Start-up, w którym praca wre jak w ulu! Wywiad z Sebastianem Góreckim, twórcą Intelligent Hives

O masowym wymieraniu pszczół od kilku lat na całym świecie mówi się bardzo głośno. Wiadomo, że wpływa na to wiele czynników, a wśród nich na pewno spowodowana działaniem człowieka degradacja środowiska, w tym intensywne rolnictwo i masowe stosowanie pestycydów. Dokładne przyczyny tego niebezpiecznego zjawiska nie są jednak znane. Tymczasem ponad 70% światowej produkcji żywności jest uzależniona od pszczół. Bez pszczół utracimy 60 gatunków roślin uprawnych i tyle samo gatunków warzyw oraz roślin leczniczych, a także 15 gatunków drzew ogrodowych!

 

Na szczęście młodzi polscy naukowcy i przedsiębiorcy nie pozostają wobec tego problemu obojętni i nie czekają z założonymi rękoma. Jednym z najciekawszych i najgłośniejszych projektów, które mają ułatwić pracę pszczelarzom i pomóc w ochronie populacji pszczół, jest Intelligent Hives (Inteligentne Ule). Zapraszamy na rozmowę z Sebastianem Góreckim, założycielem tego proekologicznego start-upu.

 

Intelligent Hives to kompletny system do monitorowania uli, w którego skład wchodzą urządzenie do robienia pomiarów, montowane w dowolnym ulu oraz mobilna aplikacja. To one zapewniają stały dostęp do wszystkich najważniejszych danych. Opowiedz nam, jak to dokładnie działa? Jakie korzyści może przynieść pszczelarzom i samym pszczołom?

 

Na ten moment zajmujemy się tworzeniem urządzeń pomiarowych BeeHUB dla inteligentnych uli. BeeHUB monitoruje temperaturę, wilgotność, częstotliwość dźwięku, lokalizację oraz wagę wewnątrz i na zewnątrz ula. Dane są gromadzone, a pomiary analizowane i przesyłane do chmury w celu dalszej analizy. Pszczelarz otrzymuje informacje, czy wszystko z jego pszczołami jest w porządku, czy też nie. Pszczoły narażone są obecnie na wiele różnych chorób. Nasz system wykrywa anomalie w postaci dewastacji uli, choroby pszczół lub np. rójki, czyli kiedy pszczoły odbywają tzw. lot godowy – opuszczają ul, aby się rozmnażać. Możemy przewidzieć takie sytuacje, a system powiadomi o tym pszczelarza nawet z tygodniowym wyprzedzeniem, co pozwoli mu zachować pszczelą rodzinę w ulu i nie dopuścić do jej utraty. Pszczelarz może zdalnie rozpoznać, że coś jest nie tak, a dzięki temu w porę zainterweniować (np. wdrożyć odpowiednie leczenie) bez doglądania czy przeglądania uli. Szczególnie cenne jest to zimą, kiedy pszczelarze ograniczają zaglądanie do uli. Aktualnie oferujemy cztery wersje urządzenia. Cały czas się rozwijamy i pracujemy nad tym, aby system dokładnie klasyfikował pojawiające się choroby. W kolejnym etapie chcemy stworzyć kompletny inteligentny ul, który będzie monitorował i opiekował się pszczołami autonomicznie.

 

Intelligent Hives to rozwiązanie stricte dla zawodowców?

 

Dla zawodowców jest to narzędzie, a dla amatorów nasz system może pełnić rolę nauczyciela i przynieść sporo satysfakcji. To taki trochę Big Brother dla pszczół (śmiech). Chcemy dotrzeć również do „typowego Kowalskiego”. Po pierwsze z rozwiązaniem, które pozwoli mu na instalację własnego ula bez specjalistycznej wiedzy. A po drugie z dostępem do bazy pszczelarzy, którzy tworzą bardzo dobrej jakości produkty pszczele, jak np. miód.

 

Skąd pomysł na tego typu przedsięwzięcie? Wiem, że w USA działa już kilka podobnym inicjatyw, np. gobuzz. Wzorowaliście się na jakichś dostępnych rozwiązaniach, czy wszystko badaliście i projektowaliście od zera?

 

Całą technologię stworzyliśmy od zera. Wszystko zaczęło się, kiedy byłem na drugim roku studiów. Impulsem był mały nieszczęśliwy wypadek z moim udziałem (śmiech). Otóż stłukłem słoik miodu, a mój kuzyn, pszczelarz i brat – wielki miłośnik miodu, udzielili mi dość sporej reprymendy: Ile pszczoły muszą poświęcić czasu i pracy na stworzenie słoika miodu. Chciałem odkupić swoje winy, a że zbliżał się termin podania tematu mojej pracy inżynierskiej, postanowiłem, że zajmę się właśnie tym zagadnieniem. I tak, w ramach pracy naukowej, zacząłem opracowywać system smart hive, który później przerodził się w Intelligent Hives. Opierałem się na researchu głównie w literaturze naukowej, bo w tamtym okresie monitoring uli nie był jeszcze popularny. Tworząc prototyp, kierowałem się też czynnikami ekonomicznymi, ponieważ pszczelarze zwykle nie dysponują dużymi środkami. Po obronie mojej pracy do zespołu zaczęły dołączać kolejne osoby.

 

No właśnie, Intelligent Hives to projekt bardzo multidyscyplinarny. Czy współpraca specjalistów z różnych dziedzin to obecnie jedyny sposób, by zaistnieć na start-upowej scenie i zaoferować naprawdę wartościowe rozwiązanie?

