Rynek finansowy nie śpi. Zawsze znajduje się w jakiejś fazie: hossy, bessy, a czasem wchodzi w mozolną konsolidację. Co jednak oznaczają te giełdowe pojęcia w praktyce? Określenie trwającej obecnie fazy rynku jest dla inwestora bardzo ważne.
Hossa, bessa i konsolidacja to inne określenia dla trendu wzrostowego, spadkowego i horyzontalnego. To właśnie w trendach poruszają się wszystkie ceny na rynku finansowym, a ich dobre zdefiniowanie to cenna wskazówka dla każdego inwestora.
Czym w takim razie jest trend?
Trend to ruch ceny instrumentu w określonym kierunku przez określony czas. Najlepiej widać to na wykresie, który pokazuje zmiany cen w czasie. Jeśli akcje dzisiaj spadły o 2%, a wczoraj wzrosły o 1%, to ta informacja na niewiele mi się przyda, jeśli nie widzę kierunku ruchu w dłuższym czasie. Z dnia na dzień możemy widzieć drobne wahania, ale np. w skali roku widać dużo lepiej czy cena rosła czy malała.
W trendzie wzrostowym, czyli w czasie hossy, każdy kolejny szczyt i dołek na wykresie jest położony wyżej niż poprzedni.
Analogicznie, trend spadkowy to sytuacja, w której każdy kolejny dołek i szczyt jest położony niżej niż ten poprzedni.
Jeśli szczyty i dołki na wykresie nie układają się w kierunku spadkowym, ani wzrostowym, a najłatwiej byłoby narysować poziomy tunel pomiędzy szczytami a dołkami, wtedy mamy do czynienia z konsolidacją. Tak potocznie nazywa się trend horyzontalny.
Czas ma znaczenie
Jeśli ktoś spojrzy na wykres z ostatniego miesiąca i zobaczy spadki, to stwierdzi, że mamy bessę. Jednak ten sam wykres, przedłużony o kilka miesięcy może pokazywać już coś zupełnie co innego. Skala ma tu ogromne znaczenie, bo w krótkim terminie bardzo często nadużywamy słów hossa i bessa, podczas gdy to są tylko drobne wahania cen.
Najważniejszy jest trend główny, czyli kierunek, w którym zmierzają ceny w długoterminowej skali: od kilkunastu miesięcy do nawet kilkunastu lat. Można go bardzo łatwo zdefiniować, patrząc na wykres. Warto też pamiętać, że umownie trend wzrostowy lub spadkowy zmienia ceny o co najmniej 20%.
Szukamy głównych trendów żeby wiedzieć w jakim momencie znajduje się obecnie giełda, od czego może zależeć np. nasz apetyt na ryzyko.
Konsolidacja dla cierpliwych
Trudnym czasem dla niecierpliwych inwestorów jest trend horyzontalny. Wyobraźmy sobie sytuację, w które akcje jednego miesiąca spadają o 3%, drugiego miesiąca rosną o 4% i znowu zaczynają spadać. Na wykresie wygląda to jak poziomy tunel w obrębie którego poruszają się ceny instrumentu.
Po kilku miesiącach takiej konsolidacji możemy być w dokładnie tym samym miejscu, w którym byliśmy na początku.
Trend horyzontalny zdarza się w momentach, gdy inwestorzy są mało aktywni i jest równowaga popytu z podażą – na rynku nie dominuje optymizm, ale nie ma też przewagi inwestycyjnych pesymistów. Warto zwracać uwagę na tzw. wybicia z konsolidacji, czyli momenty, w których notowania w końcu obierają kierunek dominujący w górę bądź w dół.
Etapy i zmiany trendów
Diabeł tkwi w szczegółach i gdy posługujemy się takimi pojęciami jak hossa czy bessa, to z perspektywy kupowania czy sprzedawania akcji ma ogromne znaczenie na jakim etapie jest dany trend. Możemy być w pierwszych miesiącach hossy, w środku trendu lub na jej samym szczycie. Ma to szczególne znaczenie dla początkujących inwestorów, którzy lekceważą podział trendu na etapy.
Przykładowo, hossa na giełdzie w USA zaczęła się w 2009 roku i nadal trwa. Oznacza to, że amerykańscy inwestorzy mają na pewno za sobą początkową fazę hossy i być może także środkową. Jeśli to ostatnia część wieloletniej hossy, to powinni już zachować ostrożność.
Przy zmianach trendów idealnie widać jak duże znaczenie w inwestowaniu ma psychologia tłumu. Gdy wieloletnia hossa dobiega końca, wielu inwestorów gubi chciwość i poczucie bezpieczeństwa. Przyzwyczajeni do wzrostów cen, lekceważą wszystkie potencjalne problemy i cały czas wierzą, że ceny urosną do nieba.
Z reguły giełdowe wyceny są dużo większe niż realnie warte są spółki. Wynika to z hurraoptymizmu inwestorów, którzy wręcz pompują wyceny, lekceważąc dane z gospodarki czy wyniki finansowe spółek.
Ten sam mechanizm działa w drugą stronę, gdy mamy koniec bessy. Inwestorzy są wtedy skrajnie pesymistycznie nastawieni, chowają większość pieniędzy na bankowych lokatach i uważają, że gospodarka kraju całkowicie się załamie. Gdy pesymizm dominuje na rynku, ceny akcji są z reguły bardzo atrakcyjne dla długoterminowych inwestorów – niższe niż realna wartość spółek.
Graj z trendem, ale nie łap dołków
Jedno z najstarszych giełdowych powiedzeń mówi „trend is your friend”, czyli trend jest Twoim przyjacielem. Statystycznie, zdecydowanie łatwiej zarobić, gdy mamy spółki w portfelu w czasie hossy, bo ceny większości firm na giełdzie rosną. Nie warto w tym czasie skupiać się na wyczekiwaniu na nadchodzącą bessę, tylko dać zyskom rosnąć.
Trafienie w dołek lub szczyt na wykresie graniczy z cudem. Wielu początkujących inwestorów próbuje szukać dołków i szczytów w nadziei, że wtedy zyski będą największe. Jednak w praktyce nasz historyczny dołek może po kilku tygodniach być jedynie kolejnym dołkiem z rzędu i do tego historycznego jest jeszcze daleka droga.
W długim terminie wszystko nabiera innego znaczenia. Historyczny dołek na polskiej giełdzie mieliśmy w lutym 2009 roku. Jednak z perspektywy czasu, inwestorzy, którzy kupowali niektóre akcje nawet rok czy dwa lata po tym dołku, dzisiaj mają już na swoim koncie wysokie zyski. Ważne, że trend był ich przyjacielem.
Kupuj i sprzedawaj papiery wartościowe w bankowości internetowej i aplikacji mobilnej 24/7
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.