Ty też możesz uratować świat. Rozmowa z twórczyniami Ekoopowieści z Pietruszkowej Woli

„Ty też możesz uratować świat” to kolejna wydana wspólnie przez ING Bank Śląski i Fundację ING Dzieciom książka dla dzieci. Tym razem mali czytelnicy mają okazję przenieść się do Pietruszkowej Woli, gdzie czekają na nich fascynujące przygody Matyldy i Marcela oraz mnóstwo praktycznych wskazówek dotyczących ekologii. Rozmawiamy z Justyną Bednarek (autorką tekstu) i Joanną Czaplewską (autorką ilustracji).

 

 

Jak do tego doszło, że piękne, ale wymagające zadanie napisania ekoopowieści dla młodych czytelników, których wydawcą są ING Bank Śląski i Fundacja ING Dzieciom, przypadło w udziale właśnie Pani?

 

Justyna Bednarek: Z dziennikarskiego punktu widzenia moja odpowiedź nie będzie prawdopodobnie jakoś szczególnie interesująca. Ilustratorkę Joannę Czaplewską, mnie oraz ING Bank Śląski i Fundację połączyła koordynatorka projektu, Joanna Warmuz. Na podstawie naszego autorskiego portfolio pomysł ten uzyskał akceptację wszystkich zainteresowanych.. Historia nie była więc bardzo romantyczna, ale nie tylko romantyczne historie dobrze się kończą – „małżeństwa z rozsądku” również mogą okazać się trwałe i szczęśliwe. I tego też naszej wspólnej książce życzę.

 

Tytuł książki to „Ty też możesz uratować świat”. Czy taka wiara w najmłodszych mieszkańców naszej planty, najmłodszych czytelników – bliska ideom Fundacji ING Dzieciom – jest czymś, co zwykle towarzyszy pani osobiście i pani twórczości?

 

Justyna Bednarek: Piszę książki z nadzieją, że można tchnąć w małego człowieka jakiś rodzaj dobrego, magicznego myślenia. Myślenia, które pomoże mu rozwinąć w sobie cechy sprawiające, że świat będzie lepszy. Czy będzie to współczucie dla innych istot, czy miłość do przyrody. Uważam, że każdy z nas nosi w sobie cząstkę otaczającej nas rzeczywistości i gdyby tylko się nią czule zaopiekował, to nasz świat byłby dużo lepszym miejscem. A więc tak, na pewno mam w sobie taką wiarę.

 

Ma pani w swoim dorobku aż ponad 50 książek dla młodych czytelników. Czy praca nad opowieściami z ekologią w tle była dla pani jakimś nowym wyzwaniem?

 

Justyna Bednarek: Nowe były dla mnie dwie rzeczy. Nie tylko ekologia, bo rzeczywiście dotąd nie napisałem książki, która w całości koncentrowałaby się na tej problematyce; chociaż różne silne wątki z tego obszaru oczywiście wielokrotnie poruszałam. Nowe było dla mnie także to, że w ogóle przyjęłam zlecenie na książkę z wyraźnie określonym tematem. Większość mojego życia zawodowego przepracowałam jako dziennikarka w pismach kobiecych, pismach poradnikowych. Przez lata pisałam teksty na zadane tematy. W momencie, kiedy spełniłam swoje życiowe marzenie i zaczęłam być pisarką dla dzieci, przysięgłam sobie, że nie będę pisać książek non-fiction dla najmłodszych o z góry zdefiniowanych sprawach: o ptakach, o drzewach, o dorastaniu… Nie. Chciałam realizować swoje własne pomysły. Sprawa, z którą zwrócił się do mnie ING Bank Śląski , była jednak tak piękna i tak ważna, że postanowiłam odstąpić o tej zasady. Nowością były więc dla mnie i temat, i forma pracy.

 

A jakim wyzwaniem było przygotowanie niesamowitych ilustracji ekoopowieśści z Pietruszkowej Woli? Jaki był Pani ogólny pomysł na warstwę obrazową książki?

 

Joanna Czaplewska: Pani Justyna uczuliła mnie, że tekst jest wielowarstwowy. Mamy część pamiętnikową, bajki, ciekawostki… Musiałam więc wszystkie te elementy zróżnicować. Moim głównym założeniem było stworzenie spójnej, przejrzystej całości mimo tych wewnętrznych zróżnicowań tekstu. Starałam się do każdego rozdziału dobrać odpowiednie kolory, inaczej potraktować pamiętniki, inaczej opowieści. A nad tym wszystkim zbudować czysto typograficzne początki rozdziałów, które wprowadzą młodych czetników w historię.

