Start-up, w którym parcie na szkło to jest to! Wywiad z Pawłem Ciesielskim, twórcą marki Maas Loop

Szklane odpady - szczególnie w miejscach, gdzie powstaje ich naprawdę dużo, jak puby czy restauracje - bywają problematyczne. Szklanych butelek, słoików i innych opakowań z tego tworzywa nie da się tak po prostu zgnieść. Przez one zajmują dużo miejsca i wymagają częstego wynoszenia i wywożenia, co generuje duże koszty. Za rozwiązanie tego problemu zabrał się polski start-up Maas Loop. O tym, jak to wyglądało opowiada nam Paweł Ciesielski - jego współzałożyciel. 

 

Zanim porozmawiamy o Waszym produkcie, pomówmy chwilę o samym sortowaniu odpadów. Dlaczego jest to tak ważne dla ochrony środowiska?

 

Najprościej rzecz ujmując: dlatego, że tylko posortowane odpady można recyklingować.

Sortowanie może odbywać się w domu – kiedy zastanawiamy się, w którym z czterech koszy pod zlewem umieścić zużyty ręcznik papierowy, na ulicy – gdy wyrzucamy puszkę do odpowiedniego kosza, czy na sortowni, gdzie przeważnie pracownicy ręcznie rozdzielają hałdy śmieci na taśmociągach. Na pewnym etapie śmieci po prostu muszą zostać posortowane. Im szybciej się to stanie, tym łatwiej i taniej jesteśmy w stanie poddać je recyklingowi. A im niższe koszty, tym recykling jest bardziej powszechny i otwarty na innowacje.

 

Jak działa Wasze urządzenie?

 

W Maas Loop zajmujemy się produkcją kruszarek do szkła. Skruszone szkło zajmuje 5 razy mniej miejsca, co przekłada się na mniejszą ilość odbieranych koszy na śmieci, a tym samym na obniżenie rachunków za wywóz. 5 razy mniej zapełnionych koszy na śmieci to 5 razy niższe opłaty – oczywiście pod warunkiem, że nie mamy stałych opłat za wywóz. Standardem w Europie czy w Stanach jest jednak uzależnienie wysokości opłat od ilości odbieranych kubłów.

 

Dla kogo jest ono przeznaczone? Kto najczęściej jest jego odbiorcą?

 

Nasze urządzenie dedykowane jest lokalom gastronomicznym, bo to one najczęściej – w ramach swojej działalności – borykają się z dużymi ilościami butelek szklanych. W tym miejscu warto podkreślić, że przeważająca większość butelek wykorzystywanych w gastronomii to butelki bezzwrotne i jednorazowego użytku.

 

W jaki sposób pomaga ono w segregacji odpadów?

 

Jako że urządzenie jest obsługiwane przez pracowników pubów czy restauracji, możemy mieć pewność – którą wymusza też karta gwarancyjna – że do kruszarek trafiają jedynie butelki szklane. A skruszone butelki można wykorzystać np. do produkcji granulatu do piaskowania, ścierniwa, filamentu do druku 3D, farby odblaskowej, materiałów budowlanych, biżuterii, włókna szklanego czy paneli fotowoltaicznych. Możliwości jest mnóstwo. Co więcej FEVE (The European Container Glass Federation) – zrzeszająca 20 producentów opakowań szklanych – prowadzi obecnie prace, których celem jest budowa nowoczesnego, wielkowymiarowego pieca hutniczego. Hybrydowy piec tlenowo-paliwowy w 80% zasilany będzie odnawialną energią elektryczną, a przy tym w pełni wykorzysta stłuczkę szklaną (obecnie stłuczka szklana nie jest wykorzystywana przy produkcji bezbarwnego szkła). Technologia, nad którą pracuje FEVE, może zmniejszyć emisję CO2 z pieca o 60%, a emisję z całej instalacji o połowę lub jeszcze więcej – jeżeli zostanie połączona z alternatywnymi źródłami energii, np. wodorem czy biogazem.

 

Co - jako właściciel pubu lub restauracji - powinienem zrobić z produktem, który powstaje w wyniku kruszenia w Waszym urządzeniu? Mogę go po prostu wyrzucić do pojemnika na szkło czy powinienem zamówić dla niego jakiegoś specjalnego odbiorcę?

