

Bądź smart i wybierz metodę małych kroków

A jeśli już mówimy o dłuższej perspektywie, to przecież za rok... znowu będzie Wielkanoc. Więc jeśli nie w tym roku, to w kolejnym, warto pomyśleć o tym wyjątkowym czasie znacznie wcześniej. Zaplanować przygotowania w perspektywie kilkumiesięcznej. Wtedy łatwiej będzie przygotować domowy budżet na okres wzmożonych zakupów. I nie myślę tu wcale o kupowaniu na zapas białej kiełbasy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, ani o malowaniu jajek w sierpniu. Bo przecież mamy do dyspozycji bogaty wachlarz nowoczesnych narzędzi, programów oszczędnościowych, które pomagają w wygodny, prosty sposób, bez specjalnego, odczuwalnego na co dzień wysiłku oszczędzać na konkretny cel. Ale to już temat na kolejną opowieść Emotikon: Mrugający


PODSUMOWANIE:

  • polska rodzina wyda w tym roku ok 400 zł na święta Wielkiej Nocy,
  • konsumenci w tym okresie często podejmują pochopne, niekorzystne decyzje podczas zakupów,
  • należy zwrócić uwagę na promocje oferujące produkty w większych opakowaniach w obniżonej cenie. Nie zawsze są one korzystne,
  • staranne planowanie pozwoli nam zachować kontrolę nad budżetem,
  • utrata kontroli nad finansami w okresie świątecznym nie powinna nas skłaniać do sięgania po pozabankowe kredyty,
  • przed zakupami sprawdź w domu czy nie masz już produktów które planujesz zakupić,
  • warto święta i wydatki planować jak najwcześniej, żeby wydatki rozłożyć w czasie

Źródlo zdjęcia: fotolia.com