Roboty domowe - co zachwyci nas po odkurzaczach?

Jeszcze niedawno słowo robot kojarzyło się nam z filmami i książkami science fiction. Urządzeniami zastępującymi ludzi w fabrykach, czy rozbudowanymi urządzeniami kuchennymi łączącymi funkcje mikserów, malakserów i sokowirówek. W 2002 roku amerykańska firma iRobot wprowadziła na rynek odkurzającego robota Roomba. Czy wtedy wierzyliśmy, że Roomba zagości u nas w domach? Zadawaliśmy sobie pytania czy ma to sens? Czy jest nas na to stać? Czy nie jest to aby zabawka dla bogatych, albo dla pasjonatów?

Po 20 latach, w 2022 roku na rynku mamy kilkadziesiąt modeli podobnych robotów, a ich obecność w naszych mieszkaniach stała się codziennością. W sklepach z AGD roboty odkurzające stoją obok pralek, zmywarek, lodówek i już bez wielkiego zdziwienia zauważamy je koło pomidorów w lokalnym markecie. Bez wątpienia roboty sprzątające zrewolucjonizowały nasze życie, a w sposób szczególny przydają się właścicielom psów i kotów, alergikom, osobom starszym czy cierpiącym na długotrwałe zmęczenie po przejściu COVIDu. Jest to już dla nas codzienność. Jaki jest zatem następny krok? Czy czeka nas kolejna rewolucja?

Jakiego robota zobaczymy na przyulicznych billboardach za kilka lat? I czy jak go zobaczymy, to znowu będziemy się pytać czy ma to sens i czy kiedykolwiek będzie nas na to stać?

Robot Labrador RETRIEVER

Jedną z ciekawszych propozycji jest labrador. To jeżdżąca szafka, do której możemy wkładać różne rzeczy i prosić o ich przewiezienie. Brzmi mało praktycznie, prawda? Ale co jeśli nie mamy siły dźwigać miski z praniem albo poruszamy się o kulach i nie możemy przenieść nawet kubka z herbatą z kuchni do pokoju? Rozwiązanie wydaje się jeszcze bardziej praktyczne jeśli dowiemy się, że robot może sam chwycić tacę z jedzeniem, położyć ją na samym sobie i przewieźć. Musi to być oczywiście odpowiednia, dedykowana do robota taca, ale jednak!

Użyteczność robota w naszych oczach stale rośnie. To teraz tylko podstawmy tę tacę pod ekspres do kawy, włączmy go za pomocą smartfona, każmy robotowi przywieźć kawę do biurka i życie stacje się jeszcze piękniejsze! Oczywiście odpowiednio wcześniej musimy napełnić kolbę. Chyba, że macie bardziej funkcjonalny ekspres niż ja.

To ile kosztuje taki robot? - spytacie. Musicie dać za niego $1,499 wpłaty wstępnej, a potem już tylko $149 przez 36 miesięcy. Daje to łącznie $6863. Sporo, prawda? Ale to dopiero początki i z pewnością takie rozwiązania będą taniały. Aha, no i jeszcze jedno, to dopiero prototyp, a jego pełna produkcja planowana jest na Q3 2023.

Ile kosztuje i czy ma sens?

To, że zadajecie pytania po co to, ile kosztuje i czy ma sens, to wiadomo. Ale o co jeszcze pytacie? Ja na przykład często sam siebie pytam czy wyłączyłem żelazko, czy zamknąłem okno, czy pralka nie wylała, czy pies wypił już całą wodę i może powinienem szybciej wrócić do domu. Oczywiście na te pytania odpowie mi smarthome. Jeśli go mam. A jeśli nie mam? Mogę wtedy zainwestować $1450 w robota Amazon Astro. Jeśli działa tak samo dobrze jak Alexa od Amazona, to może moje utrapienia miną i będę mógł pomyśleć o czymś przyjemniejszym.

Co oferuje Amazon Astro?