 

Z Konradem Koperkiem zacząłem współpracować nawet jeszcze przed finałem mojej pracy inżynierskiej, tak żeby całą tę elektronikę, prototyp, zamienić w gotowy produkt. I start-upem kierujemy we dwójkę. Ale odpowiadając na Twoje pytanie, multidyscyplinarność jest szalenie ważna w start-upie. Zasoby ludzkie są ograniczone i trzeba stworzyć zespół, którego członkowie będą się uzupełniać i wzajemnie na siebie wpływać. Od ponad dwóch lat taki core Intelligent Hives, czyli Konrad i ja, jest niezmienny, ale dynamicznie zmieniają się osoby, które nam pomagają. Każdy przychodzi z innymi umiejętnościami, co pozwala na rozwinięcie systemu. Z każdym miesiącem, a nawet dniem pracy, dochodzą jakieś kolejne funkcjonalności, które trzeba dołożyć. Cały czas potrzebujemy więc nowego wsparcia.

 

Niezwykłym etapem powstawania Intelligent Hives była faza testowania prototypów inteligentnych uli na – uwaga! – dachu łódzkiego WEEIA! Za co zresztą również otrzymaliście nagrodę: Najlepszy Projekt Koła Naukowego. Jaka była reakcja studentów na to przedsięwzięcie? Czy nie niepokoiło ich, że na dachu uczelni zamieszkały pszczele rodziny?

 

Pomysł pasieki na dachu Politechniki Łódzkiej wspierali pracownicy uczelni, dziekan wydziału EEIA i mój promotor, Piotr Korbel. Chyba wszyscy na uczelni odebrali to bardzo pozytywnie, co bardzo miło mnie zaskoczyło. Pamiętam, że jeden ze studentów – podczas wykładu dotyczącego różnych innowacyjnych działalności na wydziale – zaczął nawet opowiadać o naszych ulach (śmiech). Te fajne reakcje pomogły nam w pierwszym etapie rozkręcania naszego start-upu.

 

Intelligent Hives otrzymało już wiele nagród lokalnych i międzynarodowych, m.in. w konkursie Młodzi w Łodzi i trzecie miejsce na Cisco Global Problem Solver 2020 (grant na 10 tys. dolarów). Czy bez konkursowych nagród technologiczny start-up może w ogóle zaistnieć?

 

Przyznam, że bez nagród finansowy start byłby bardzo trudny. Jesteśmy studentami, którzy właściwie wyszli z akademika do garażu (śmiech). Od stycznia do czerwca tego roku pracowaliśmy naprawdę w warunkach garażowych. Nasze biurko to była zwykła płyta OSB . Dzięki ostatniemu konkursowi, wspomnianej nagrodzie Cisco, mogliśmy zacząć pracę w warunkach biurowych. Takie finansowanie oznaczania nie tylko lepsze warunki pracy, ale też np. zakup sprzętu, który ułatwia składanie naszych urządzeń pomiarowych. Wciąż jednak nie mamy możliwości, aby wypłacać sobie wynagrodzenia. Mamy jednak nadzieję, że już w niedalekiej przyszłości jakoś to się zrekompensuje.

 

Jak wygląda obecnie Wasza sytuacja na runku? Czy pojawiają się inwestorzy? Czy planujecie podbój rynków zagranicznych?

 

Sprzedajemy już urządzenia i wiemy, że one się sprawdzają. Ale wciąż musimy wdrożyć jeszcze sporo poprawek. Fundusze pozyskane ze sprzedaży inwestujemy zatem w rozbudowę i udoskonalanie urządzeń. Nadal mamy wzloty i upadki, ale wydaje mi się, że powoli pniemy się w górę. Liczymy, że od grudnia wejdziemy już na dobre na taką krzywą wznoszącą. Żebyśmy mogli się rozwijać, poszerzenie rynków poza granicę Polski jest nieuniknione. Nie jest to jednak tak łatwe, jak nam się na początku wydawało. Myśleliśmy, trochę naiwnie, że stworzymy produkt i już będziemy mogli podbijać świat. Pojawiają się m.in. różne lokalne ograniczenia technologiczne, dotyczące np. częstotliwości sieci czy warunków kondycyjnych, jakie musi spełnić urządzenie. Współpracujemy z małym gronem pszczelarzy w Austrii, Francji oraz w Argentynie. Pokonaliśmy już wiele problemów i wydaje mi się, że doszliśmy do etapu, w którym możemy spokojnie otwierać się na wysyłkę naszym urządzeń za granicę.

 

Czy Intelligent Hives to jedyny projekt, nad którym w tej chwili pracujesz?

 

Przez pewien okres podejmowaliśmy się z Konradem jeszcze innych zadań. Ale od kiedy rozpoczęliśmy sprzedaż, to poświęcamy inteligentnym ulom całą swoją energię. Czyli od 9 do 16 w biurze, a później w domu… .

 

Łatwiej robić swoje z kontem firmowym za 0 zł. Dowiedz się więcej 

 

Jesień to w pszczelarstwie dość specyficzna pora – koniec tzw. pożytku głównego. Pszczelarze zajmują się teraz m.in. wymianą matek i leczeniem, zwłaszcza walką z niebezpieczną warrozą. A jak wygląda jesień u twórców Intelligent Hives?

 

Tak, zimowanie pszczół nie jest najlepszym okresem w pszczelarstwie. Około 20% pszczelich rodzin nie dotrwa do marca. Nasze urządzenia mają przeciwdziałać i temu problemowi. Zakończyliśmy kolejną wersję urządzeń - BeeHUB v.2. Premierę miały na koniec listopada i ruszyliśmy z ich przedsprzedażą. Pracujemy również nad naszą platformą mobilną i internetową (www.intelligenthives.eu), aby była bardziej intuicyjna dla pszczelarzy. Pracy jest bardzo, bardzo dużo.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Dziękuję.

--

Zdjęcie dzięki uprzejmości Intelligent Hives