Jaka jest różnica między nadwyżką finansową a oszczędnościami

Pieniądz niejedno ma imię. Nadwyżka finansowa to coś innego niż oszczędności. Można mieć nadwyżkę finansową a nie mieć oszczędności. Można nie mieć nadwyżki, ale posiadać oszczędności. Można też dysponować i jednym, i drugim, jednak tych pojęć nie należy mylić czy stosować zamiennie. Możliwa jest bowiem nawet taka sytuacja, że ktoś ma nadwyżkę i bardzo duże długi.

Nadwyżka finansowa to różnica między zarobkami, np. pensją a kosztami życia, czyli wydatkami poczynionymi podczas zakupów, zapłaconymi rachunkami, ratami kredytów itp. Gdy na konto wpływa nam 5 tys. zł a wszystkie nasze miesięczne wydatki wynoszą 4,5 tys. zł, to na koniec miesiąca mamy 500 zł nadwyżki finansowej. Dlaczego nie mamy 500 zł oszczędności? Możemy tyle mieć, jeśli tę nadwyżkę przeznaczymy na oszczędności, czyli pozostawimy na rachunku, wpłacimy na konto oszczędnościowe czy lokatę. Ale również dobrze możemy ją wydać na ekstra cele. Możemy pójść do restauracji i zjeść obiad za 100 zł, a resztę pieniędzy zaoszczędzić. Wtedy mamy 500 zł nadwyżki finansowej i 400 zł oszczędności. Możemy też kupić sobie nowy telewizor za 2 tys. zł, za który zapłacimy gotówką 500 zł a na brakującą kwotę zaciągniemy kredyt. Mieliśmy 500 zł nadwyżki a mamy 1,5 tys. długu.
Jeśli w kolejnym cyklu zamkniemy miesiąc również 500-złotową nadwyżką, możemy przeznaczyć ją na spłatę części długu. I znów mamy nadwyżkę, ale żadnych oszczędności, za to dług w wysokości tysiąca złotych.
Odnosi się to również do biznesu. Jeśli firma kończy okres rozliczeniowy (najczęściej rok) z nadwyżką finansową, najczęściej przeznacza ją na oddłużenie – spłatę zobowiązań, jeśli je ma. A jeśli nie ma długów, nadwyżka może zostać przeznaczona na wypłatę zysku dla właścicieli. Przedsiębiorstwo zanotowało więc nadwyżkę a na koncie ma zero złotych. Z pieniędzmi z nadwyżki możemy zrobić cokolwiek, możemy przekształcić je w oszczędności, ale dopóki tego nie zrobimy, oszczędnościami nie są.

Finanse bez nadwyżki

W sytuacji, gdy nasze wydatki wynoszą 4,5 tys. zł, ale zarabiamy mniej niż we wcześniejszym przykładzie, czyli np. 4 tys. zł, o nadwyżce nie może być mowy. W księgowości mówimy wtedy o niedoborze finansowym, spotkać można również mało zgrabne określenie: ujemna nadwyżka finansowa.

Jednak nawet notując co miesiąc w naszym domowym budżecie niedobór i tak możemy mieć oszczędności. Mogły one powstać w czasie, gdy więcej zarabialiśmy lub mniej wydawaliśmy i nadwyżki finansowe przezornie przeznaczaliśmy na oszczędności. Teraz korzystamy z nich, aby pokrywać niedobory. Podobnie robią firmy – w czasie prosperity nadwyżki finansowe przeznaczają na oszczędności, aby później pokrywać z nich koszty działalności, gdy koniunktura się kończy. Tak postępują przedsiębiorcy działający na rynku sezonowym. Gdy nie mają oszczędności, w okresie niższych przychodów zadłużają się, a gdy znów zaczynają zarabiać, spłacają długi. Analogicznie postępują gospodarstwa domowe, chyba że niedobory finansowe są permanentne. Recepty wtedy są dwie, ale żadna nie jest prosta w realizacji: należy zacząć więcej zarabiać – znaleźć lepiej płatną pracę (łatwo powiedzieć!) albo ściąć koszty (ale z czego by tu zrezygnować?).

Oszczędności kontra długi

Optymalna sytuacja jest taka, gdy mamy nadwyżki i oszczędności. Zgromadzone (dzięki nadwyżkom w przeszłości) oszczędności dają nam poczucie bezpieczeństwa, pozwolą załatać ewentualne niedobory, jeśli takie kiedyś się pojawią albo zrealizujemy dzięki nim plany i marzenia. Aktualne nadwyżki mogą nam posłużyć do powiększania oszczędności lub na ekstrawaganckie wydatki, sprawianie sobie przyjemności.
Oszczędności możemy też mieć – dopóki ich „nie przejemy” – mimo ciągłych niedoborów finansowych, jeśli np. otrzymamy premię, spadek czy wygramy na loterii.
Trudno natomiast sobie wyobrazić, aby ktoś mając długi, konsekwentnie przeznaczał nadwyżki finansowe na oszczędności. Koszt zadłużenia jest dużo wyższy niż zyski z oszczędności, zatem znacznie bardziej opłaca się przeznaczać nadwyżki na spłatę długów. Choć nie zawsze jest to możliwe – np. gdy nasz kredyt obwarowany jest prowizją za wcześniejszą spłatę. Wtedy bardziej może się opłacać spłacanie rat według harmonogramu niż nadpłacanie i zmniejszanie kapitału pozostałego do spłaty. Inna sytuacja, która usprawiedliwia nie pozbywanie się długów, to czekający nas większy, nieunikniony, wydatek. Jeśli stary kredyt mamy na atrakcyjnych warunkach, to zamiast spłacić go z nadwyżki finansowej i wziąć kolejny, możemy się przygotować do inwestycji odkładając na nią pieniądze, aby w przyszłości nie posiłkować się pożyczką.

Równanie z jedną niewiadomą

Oszczędności są pochodną nadwyżek finansowych. Trudno je mieć, jeśli nie starcza nam do pierwszego. Jednak pamiętajmy, że nadwyżki nie są i nie będą oszczędnościami, jeśli sami tak nie zdecydujemy. Zarabiam więcej niż wydaję nie zawsze równa się: mam oszczędności. 500 zł nadwyżki = 500 zł oszczędności tylko wtedy, gdy całą nadwyżkę zaoszczędzimy. Możliwe są równania 500 zł nadwyżki = 400 zł oszczędności,  500 zł nadwyżki = 200 zł oszczędności oraz oczywiście 500 zł nadwyżki = 0 zł oszczędności.
To tak jak w reklamach z cyklu „po wymianie pieca zaoszczędziłem na ogrzewaniu”, „zaoszczędziłem, bo kupiłem taniej, w promocji” i riposta: „a ile z tego wpłaciłeś na konto?”. Podobnie jest z nadwyżką: ile z niej zostało na twoim koncie lub trafiło na lokatę?

 Fot. Fotolia