Nazywam się Kasia Gandor, a moją pracą jest popularyzowanie wiedzy. Prowadzę na YouTube kanał poświęcony nauce, gdzie każdego tygodnia wymieniam się z widzami spostrzeżeniami i doniesieniami ze świata technologii oraz nauk o zdrowiu i środowisku. Debatę o stanie tego ostatniego śledzę ze szczególną uwagą, a w związku z zakończonym właśnie szczytem klimatycznym w Katowicach, na kanale nie mogło zabraknąć filmów o globalnym ociepleniu.
Ze zmianą klimatu, to w ogóle ciekawa sprawa - o globalnym ociepleniu słyszymy zewsząd od dekad. Już w latach 60. naukowcy pisali o zagrożeniach związanych z emisją CO2 w raporcie złożonym na biurko ówczesnego prezydenta USA - Lyndona Johnsona. Od tamtego czasu powołanych do życia został szereg naukowych komitetów, paneli i konferencji, które za cel stawiały sobie edukację i mobilizowanie do działań na rzecz klimatu. I co? I nic. 2018 rok będzie kolejnym, który zapisze się w historii jako rekordowy pod względem emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Edukacja i trąbienie o klimacie pozostają nieskuteczne.
W debacie publicznej na temat skutków globalnego ocieplenia coraz częściej przebrzmiewa jednak głos wskazujący na to, że kryzysu klimatycznego nie odczują wyłącznie odległe, wyspiarskie kraje, czy zwierzęta, o istnieniu których nie mamy nawet pojęcia. Odczują go nasze kieszenie. Bierność wobec zmian klimatycznych oznaczać będzie spowolnienie gospodarcze, wysokie ceny energii i trudne do oszacowania koszty związane z coraz częstszymi ekstremalnymi zjawiskami - pożarami, suszami i powodziami.
Ta ekonomiczna perspektywa wydaje mi się szczególnie ciekawa z kilku różnych względów. Przede wszystkim - dobitnie pokazuje, jak fundamentalne znaczenie mają dla naszej aktywności tzw. usługi ekosystemowe. To właśnie teraz, gdy pewna część z nich może zostać utracona, podejmowane są próby wyceny niektórych zasobów. Z mojej, biotechnologicznej, perspektywy są one zupełnie karkołomne. Jak wycenić np. czystą wodę lub żyzną glebę? Czy da się wpisać w tabelkę z kosztami cenę zasobu, który pod wieloma względami jest tak naprawdę… bezcenny?
Wydaje mi się również, że mówienie o zmianach klimatu w kontekście stanu gospodarki i ekonomii ma potencjał do zmobilizowania ludzi do działań na rzecz środowiska. Przyjęcie takiej perspektywy sprawia, że globalne ocieplenie przestaje być tylko abstrakcyjnym problemem dotyczącym przyszłych pokoleń i odległych części świata. Materializuje się za to w bardzo konkretnej, mierzalnej formie tuż obok nas.
Wszystko to sprawiło, że gdy przy okazji katowickiego szczytu klimatycznego COP24 nadarzyła się okazja do rozmowy z ekonomistami ING, skorzystałam z niej. Wymiana myśli z ludźmi, którzy pozostają zawodowo bardzo blisko tego zagadnienia, była dla mnie cenna. I mam nadzieję, że materiał, który powstał w jej wyniku, wniesie coś cennego również i do waszych przemyśleń.
Aby dodać komentarz, musisz się zarejestrować. Jeśli jesteś już zarejestrowany, zaloguj się. Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś, zarejestruj się i zaloguj.