Jak sprawić, aby nasz komputer pobierał jak najmniej energii? Istnieje wiele sposobów: od doboru właściwej konfiguracji, poprzez odpowiednią konserwację, po zwykłe wyłączenie niepotrzebnych funkcji. Od czego zacząć?
Oszczędzanie energii może wydawać się domeną komputerów mobilnych, które – pracując z dala od stacjonarnego źródła zasilania – muszą oferować możliwie długi czas pracy na akumulatorze. Warto jednak pamiętać, że kilka prostych rozwiązań możemy zastosować w każdym sprzęcie: zarówno w laptopach, jak i w przypadku komputerów biurkowych.
W przypadku tych pierwszych poza oszczędnością pieniędzy kluczowym czynnikiem jest długotrwałość pracy, którą docenią zwłaszcza osoby korzystające ze swojego sprzętu w oddaleniu od źródeł prądu. Dla użytkowników desktopów kluczowe mogą okazać się oszczędności finansowe, ale warto pamiętać, że prawidłowo skonfigurowany komputer zaoferuje nam również optymalną wydajność i komfort pracy.
Co więcej, o optymalne zużycie energii przez komputer możemy zadbać bez zwłoki, bezpośrednio po przeczytaniu tego tekstu. Niektóre z proponowanych rozwiązań – jak choćby dobranie odpowiedniego zasilacza czy optymalizacja pracy karty graficznej – mogą obniżyć zużycie energii o dziesiątki procent
Co można zrobić natychmiast?
Sprawdź programy uruchamiające się wraz z komputerem i działające w tle. Rozpoczynanie pracy niektórych z nich wraz z włączeniem komputera miewa sens: skraca czas konieczny na uruchomienie potrzebnych narzędzi i sprawia, że te, z których często i regularnie korzystamy, są stale gotowe do pracy.
Te, którenie przydały się nam w ciągu ostatnich dni, są nam nie potrzebne. Możemy bez obaw zrezygnować z ich automatycznego uruchamiania. Ryzykujemy tylko tym, że – gdy dana aplikacja będzie nam potrzebna – jej uruchomienie zabierze nam kilka sekund.
Do przeglądania Internetu i tworzenia prostych dokumentów nie potrzeba tyle mocy obliczeniowej, co do grania w wymagające, trójwymiarowe gry. Wystarczy sprawdzić profil wydajności sprzętu i – o ile ustawiamy go ręcznie - dobrać właściwy do aktualnych zadań.
W niektórych komputerach możemy znaleźć rozwiązanie w postaci dwóch kart graficznych. Nie chodzi tu jednak o maksymalizację mocy obliczeniowej, jak w przypadku gamingowych sprzętów, obsługujących dwa wydajne układy graficzne, ale o podział obowiązków pomiędzy kartę dedykowaną i wbudowaną.
W praktyce oznacza to przydzielenie mniej wymagających zadań dla zintegrowanej grafiki i uruchamianie dedykowanej karty graficznej tylko wtedy, kiedy moc wydajniejszego układu rzeczywiście jest nam potrzebna.
Niezależnie od tego, czy korzystamy z laptopa czy z komputera stacjonarnego, ekran naszego komputera jest zazwyczaj podświetlany (w różny sposób) albo – jak w przypadku ekranów OLED – świeci własnym światłem. Niezależnie od użytej technologii sprawdza się zasada, że im jaśniej świeci ekran, tym więcej energii potrzebuje.
Warto zwrócić uwagę na tę kwestię i – o ile nasz sprzęt nie robi tego automatycznie za pomocą własnego czujnika światła – dobrać optymalną jasność ekranu. Warto przy tym pamiętać, że ma to znaczenie nie tylko ze względu na oszczędzanie energii. Zbyt jasne podświetlenie szybciej męczy wzrok, a duża dawka światła, zwłaszcza niebieskiego, przed zaśnięciem jest uważana za czynnik, pogarszający jakość naszego snu.
Co możesz zrobić, gdy znajdziesz nieco wolnego czasu?
Większość komputerów stacjonarnych i laptopów wykorzystuje do chłodzenia wymuszoną wentylatorami cyrkulację powietrza. Wraz z nim do wnętrza obudowy dostaje się kurz. I choć niektórzy producenci sprzętu usiłują walczyć z tym zjawiskiem za pomocą różnych filtrów, to możemy mieć pewność, że po wielu miesiącach eksploatacji na radiatorach, wentylatorach czy w pobliżu otworów wentylacyjnych znajduje się widoczna warstwa kurzu, utrudniającego chłodzenie naszego sprzętu.