 

Ale pani akurat miała już wcześniej kilkukrotnie do czynienia z publikacjami o edukacyjnym charakterze. Myślę np. o również pięknie wydanej „Historii kobiet”…

 

Joanna Czaplewska: Moje doświadczenie na pewno było przydatne, ale każda książka jest inna i wymaga od ilustratora osobnego przygotowania. Ale tak, właściwie to wszystkie książki, które do tej pory ilustrowałam, mają walory edukacyjne. Wspólnym mianownikiem przy takiej pracy jest dokładny research. Trzeba znaleźć równowagę między przekazywaniem wartości edukacyjnych a sprawieniem, by książka była lekka, humorystyczna, przyjemna w odbiorze.

 

 

No właśnie, oprócz klasycznych opowiadań w książce znalazły się m.in. także praktyczne ekoporady - „Z niezbędnika ekologa” - które pokazują, jak nasze codzienne decyzje mogą przysłużyć się środowisku. Skąd czerpała Pani te pomysły?

 

Justyna Bednarek: Wszystkie cenne informacje na temat ekologii i przyjaznych dla środowiska zachowań każdy może sobie obecnie wyłuskać z internetu. I ja także nie pracowałam inaczej. Opierałem się na podobnym researchu, jaki robiłam przez X lat w mojej dziennikarskiej pracy dla różnych periodyków. W takim ułatwianiu sobie życie nie ma przecież nic złego. Bardzo zależało mi jednak, aby wszystkie wiadomości, które trafią do książki, pochodziły z wiarygodnych źródeł, np. stron organizacji pozarządowych, gdzie poszczególne zagadnienia są wnikliwie zbadane i dokładnie opisane.

 

A czy wśród tych praktycznych eko-porad, które pojawiają się w książce, było coś, o czym panie wcześniej nie pomyślały? Coś co dopiero w trakcie pracy nad wydaniem udało się paniom wcielić w życie?

 

Justyna Bednarek: Na co dzień staram się żyć ekologicznie. Naprawdę wierzę w to, że jeśli każdy z nas zacznie robić coś małego, to wspólnie uda nam się zmienić kawałek świata: początkowo niewielki, ale później coraz to większy i bardziej zauważalny. Staram się kupować według określonego klucza, nie gromadzić zbyt dużej ilości przedmiotów; interesuję się, skąd pochodzą rzeczy, uważam, by nie korzystać z pracy przymusowej… Ale teraz na pewno dużo staranniej segreguję śmieci. Wcześniej np. zdarzało mi się wyrzucać styropian do kontenera na plastik, ale dzięki pracy nad książką poprawiłam się w tym zakresie.

 

Joanna Czaplewska: Mnie bardzo spodobały się pomysły na ekologiczne prezenty, które można zrobić samemu, pokazane w rozdziale „Najfajniejsza Gwiazdka bez pieniędzy”. W przyszłości chętnie z nich skorzystam, gdyż mam wrażenie, że coraz trudniej mi kupować prezenty, bo wszyscy wokoło już wszystko mają (śmiech).

 

Chociaż książka skierowana jest do młodszych czytelników, także dorośli powinni znaleźć w niej sporo ciekawych informacji dla siebie. Jak stworzyć opowieść, które zainteresuje dzieci, a jednocześnie nie znudzi ich rodziców podczas „lektury do snu”?

 

Justyna Bednarek: Podczas pisania w ogóle o tym nie myślę. Jeśli moje książki istotnie podobają się dzieciom i jednocześnie nie zanudzają dorosłych, to ma to swoje źródło w moim temperamencie czy charakterze. Mimo że jestem dostojną, etruską kobietą, która skończyła 50 lat, to mentalnie czuję się trochę dzieckiem. Mam w sobie coś dziecinnego i o tym wiem (śmiech). Jestem dorosłym dzieckiem, które pisze książki. W związku z tym to, co piszę, trafia i do dzieci, i do dorosłych. Ale patrząc na to trochę poważniej, to uważam, że jeśli o ważnych rzeczach mówi się dzieciom w sposób dostosowany do nich (nie używając zbyt trudnych zwrotów czy nie odmalowując zbyt drastycznych obrazów), ale traktuje się je serio, to można do nich mówić o wszystkim. Jest pula tematów, która zainteresuje i dużych, i małych. Ten dorosły, nawet jeśli temat będzie podany łagodnie, i tak się w tym odnajdzie, bo dotyczy to również jego. W przypadku książki „Ty tez możesz uratować świat” dokładnie tak jest - problem dotyczy nas wszystkich, a wiedza dzieci na ten temat często jest nawet bardziej aktualna niż wiedza ich rodziców. Dlatego m.in., że w coraz większej liczbie szkół zaczyna się dbać o edukację ekologiczną. Gdy jeździłam ze spotkaniami autorskimi z moją wcześniejszą książką, „Babcochą”, pytałam dzieci, o co poprosiłyby bohaterkę, aby świat był lepszy. I dzieci wskazywały głównie właśnie na problemy ekologiczne. Dzieci chciały czyścić morza, sprzątać śmieci, recyklingować plastik itp. Oczywiście mówiły też o tym, aby być wiecznie bogatym, ale wątki ekologiczne na pewno przeważały. Mam nadzieję, że nasz książka „Ty tez możesz uratować świat” będzie pomocą i podporą w dalszej ekologicznej edukacji w jak najszerszym zakresie.