 

Tak, stłuczone szkło można normalnie wyrzucić do pojemnika na szklane odpady. Urządzenia Maas Loop mogą skruszyć szkło zarówno do postaci kilkucentymetrowych kawałków, jak i piasku, wszystko zależy tylko od gęstości zastosowanego wewnątrz sita. W każdym kraju wygląda to trochę inaczej, ale póki co przyjmujemy, że w pewien sposób bezpieczniejsze jest kruszenie szkła na grubsze fragmenty. Taka tłuczka szklana odebrana przez lokalny MPGK (Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalne - przyp. red.) trafia na sortownię i tam optycznie jest dzielona na kolory: zielony, brązowy i przezroczysty. Ale z drugiej strony, jeżeli zdecydujemy się skruszyć szkło na piasek, otwiera się furtka, aby sortownia sprzedawała to później jako granulat do piaskowania. A różnice w cenie poszczególnych frakcji są ogromne. W Polsce średnio 40 zł za tonę kosztuje „zwykła” tłuczka szklana. 240 zł za tonę kosztuje tłuczka posortowana kolorystycznie. A granulat do piaskowania osiąga cenę 1200 zł za tonę.

 

Skąd pomysł na to rozwiązanie? Jak długo nad nim pracowaliście i jak udało Wam się wprowadzić je na rynek?

 

Ze spotkania trójki przyjaciół w pubie (śmiech). Widząc, ile butelek szklanych w ciągu jednego wieczora jest opróżnianych – niekoniecznie przez nas (śmiech) – doszliśmy do wniosku, że jest w tym spory potencjał. Zabraliśmy się za raporty o ekonomii cyrkularnej, zestawienia trendów konsumenckich, zrobiliśmy badania na grupie docelowej i wyszło nam, że ma to sens.

Firmę założyliśmy we wrześniu 2020 roku, przeszliśmy przez inkubację w RARR, a potem udało nam się dostać dofinansowanie na rozwój start-upu z PARP. Aktualnie, w kwietniu 2022 roku, pierwsze urządzenia trafiają do naszych partnerów regionalnych (w Katarze i Wielkiej Brytanii) i zaczynamy sprzedaż.

 

Rusza właśnie Progam Grantowy ING Banku Śląskiego. Chociaż szukamy obecnie najciekawszych proekologicznych pomysłów z innego obszaru niż Wasz, bo z zakresu czystej i dostępnej energii, chciałbym w tym miejscu zapytać, jak ze swojej perspektywy oceniasz tego typu przedsięwzięcia? Co powiedziałbyś młodym naukowcom i start-uperom, którzy zastanawiają się, czy w ogóle warto brać w czymś takim udział?

 

Tak, słyszałem o Programie Grantowym ING i gorąco tej inicjatywie kibicuję. Braliśmy udział w dwóch programach grantowych - jeden wygraliśmy, a w drugim jesteśmy w finale, ale jego dalsze losy, ze względu na sytuację w Ukrainie, stoją na razie pod znakiem zapytania. I tak jak pewnie wiele młodych marek wahaliśmy się, czy chce nam się w to wchodzić: bo trzeba dostarczyć odpowiednie dokumenty, bo perspektywa jakichś tam szkoleń wydaje się średnio kusząca i tak dalej… Ale przemogliśmy się i zdecydowanie tej decyzji nie żałujemy. A więc: idźcie, próbujcie, chociaż będzie Was to kosztowało trochę czasu. Po pierwsze, dzięki programom grantowym poznajemy inne startu-upy i organizatorów, co może się okazać bardzo owocne. Jako zwycięzcy dostaliśmy mnóstwo zapytań od funduszy inwestycyjnych. Odezwała się też do nas Katarsko-Polska Izba Handlowa - nasz obecny partner regionalny. Zaproszono nas do Kataru, gdzie pokazaliśmy swoje urządzenie i teraz zaczynamy je tam sprzedawać. Gdyby nie program grantowy, coś takiego na pewno by się nie wydarzyło. Po drugie, ocena pomysłu przez ekspertów to bezcenna informacja zwrotna (oczywiście, gdy kapituła konkursu jest na odpowiednim poziomie). Rozmowy z ludźmi, którzy spojrzą na twój pomysł pod względem finansowym, cyrkularnym itp., przynoszą szalenie istotny, a w dodatku bezpłatny feedback.