Amazon Astro potrafi sam wykryć część sytuacji niepożądanych dzięki kamerze i mikrofonowi oraz sprytnym algorytmom przetwarzania danych. Potrafi chociażby rozpoznać dźwięk tłuczonego szkła. Część zdarzeń możemy wykryć sami poprzez zdalne sterowanie robotem po mieszkaniu i podglądanie widoku z kamery. Dzięki zamontowaniu oka na peryskopie robota, możemy spojrzeć z dość wysokiej perspektywy jak na urządzenie wielkości Roomby. Oprócz tego, robot może posłużyć nam do rozmowy przez Skype (co prawda tablet jest dość nisko, a my zwykle nie siedzimy na podłodzie, ale może to się sprawdzi). Mnie akurat ta funkcjonalność bardzo przypadła do gustu. I już mówię dlaczego.

Nieraz, będąc poza domem, miałem ochotę odpalić zdalną nawigację odkurzaczem, aby podjechać do mojej żony, która akurat była w domu. Po co? Miałem wrażenie, że wtedy będę bliżej niej niż gdybym po prostu zadzwonił na telefon. Chciałbym to przetestować, ale mój robot nie posiada kamery, więc pomimo zbudowanych map pomieszczeń, prawdopodobnie bym w coś wjechał. Ponadto musiałbym oddzielnie zadzwonić przy pomocy telefonu.

Taka sama funkcjonalność przydałaby się, gdy zostawiacie w domu chorą osobę. Martwicie się o nią, chcecie skontrolować jak się czuje, ale nie chcecie jej budzić. Wystarczy podjechać robotem i sprawdzić czy śpi. Oczywiście moglibyście na nią patrzeć smarthome’ową kamerką, ale czy sami chcielibyście być tak cały czas obserwowani?

A może Roborock?

Podobną funkcjonalność, ale bez tabletu, posiada najnowszy robot sprzątający Roborock S7 MaxV Ultra. Dostaniecie go już niedługo za $1400, więc sporo więcej niż podstawowa wersja Roborocka, ale może warto? Mnie przekonuje do niego fakt, że dzięki kamerce i odpowiednim algorytmom, może omijać takie niespodzianki jak chociażby nieczystości zostawione przez Waszego psa.

Robot-dron do domu

Ostatni robot, który dziś Wam opiszę jest dronem. Robotem, który zawsze utożsamiałem z czymś niebezpiecznym i nigdy nie myślałem, że dron może latać w naszych mieszkaniach i domach. A jednak się myliłem!

Przykładem takiego rozwiązania jest robot Ring Always Home Cam, który może autonomicznie latać po naszym mieszkaniu i nagrywać obraz z kamery. Pełni zatem bardzo podobną funkcję jak Amazon Astro. Jest to najtańszy z dzisiaj omawianych robotów, bo będzie kosztował $249. Robot posiada stację dokującą, którą stawiamy na podłodze lub jakimś meblu. Po umieszczeniu robota w stacji, całość wygląda jak małej wielkości nawilżacz powietrza. Fajne jest to, że na elemencie, który w całości chowa się do otworu w stacji dokującej, przymocowana jest kamera. Co za tym idzie, robot nie może nas podglądać gdy jest zadokowany.

Uważam, że to bardzo ciekawe rozwiązanie dla osób obawiających się podglądania. Fizyczne schowanie kamery chyba bardziej nas przekonuje niż jej wyłączenie, nie prawda? Utrata prywatności – obawa – ale co jeszcze jest obawą w kontekście tego robota? Bezpieczeństwo fizyczne! Robot wydaje się być bezpieczny, a przynajmniej wielkich obaw nie budzą jego śmigła, które od świata oddzielone są solidną kratką.

Nadal jednak pozostaje pytanie czy dron nie wleci przypadkowo w telewizor, nasze ulubione kieliszki czy rakietę Saturn V, którą właśnie skończyliście składać z zestawu kilku tysięcy kloców Lego. Ale jak to mówią „no risk no fun”, także może warto spróbować.

Nie odpowiem Wam zatem na pytanie jaki robot w supermarkecie stanie obok Roomby i pralki, ale zapewnię Was, że pomysłów na domowe roboty jest więcej niż Wam się zdaje. Istnieje cała masa dużych i mniejszych firm, korporacji i startupów, które proponują przeróżne rozwiązania i w drodze ewolucji wytworzą coś co będzie miało dla nas sensowną funkcjonalność i cenę. Teraz jest czas abyśmy oswoili się z myślą, że za chwilę będziemy mieli kolejne urządzenia AGD do kupienia i uzbierali na to trochę funduszy. Być może sprawi ono, że nasze codzienne życie będzie prostsze. Czas pokaże!