 

Myślę, że to, że książka podoba się jednocześnie dzieciom i dorosłym to w dużej mierze także zasługa solidnego rzemiosła - pisarskiego warsztatu, jaki za nią stoi. Ty też możesz uratować świat po prostu świetnie się czyta…

 

Justyna Bednarek: Miło mi to słyszeć. Moja przyjaciółka zawsze powtarza: kluczem jest 10 000 godzin. Zostało eksperymentalnie udowodnione, że jeśli ktoś coś robi przez 10 000 godzin, to wykształca w sobie pewne mistrzostwo. A ja jestem związana z pisaniem przez całe moje życie: najpierw byłam tłumaczką z języka francuskiego, potem, jak wspomniałem, przez 20 lat redaktorką-dziennikarką.

 

A jak obrazować dzieciom problemy ekologiczne, aby zachęcać je do pozytywnych zachowań, a nie przytłaczać obowiązkami czy wręcz straszyć?

 

Joanna Czaplewska: To rzeczywiście jest trudne zagadnienie. Największe gratulację należą się pani Justynie, która potraktowała ten temat w sposób bardzo przygodowy. Dziecko podąża za bohaterami, czytając bardzo ciekawe historie, a problemy ekologiczne poznaje niejako przy okazji.

 

 

Które opowiadanie ze zbioru lubią panie najbardziej. Mnie szczególnie podobała się historia o małpim czarodzieju…

 

Justyna Bednarek: Hmm, najbardziej lubię niesamowitą historię Pani Lucynki, czyli „Jak można zmienić świat, oszczędzając 2 złote dziennie”. Taka historia naprawdę się wydarzyła i ktoś mi ją opowiedział, a ja tylko dostosowałam ją do potrzeb odbiorców i publikacji. Wszystkie takie wspólne wysiłki, by komuś pomóc zawsze, bardzo mnie wzruszają.

 

Joanna Czaplewska: Też wskazałabym na historię o małpim czarodzieju - jest bardzo wzruszająca. A jeśli chodzi o ilustrowanie, to szczególnie dużo przyjemności sprawiała mi praca przy częściach pamiętnikowych.

 

 

Czy wydawanie papierowej wersji książki w dzisiejszych czasach ma sens? Dzieci siedzą z nosem w telefonach, laptopach…

 

Justyna Bednarek: Czytałam taką opinię, że wiedza przyswajana za pomocą papierowych podręczników jest trwalsza niż ta, którą pozyskujemy z nośników elektronicznych. To po pierwsze. A po drugie, chcemy odkleić dzieci od ekranów, monitorów. Być może niektórzy mali czytelnicy przeczytaliby „Ty też możesz uratować świat” szybciej na ekranie smartfona, ale jednocześnie wrzuciliby to do tego samego mentalnego worka, co milion innych rzeczy. A nam oprócz docierania z ekologiczną wiedzą do najmłodszych zależy także na tym, aby dzieci obcowały z pięknem. Ta książka jest też po prostu bardzo ładnym przedmiotem. Ma piękne ilustracje, angażuje wiele zmysłów, jest ręcznie szyta… A wydrukowaliśmy ją oczywiście na ekologicznym, pięknie pachnącym papierze. Wszystko w tym projekcie jest spójne, dlatego mam nadzieję, że jego siła oddziaływania będzie duża. Wiele osób to powtarza i ja także to powtórzę, chociaż nie umiem powiedzieć, dlaczego tak jest: że czytanie z papieru smakuje lepiej. Myślę też, że to jest trochę tak jak z kinem i teatrem. Potrzebujemy różnych nośników treści, i książki papierowe i elektroniczne mogą współistnieć obok siebie w zgodzie.

 

Joanna Czaplewska: Jestem dość tradycyjnym czytelnikiem i bardzo lubię książki jako medium, obiekty, które można trzymać w dłoniach. Tak, jak wspomniała pani Justyna, bardzo zadbaliśmy wszyscy o to, aby książka "Ty też możesz uratować świat” była jak najbardziej eko. Papier, na którym jest wydrukowana, pochodzi z drzew rosnących na terenach zrównoważonego pozyskiwania zasobów leśnych. Ekologiczne były również farby drukarskie - bez olejów i kobaltu, na bazie surowców odnawialnych. Osobiście jestem z tego faktu ogromnie dumna. A swój egzemplarz autorski otrzymałam przed chwilą i muszę powiedzieć, że z kolorów, jakie uzyskaliśmy, jestem bardzo zadowolona.