Jeśli wiemy jak to zrobić, warto otworzyć obudowę naszego komputera i oczyścić newralgiczne podzespoły. Gdy nie mamy pewności, czy potrafimy poradzić sobie z tym zdaniem, warto oddać komputer do serwisu, gdzie za taką usługę zapłacimy zazwyczaj kilkadziesiąt złotych. To opłacalny wydatek – zyskujemy dzięki niemu wydajniejszą pracę układu chłodzenia.
W laptopach zazwyczaj nie ma to znaczenia – w nowych urządzeniach podzespoły są tak ciasno rozmieszczone wewnątrz obudowy, że nie tam ma miejsca na przypadkowe położenie różnych kabli czy taśm. Co innego w komputerach stacjonarnych – źle poprowadzone wiązki przewodów, bałagan w kablach czy przypadkowe rozmieszczenie podzespołów i napędów może sprawić, że nawet dobrze zaprojektowana obudowa i wydajny system chłodzenia mogą nie spełnić swojej roli, a utrzymanie akceptowalnej temperatury podzespołów będzie wymagało np. stałej, intensywnej pracy wentylatorów.
Warto zadbać o tę kwestię i sprawdzić, czy np. po zamontowaniu długiej karty graficznej zasilacz nie zostanie całkowicie zasłonięty, czy wlot lub wylot powietrza nie jest zasłonięty jakimś podzespołem. Albo – to przypadek ekstremalny – czy wzajemne położenie wentylatorów nie wyklucza ich skutecznej pracy? Zapewnienie właściwej cyrkulacji powietrza poprawi wydajność chłodzenia i – pośrednio – wpłynie na obniżenie kosztów eksploatacji.
Stawiając obudowę komputera stacjonarnego bezpośrednio przy ścianie albo kładąc laptop na kołdrze czy grubym obrusie sprawiamy, że nawet dobrze zaprojektowany układ chłodzenia nie ma prawa skutecznie działać. Dotyczy to również zwartych konstrukcji (np. typu unibody), gdzie nadmiar ciepła bywa oddawany bezpośrednio przez powierzchnię przewodzącej ciepło obudowy.
Pamiętajmy, by wokół naszego komputera znajdowało się nieco wolnej przestrzeni, a laptop, mający zazwyczaj od spodu niewielkie nóżki lub unoszące go o milimetr w górę wypustki – miał zapewniony przepływ powietrza również od dolnej strony.
Co możesz zrobić na etapie wyboru konfiguracji swojego komputera?
Zastanów się, jak zamierzasz korzystać z komputera. Teoretycznie im więcej mocy obliczeniowej, tym lepiej, jednak można odnieść to do sytuacji, w której jeździmy sportowym supersamochodem po bułki do piekarni za rogiem. Można, da się, a nawet czasem może to być przyjemne. Problem w tym, że zazwyczaj nie ma wielkiego sensu: nie dość, że za sprzęt zapłacimy krocie, to koszty eksploatacji będą znacznie większe.
O ile użytkownik nie jest zapalonym graczem czy pasjonatem sprzętu komputerowego, zasilacz bywa elementem naszego komputera traktowanym po macoszemu. Niesłusznie! Dobierając zasilacz weźmy pod uwagę dwie kwestie: moc, odpowiednią do zainstalowanych podzespołów (zostawianie zbyt dużego zapasu gdy nie planujemy modernizować komputera mija się z celem) oraz możliwie wysoką sprawność.
Pamiętajmy, że w modelach o sprawności rzędu 60% prawie połowa energii idzie w „gwizdek” – nie dość, że nie jest wykorzystywana do zasilania naszego komputera, to w postaci ciepła stanowi dodatkowy problem, wymagający intensywniejszego chłodzenia, a tym samym wydatkowania dodatkowej energii.
Nie każdy komputer wymaga dodatkowego chłodzenia. Istnieją modele, których parametry zostały dobrane tak, aby po pierwsze możliwie mało energii było marnotrawione w postaci ciepła, a po drugie, by ciepło było odprowadzane pasywnie – przez elementy konstrukcyjne, bez potrzeby instalowania oddzielnego, mechanicznego układu chłodzenia.
Warto pamiętać, że bardzo często pasywne chłodzenie towarzyszy rozwiązaniom o niewielkiej mocy, jak np. laptopy przeznaczone głównie do mało wymagających pod względem mocy obliczeniowej prac z dokumentami, komunikacji czy przeglądania Internetu. Nie jest to jednak regułą i na rynku znajdziemy również bardzo mocne, nawet przeznaczone do gier modele, które – dzięki przemyślanej konstrukcji – odprowadzają nadmiar ciepła w pasywny sposób.
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.