5 rad jak unikać błędów inwestując na giełdzie

Inwestowanie to proces, w którym nie da się uniknąć błędów całkowicie – można je jedynie minimalizować. To bardzo ważne zadanie, w szczególności dla początkujących inwestorów. Błędy, których nie wyeliminujemy mogą stać się naszymi złymi nawykami.

Z każdym rokiem nauki i samodzielnego inwestowania jest dużo łatwiej, ale zwłaszcza na samym początku przygody z giełdą, trzeba się bardzo przykładać, żeby nasze błędy jako nowicjuszy nie zostały z nami na stałe. Wielu inwestorów zakłada, że najważniejszy jest wybór samych spółek, w których akcje chcą zainwestować. Moje doświadczenie podpowiada, że równie ważne jest zarządzanie swoim kapitałem, planowanie transakcji i opanowanie emocji – w długim terminie, zaniedbania w tych tematach będą nam mocno przeszkadzać i wpływać na stan konta.  

Czego unikać na początku nauki inwestowania? Mam 5 dobrych rad, które pomogą w eliminowaniu błędów. Wszystkie przerobiłem na swoich rachunkach maklerskich, więc nie ma tu mowy tylko o książkowej teorii.

1. Inwestuj bez presji

Powinniśmy inwestować jedynie nadwyżki finansowe, czyli pieniądze, które są specjalnie na to wydzielone w budżecie domowym. Nie mogą być to nasze jedyne oszczędności, poduszka finansowa, ani pieniądze, które mogą nam być pilnie potrzebne. Tylko w takiej sytuacji akceptujemy ryzyko inwestycyjne.

Pierwsze poważniejsze inwestycje przeprowadzałem w czasie studiów, kiedy dysponowałem już zarobioną przez siebie gotówką. Mój błąd polegał na tym, że uczyłem się inwestować na zbyt dużych kwotach niż powinienem. Im większą kwotę miałem na rachunku, tym większą presję to powodowało. W takiej sytuacji przestawałem analizować i planować, a zaczynałem skupiać się na emocjach. Sytuacja, w której nie możemy podejmować racjonalnych decyzji, bo kierują nami emocje i boimy się ryzyka powoduje pochopne decyzje, a u niektórych nawet paraliż decyzyjny.

2. Tnij straty

Jedna z najstarszych giełdowych zasad mówi: „daj zyskom rosnąć i szybko tnij straty”. Niestety teoria jest tu dużo łatwiejsza niż praktyka. Za ten błąd odpowiada nasza psychika – tłumaczy to tzw. ekonomia behawioralna, czyli dziedzina wiedzy, która wyjaśnia jaki wpływ na nasze decyzje finansowe mają nasze emocje.

W przypadku strat, mamy poważny psychiczny opór w ich realizacji. W momencie gdy sprzedamy akcje taniej niż gdy je kupiliśmy, realizujemy faktycznie stratę. Dopóki to się nie stanie, strata cały czas może teoretycznie zmaleć. To powoduje, że zaczynamy sugerować się nadzieją, że nasza strata się zmniejszy i odwlekamy decyzję o sprzedaży akcji. Niestety z reguły doprowadza to do odwrotnego efektu i po kolejnych spadkach cen, mamy jeszcze większą stratę i jeszcze większą trudność ze sprzedażą akcji. Żeby wyeliminować ten problem, powinniśmy zacząć dokładnie planować transakcje i korzystać z tzw. stop-lossów, czyli zleceń zabezpieczających. Oczywiście zrozumiałem to dopiero po tym, jak kilka razy zobaczyłem na rachunku straty, bo wahałem się z przyznaniem do błędu i realizacją straty.

3. Najpierw plan

Jeden z błędów, które popełniałem na początku, był brak planu na transakcję. Skupiałem się na wyborze samych spółek, które chcę kupić i cenie, po której chcę to zrobić. Na tym niestety koniec. Nie planowałem momentu sprzedaży akcji, ani w sytuacji gdy cena urośnie, ani gdy spadnie. Takie inwestowanie nie ma sensu, bo wykonujemy tylko połowę pracy, a w momencie, gdy akcje są już na koncie maklerskim, tak naprawdę nie wiemy co dalej zrobić.

Dokładne planowanie transakcji wyeliminowało tak naprawdę błąd ze wspomnianym wcześniej cięciem strat, bo z dobrym planem od razu wiem kiedy muszę sprzedać akcje, bo spadek ceny przerasta moje założenia. O to tak naprawdę chodzi w całym zarządzaniu kapitałem – dzięki planowaniu transakcji jeszcze przed kupnem akcji wiemy już jaka jest dopuszczalna przez nas strata.

4. Nie skacz od strategii do strategii

Na początku nauki inwestowania, każdy jest bardzo podatny na nową wiedzę. To dobrze, pod warunkiem, że nie popadamy w skrajności. Na samym początku przygody z giełdą wychodziłem z założenia, że analiza techniczna i fundamentalna nie mogą się łączyć i że trzeba wybrać jedną z tych metod do analizowania spółek. Najpierw kupowałem spółki tylko z powodu wzorców i schematów, jakie rysowałem na wykresie, stosując różne metody techniczne. Później, gdy zrozumiałem, że to zła droga, zacząłem odkrywać analizę fundamentalną i kupowałem spółki z atrakcyjnymi wskaźnikami. Oczywiście jeden i drugi sposób, wykonywany chaotycznie i w oderwaniu od otaczającej nas gospodarki nie przynosił sensownych efektów.

Małymi kroczkami warto uczyć się elementów poszczególnych analiz i łączyć je tak, aby świadomie dokonywać zakupów na giełdzie i z biegiem lat rozwijać swój własny warsztat jako inwestor indywidualny.

5. Na giełdzie liczy się jakość, a nie ilość

Wielu początkujących inwestorów wpada w pułapkę szukania wszędzie okazji inwestycyjnych. Kupujemy i sprzedajemy często akcje, myśląc, że częste transakcje zwiększą nasze zyski. Niestety, jak pokazuje praktyka, nie ma tu żadnej stwierdzonej naukowo zależności. Niekiedy działa to wręcz odwrotnie – im więcej zawieramy transakcji, tym częściej się mylimy, a do tego płacimy częściej prowizje od każdego kupna i sprzedaży.

Po latach inwestowania, dużo lepsze efekty uzyskiwałem spędzając więcej czasu nad analizowaniem spółek i finalnie wykonując dużo mniej transakcji. Inwestowanie to proces, który ma powiększać nasz majątek, a nie zabierać nam czas.

6. Analizuj swoje decyzje

W dużym uproszczeniu, podczas inwestowania będziemy inkasować zyski i ponosić straty. Cały czas starając się eliminować błędy w swoich metodach inwestycyjnych, mamy szansę zwiększać różnicę między stratami a zyskami, która decyduje o naszych faktycznych wynikach. Czasami zamiast szukać bardziej zyskownych metod, warto przyjrzeć się swoim stratom i poszukać błędów, które popełniliśmy przy transakcjach. Być może eliminacja jednego błędu znacząco zwiększy końcowe zyski i wcale nie trzeba uganiać się za świętym Graalem wśród metod inwestycyjnych.

Komentarze