 

Czy myśleliście, żeby Wasze urządzenie z restauracji i pubów trafiło na ulice miast?

 

Tak, pracujemy właśnie nad takim urządzeniem z naszym partnerem – Urzędem Miasta Rzeszów.
We wrześniu tego roku oddajemy do testów kosze na szkło. Później planujemy pracę nad wersjami na tworzywa sztuczne i aluminium. Przed nami sprawdzenie czujników, które rozpoznają rodzaj wyrzucanego opakowania oraz przygotowanie software’u, które zintegruje się z tworzonym w Europie systemem kaucyjnym.

 

Jakiś czas temu rozmawialiśmy ze start-upem Bine, który również pracuje nad podobnym rozwiązaniem. Ich patent na rozróżnianie odpadów bazuje na rozpoznawaniu obrazowym. A na co postawiliście Wy?

 

Na ten moment nie mogę zdradzić zbyt wiele, więc powiem tylko tyle, że u nas będzie to dźwięk. Bardzo zależy nam na tym, aby nie szpecić przestrzeni miejskiej, nie robić „kolejnych paczkomatów”. Urządzenia, które chcemy wprowadzić, mają być w miarę małymi, przyjemnymi wizualnie koszami na śmieci i rozpoznawanie odpadu na podstawie dźwięku najlepiej korelowało z tym założeniem. Stawiamy na rozwiązanie proste i mało zawodne.

 

Dlaczego lepiej wyrzucić szklaną butelką do pojemnika Maas Loop niż po prostu wpakować ją do odpowiedniego kontenera?

 

Po wprowadzeniu w Polsce systemu kaucyjnego wystarczy, że jednorazowo sparujesz swój telefon z naszym urządzeniem, aby korzystać z wielu profitów. Za każdym razem, gdy będziesz wyrzucał śmieci do naszego pojemnika, na Twoim koncie pojawią się kody kreskowe wyrzuconych opakowań. Na ich podstawie będziesz mógł odzyskać kaucję w sklepie, albo otrzymać dostęp do usług oferowanych przez gminę – przejazdów komunikacją miejską, bezpłatnego parkowania, biletów do kina czy teatru.

 

Wasze urządzenie jest bardzo estetyczne. Czy eko-patenty muszą się dobrze

prezentować, aby ludzie chcieli z nich korzystać?


A dziękuję bardzo. Wydaje mi się, że dobre projektowanie – w tym uwzględnienie user experience – jest kluczowe dla powodzenia każdego biznesu, nie tylko związanego z eko-sektorem. Dobrze zaprojektowane urządzenie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. W przeciwieństwie do źle zaprojektowanego. Dla osoby, która wyrzuca śmieci, ważne jest przede wszystkim, żeby było to: a) tanie, b) wygodne. Dokładnie w takiej kolejności. Ekologia jest sprawą trzeciorzędną. Wierzę, że jeśli ułatwimy segregacje, ekologia pojawi się sama.

Co doradziłbyś młodym start-uperom, którzy mają pomysły na inne rozwiązania z zakresu poprawy efektywności segregacji odpadów?

 

Robić, robić i jeszcze raz robić. To jest tak pojemna branża, że każdy z nas znajdzie w niej miejsce dla siebie. I nie bójmy się ze sobą rozmawiać! W większości wypadków nie jesteśmy dla siebie konkurencją, a możemy sobie nawzajem pomóc – uzupełniając swoją ofertę czy technologię.

A nawet jeśli jesteśmy dla siebie konkurencją, to przecież można się konsolidować. Niech zwyciężą lepsi. Na koniec dnia – jeśli poprawimy globalny recykling – i tak wygramy na tym wszyscy.

 

Jak, Twoim zdaniem, kształtuje się obecnie relacja między biznesem a ekologią?

 

Unia Europejska – poprzez Zielony Ład – jasno wskazuje, czego oczekuje od rządów krajów członkowskich i przedstawicieli biznesu. Mądrzy przedsiębiorcy widzą w tym szansę, a nie zagrożenie czy dodatkowe koszty. Szkoda marnować dobre śmieci, jeśli można na nich zarobić.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

Również dziękuję.